Weronika pisała do mnie co jakiś czas przez messengera, a to chwaląc mój wpis na facebooku, a to zadając jakieś krótkie pytanie, a to dzieląc się swoim przemyśleniem.
Trwało to kilka miesięcy, aż wreszcie któregoś dnia napisała mi, że już nie daje rady, nie widzi sensu w niczym.
Nie wie…w którą stronę iść? Z kim? Dokąd?
Zaproponowałam jej sesję, Ona bez wahania się zgodziła, wyraźnie czekając na tę propozycję.
****
Weronika była w stanie totalnej apatii. Nic jej się nie chciało.
Skończyła 34 lata, miała kilkuletni związek. Mieszkała w dużym mieście.
Jest wysoką, bardzo zgrabną szatynką o regularnych rysach twarzy i pięknych włosach. Choć, obiektywnie patrząc, była atrakcyjna wizualnie, to nie było tego kompletnie widać.
Pustka w oczach i aura smutku, otulająca ją jak szara peleryna skutecznie odbierały jej atrakcyjność.
Nawet nie negowałam jej pełnego rezygnacji w głosie opowiadania, jak czuje się beznadziejna, nijaka i przeciętna, że nie chce jej się wstać z łóżka, a praca którą wykonuje sprawia, że dopada ją jeszcze większa chandra.
Nic nie miało sensu.
NIC.
Weronika pracowała w dużej firmie w księgowości. Dobrze zarabiała, jej Partner miał swoją działalność, mieli już własny dom. Planowali kiedyś wziąć ślub, potem pewnie dzieci…na razie mają psa, pupila jej Partnera.
Jej życie było poprawne, bez większych zawirowań.
Weronika wszystko robiła „tak, jak powinno być” od zawsze.
To zdanie okaże się zdaniem przewodnim w trakcie naszych sesji.
****
Dzieciństwo.
Oboje Rodzice, spokojny ciepły dom. Brat w szczęśliwym związku od kilku lat. Oboje w bardzo dobrych stosunkach ze sobą.
Mama prowadziła własny butik z odzieżą, Ojciec pracował w korporacji na wysokim stanowisku. Z opowieści bardzo dobrana para, w dobrych relacjach z nią i bratem. W domu dobrobyt materialny i uczuciowy. Wakacje, wygodne życie, żadnych większych wstrząsów, poważnych chorób.
Jeszcze żyjący Dziadkowie z obu stron, w sumie wszystko „tak, jak powinno być”.
Weronika jest wykształcona, zna biegle angielski i niemiecki, zwiedziła pół świata. Najbardziej lubi kraje europejskie, odwiedzała głównie miasta i zawsze wtedy mieszkała w „dobrych” hotelach. Ubiera się klasycznie, bez większych ekstrawagancji, do pracy głównie koszula i spódnica (obowiązuje dress code), a po pracy jeansy i marynarki albo koszule, włosy najczęściej nosiła spięte w koński ogon.
Do tego oszczędny makijaż…tylko podkład, tusz i błyszczyk. Biżuteria ograniczona do minimum.
Wszystko zgodne z najnowszymi trendami, idealnie dopasowane…„tak, jak powinno być”.
Oczytana, inteligentna, atrakcyjna, elokwentna, kobieca.
****
Partner.
Poznali się na evencie firmowym, kilka lat temu.
Ona była rok po rozstaniu z poprzednim Partnerem, z którym chodziła od liceum. On zdradził ją z jej Przyjaciółką, tak zwaną „artystyczną duszą”, która miała dość burzliwe życie osobiste.
Weronika bardzo to przeżyła, bo myślała, że już do końca będą razem, tak jak jej Rodzice. Wszystko było w tym związku „tak, jak powinno być”, aż okazało się, że ich wspólna koleżanka jest w ciąży, a oni mają romans od ponad dwóch lat.
