Wolne myślicielstwo

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Pisząc tekst, znajduję w nim więcej.

 

Takie mam wrażenie przynajmniej. Przynajmniej w sobie. Zawsze myślałem o pisaniu jak o odkrywaniu. Kolejne linijki zaskakują mnie, nie wiem co tam się pojawi. Może coś o mojej matce. O czymś, o czym myślałem ostatnio, nie myśląc o tym świadomie. Może jakiś sen.

Ostatnio śniło mi się

Słowa układają się zazwyczaj same. Takie jest moje odczucie. A to kwantyfikator. To przed tym poprzednim. Kwantyfikatory stosuje się, gdy wcześniej ktoś skrzywdził moje poczucie własnej wartości. W tym przypadku, wielu ludzi, którzy myśleli, że gdy mówię coś to mówię absolutnie i obiektywnie. Dlatego dodaję jak kretyn za każdym razem, że to moje zdanie, robiąc z siebie jeszcze większego durnia, który musi potwierdzać w nawiasie każdą swoją wypowiedź, bo może nie być jasne, że podmiot mówiący jest również autorem owego spostrzeżenia. Przytępia też to same sądy, bo wewnątrz siebie uciekam przecież od ocen bardziej kategorycznych i bliższych mojej prawdziwej ocenie. Która też zresztą upośledzona jest przez doświadczenia. Albo jest przez nie prawdziwsza. Kto może to zweryfikować tak naprawdę? Czy jeśli przez całe dzieciństwo wyzywaliśmy się na podwórku od homoseksualistów zupełnie bezwiednie i teraz, w kategorii obelgi w dorosłym życiu, przychodzi mi na myśl to samo słowo to jest to moja wina czy nie moja wina? I supresja wypowiedzenia tego jest odwagą, bo walczę ze złem w sobie, czy gnieceniem swojej prawdziwej natury?

I to w tym pisaniu jest najciekawsze, że wychodzi ze mnie coś, czego się nie spodziewam. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest pozwolenie sobie na to wolnomyślicielstwo. Jak ze wszystkim, będzie to początkowo dziki nurt, rozpryskujący się we wszystkie kierunki, ale z czasem, doświadczeniem, gdy trafimy na odpowiednio wyżłobiony tunel, stworzymy cudo intelektualne, uczciwe, prawdziwe i bez zahamowani twierdzące o sobie samym z jasnością, jakiej brak w dzisiejszym, ciemnym świecie. Mam bowiem wrażenie, że świat myśli podzielony jest na koniunkturalizm, banalność i społeczność nawiasową. Kiedyś, gdy chciałem być jeszcze naukowcem (nadal chcę), myślałem o tym w kategorii akuszerstwa. Społeczeństwa, które chce mnie wychować na swoją modłę. Myślałem, że to przez Hitlera. Że to on zrobił człowieka przestraszonym siebie samego i swoich potencjałów. Przynajmniej w teorii. Rzadko kiedy jestem w stanie przypomnieć sobie sytuację, w której ktoś powiedział coś świeżego. Może dlatego świat sekretnie lubi tych wszystkich wykolejeńców, niepokornych gnojków, którym szczęśliwie udało się nie paść na pysk na drodze ku rozpoznaniu.

A najgorsze jest w tym to, że nadal mamy idealizm i wierzę niechcący w przeznaczenie. Z czym chyba nie poradzę sobie już nigdy. Może Wam się uda kiedyś zrozumieć, że to, co umiecie może wyglądać jak wazon, ale też jak broń i to nie musi być wcale złe. Bo, co najważniejsze, zło nie istnieje.

Reklama

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.