Niczego nie podejrzewała, on zawsze dużo pracował, wyjeżdżał w delegacje, zapewniał, że jest z nią szczęśliwy, ale jak powiedział jej przy rozstaniu, „przy tamtej czuł, że krew mu szybciej krąży w żyłach” i nie umiał z niej zrezygnować.
Choć minęło tyle lat, wciąż jej to zdanie siedziało w głowie i bolało.
Było jak drzazga w sercu, którą z resztą z niego wyjęłyśmy w trakcie pierwszej sesji.
Była ona jak zawór w jej ciele…ależ Weronika płakała.
Trwało to dobre ponad pół godziny, zanim się wypłakała na tyle, że mogłyśmy pracować dalej. Ocean smutku, bólu i utraconych marzeń. Kompletnie nie była świadoma tego, jak bardzo to zdanie sprzed lat zostawiło swój ślad na jej Duszy. Na co dzień rzadko płakała. Nie miała powodów przecież.
Wtedy na tym evencie, gdy poznała obecnego Partnera, nie myślała, że coś z tego będzie. Świetnie im się rozmawiało, w sumie spędzili cały wieczór razem, potem umówili się na kolejne spotkanie i tak się zaczęło.
On jej imponował wiedzą i zaradnością, przypominał jej Ojca, którego bardzo ceniła i podziwiała.
Był w nią wpatrzony jak w obraz, seks ich zadowalał, szybko zamieszkali razem. Ona miała swoje mieszkanie, a on dom. Wszystko pasowało, więc zostali parą, ona wprowadziła się do niego i tak upływały im kolejne lata na byciu razem. Mieszkanie wynajęli, więc dom utrzymywał się z tych pieniędzy.
Weronika od długiego czasu miała uczucie jakby grała w sit-comie, wszystko działo się jakby według jakiegoś scenariusza.
Pytanie tylko… kto go napisał?
****
Nie pamięta, w którym momencie pojawiła się ta apatia, tak jakby znikąd.
Dbała o siebie, o dom, o Niego, o psa, o ogród…a z każdym dniem miała w tym coraz mniej radości. Coraz bardziej czuła się znudzona, bez siły.
Zaczęła miewać duszności, dziwne poczucie osamotnienia, często łapała przeziębienia, z których wychodziła bardzo długo. Cały jej świat stracił swoje piękne kolory.
Poszła do lekarza, ten przepisał jej tabletki na depresję, ale nie wykupiła ich. Czuła, że to nie to.
Przecież miała wszystko…kochających Rodziców, Partnera, dom, pieniądze, dobrą pracę, dobrze wyglądała… a czuła jakby jej w tym wszystkim nie było.
Z Partnerem oddalali się od siebie coraz bardziej, on miał coraz więcej zajęć w firmie i wracał coraz później, ona zapełniała godziny po pracy różnymi zajęciami na mieście. Kosmetyczka, koleżanki, masaż, galeria handlowa, pilates, który kiedyś uwielbiała, bo teraz też był jakiś zwykły, nudny.
Nawet nikomu nie mówiła o tym, co czuje, bo sama nie mogła znaleźć racjonalnego wytłumaczenia. Bała się, ze zostanie oceniona jako rozkapryszona księżniczka.
W weekendy też coraz mniej spędzali ze sobą czasu, każde pochłonięte swoimi sprawami. Nie wiedziała co z tym zrobić.
Niby wszystko było „tak, jak powinno być”, ale…
Jak mówiła – im mniej jej się chciało, tym więcej robiła, by tylko utrzymać się na powierzchni i znaleźć coś, co ją pobudzi, wskaże kierunek.
W końcu poczuła, że doszła do ściany. Wtedy napisała do mnie.
****
Pod koniec pierwszej sesji zapytałam ją:
Według kogo jest tak, jak powinno być?
Spojrzała wtedy na mnie jakbym spadła z kosmosu, zamarła i powiedziała…
…według Mamy!
***
Weronika zawsze wszystko miała zorganizowane, poukładane, podane.
Cała Rodzina dbała bardzo o to, by wszyscy funkcjonowali w niej w możliwie najlepszym komforcie. Wszystko rozplanowane, zapewnione.
Niby wspaniale…
Niby.
Cała uwaga Weroniki spoczywała na innych.
Co kto powie?
Co wskaże?
Jak jest najlepiej?
Jak powinno być?
Weronika nie miała łączności z własną Duszą i znikome połączenie ze swoim ciałem.
Żyła wyłącznie w umyśle.
„Ślepa miłość” do Matki uwarunkowała ją na całkowite podążanie jej śladami, jej gustem, jej widzeniem świata.
Podróżowałyśmy razem przez kilka sesji, uwalniając ciało z podświadomych blokad, a pomiędzy sesjami Weronika robiła zadania, które jej wyznaczałam.
Nigdy nie chciała mieć pracy w papierach, to była „sugestia” jej Mamy, przynajmniej tak twierdziła.
W trakcie procesu przypomniała sobie pewną rozmowę, podczas której Mama bardzo chwaliła swoją kuzynkę…wybitną księgową, kobietę z klasą, szczęśliwą i spełnioną w życiu.
To był Mamy ideał, od zawsze. Rozłożyłyśmy ten układ na czynniki pierwsze, a wspomnienia wskakiwały na swoje miejsce jak puzzle. Skrawki rozmów, zdania rzucone od niechcenia, napięte sytuacje, które oczy Dziecka zawsze wyśledzą, pomimo starań dorosłych, by je ukryć.
Mama zawsze skrycie, podświadomie rywalizowała ze swoją kuzynką, równolatką o wszystko.
O lepsze stopnie, o piękniejszy występ na rodzinnej wigilii, o fajniejszego chłopaka, o modniejsze ubrania etc.
Było to „zalukrowane” ogromną serdecznością, poprawnymi stosunkami rodzinnymi. W rodzinie Weroniki nie było żadnych konfliktów.
Spektakl rozgrywał się przed oczami Babci. To o jej wpływy i uznanie walczyły dziewczyny.
Matka Weroniki nie nadążała za kuzynką, zawsze czuła się gorsza.
Dotarłyśmy w trakcie jednego z procesów do pewnego wspomnienia.
W czasie kiedy Weronika kończyła podstawówkę, rodzice przechodzili kryzys finansowy, coś się zawaliło u Ojca w pracy i Matka jednego wieczoru rozmawiając z nim powiedziała, że gdyby była tak zdolna jak swoja kuzynka i miała takie wpływy jak ona, to nie mieliby teraz tych problemów.
To wtedy Weronika postanowiła, że pójdzie śladami Cioci, by podświadomie zrealizować marzenie swojej Mamy i uratuje sytuację w domu.
Od teraz…być jak Ciocia!
Skoro umysł postanowił, to droga Cioci rozwinęła się przed jej stopami.
Weronika postawiła na niej pierwszy krok. Wybrała liceum ekonomiczne. Z nogami pracowałyśmy na każdej sesji, uwalniając jej stopy z ciężarów i udrażniając przepływ energii.
Wiem, że umysł/automat i ciało, które wszystko pamięta zdublują wzór. Wszyscy mamy tendencję, by powtarzać los po swoich bliskich. Oczywiście nieświadomie. Od razu znalazłam trop.
Jakiemu ideałowi Weronika nie mogła sprostać?
I pytanie – z kim podświadomie rywalizowała?
Intuicja jak zwykle mnie nie zawiodła.
****
Weronika miała koleżankę od podstawówki. Była ona wraz z całym swoim życiem totalnym przeciwieństwem Weroniki.
Rodzice tamtej dziewczynki, w porównaniu z Rodzicami Weroniki, żyli w dużym chaosie.
Za to ona, nazwijmy ją Magda, robiła co chciała, kiedy chciała i jak chciała. To była artystyczna rodzina, jej rodzice grali w zespole na weselach, więc weekendy i święta Magda najczęściej spędzała samotnie. Nikt jej nic nie planował, nie organizował. Była pozostawiona sama sobie.
Magda zawsze podziwiała dom Weroniki, z całym jej schematem rodzinnym, i zazdrościła jej statusu materialnego. Weronika zaś zawsze podziwiała w Magdzie jej poczucie wolności, błysk w oku i namiętności, którym ona wciąż ulegała. Taniec i muzyka to był jej żywioł. Styl boho i nadmiar ozdób, wzorów, którymi Magda potrzebowała zwrócić na siebie uwagę, też zachwycał Weronikę.
Burzliwe historie z chłopakami, w które Magda wciąż wchodziła jak w masło, były w życiu Weroniki jak powiew świeżego powietrza. Magda natomiast przeglądała się w życiu Przyjaciółki podziwiając jej stabilizację. Obie sobie wzajemnie zazdrościły swoich „żyć”.
Ich przyjaźń się skończyła wraz z ciążą, w którą Magda zaszła z ówczesnym Partnerem Weroniki.
****
Weronika miała „od zawsze” zamiłowanie do kwiatów, dekoracji, zdobienia, układania, porządku, ubrania wszystkiego w formę z nutką ekstrawagancji.
Realizowała to zamiłowanie tylko dla Rodziny. W swoim ogrodzie i domu oraz u Mamy w butiku. Tylko w zewnętrznej przestrzeni, w ubiorze preferowała minimalizm.
Jej Dusza z sesji na sesję rozpościerała skrzydła, powoli opuszczając pudełko, w które Weronika sama ją kiedyś schowała. Z miłości do Matki i zranienia przez Przyjaciółkę.
Kiedy Weronika podczas jednego z weekendów, powiedziała Mamie, że chyba odejdzie z księgowości, jej Mama stwierdziła, że zawsze się zastanawiała, dlaczego ona tak się uparła na tą księgowość. Uważała, że powinna była zająć się aranżacją wnętrz. Przecież w tym jest taka świetna.
Weronika o mało nie padła z wrażenia, gdy to usłyszała.
Pierwszy raz w życiu tuliły się z Mamą na kanapie bardzo długo i płakały…obie.
Mama była przez cały czas wewnętrznie rozczarowana, że Weronika poszła śladami Cioci, ale z miłości do Córki, nigdy jej tego nie powiedziała, bo myślała, że zniszczy jej marzenie. Postanowiła nie wtrącać się w jej wybory i nie sugerować jej drogi życiowej.
Wtedy obie zrozumiały, że nie należy wzorować się czyimś życiem, tylko podążać za głosem własnego serca i realizować swoje, unikalne potencjały. Mama trafiła do mnie na sesję. Teraz realizuje się w zajęciach tanecznych, o których zawsze w głębi serca marzyła. Tak bardzo lubiła przyjaciółkę Weroniki – Magdę, która bajecznie tańczyła.
****
Apatia minęła jak ręką odjął, życie nabrało kolorów.
Weronika odeszła z księgowości i znalazła pracę związaną z aranżacją wnętrz.
Cieszy się na nowy rozdział w swoim życiu.
Żyje w przepływie. Wie już, że musi wytyczyć własną drogę.
Wszystkie dolegliwości fizyczne minęły.
Odkrywa się na nowo ze swoim Partnerem, który pewnego razu powiedział jej, że jest tak wyjątkowa i seksowna, że „tylko przy niej krew mu szybciej krąży w żyłach”.
Weronika wreszcie poczuła, że obudziła się w swoim życiu.
Wie.
****
Jeżeli NIE WIESZ to najprawdopodobniej nie idziesz własną drogą.
Pytanie czyją?
Opowieść oczywiście za zgodą.