Jean Dessès. Bóg tkanin

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Cisza i spokój pomagają mu się skoncentrować. Jean Dessès nie cierpi pospiechu, gdy pracuje dokładnie marszczy każdą plisę i draperię. Lekkie, przewiewne stroje są doskonałe na każdą okazję, wyglądają twarzowo, a klientki Jeana Dessèsa przychodzą do niego o każdej porze dnia i nocy.

Jak (nie) zostać prawnikiem i nie zwariować

W butiku panuje spory ruch, drzwi otwierają się i zamykają kilkadziesiąt razy dziennie. Po wieczorowe suknie w żywych nasyconych kolorach przychodzą tłumy chętnych, obowiązują na nie zapisy. Jedynie rano mężczyzna ma chwilę wytchnienia, może pomyśleć o drodze, jaką przebył, by znaleźć się w tym miejscu. Nie od razu został projektantem, bardziej od mierzenia, cięcia i zdejmowania miary interesowały go przepisy, normy prawne i zdawanie na czas egzaminów.

Dla urodzonego w 1904 roku w Aleksandrii Jeana Dessèsa Paryż wydaje się być miejscem na ziemi. Wysadzane po obu stronach drzewami arterie i parki pełne przesiadujących turystów robią na nim nie mniejsze wrażenie niż zabytki, których nie ma czasu oglądać. Pochłaniają go studia, ale już na pierwszym roku dowiaduje się, że rodzice nie będą w stanie pomóc finansowo. Po chwili wahana porzuca naukę i zatrudnia w nowo powstałym Maison Jane.

Sklep różni się od miejsc, w których dotąd bywał. Nie myśli o czekającej go rozmowie o pracę nie denerwuje się. Trudno to zrobić w miejscu pełnym bel materiału, manekinów i krzyczących na siebie ekspedientek. W prasie czyta o haute couture.

Dopasowane do ciała suknie wydają mu się wspaniałym pomysłem. Klientki pytają o doskonałej jakości wyroby, krawcy z Maison Jane nie nadążają z realizacją zamówień. Jean nie ma wyboru: jeśli chce utrzymać posadę musi zacząć szyć.

Nie ma o tym zielonego pojęcia nie mówiąc o tworzeniu wysmakowanych, eleganckich strojów na miarę. Dla mężczyzny to jednak żaden problem: studia prawnicze nauczyły go radzić sobie w każdej sytuacji. Zakasuje rękawy i obcina kawałek materiału, dzięki radom właścicielki studia szybko uzupełnia wiedzę, pod okiem kobiety Jean Dessès przycina, fastryguje, dopieszcza ściegi, z czasem dostaje ambitniejsze zadania, a gdy kilkadziesiąt lat później tworzy własne studio, nie musi martwić się o klientki. Do nowo powstałego butiku zgłaszają się same.

Projektant wielkich

Wybuch II wojny światowej nie jest najlepszym czasem na tego typu działalność. Jean chce odciągnąć Francuzów od konfliktu zbrojnego, przepychanek w kuluarach i rozmów o sojuszach. Może dlatego klienci lgną do salonu Dessèsa?

Jedno jest pewne: inspirowane greckimi i egipskimi tunikami sukienki szybko zyskują popularność. Na ulicach Paryża Dessès bywa nazywany projektantem wielkich gwiazd. Faktycznie, wymyśla kreacje dla księżniczki Zofii, późniejszej królowej Hiszpanii, przyjaźni się z Wallis Simpson, współpracuje z najlepszymi: Rudolfem Valentino i Guyem Laroche.

Mężczyzna uczy ich obcowania z pięknem, dba, by fałdy tkanin marszczyły się w konkretny sposób. W wolnym czasie chadza do muzeów, inspiracje znajduje w historycznych obrazach Diego Velazqueza. Kocha suknie z gorsetami, spływającymi ku ziemi trenami, zastępuje je lżejszymi i wygodniejszymi ręcznie tkającymi halkami. Sukienki przypominające płaszcze, spódnice z lejącego jedwabiu i muślinu oraz obcisłe marynarki to kolejne hity, którymi może się pochwalić, i które klientki mierzą i kupują w butiku na placu Zgody.

Jean DessèsSchyłek imperium

Jean nie mówi o swoim stanie zdrowia, a ten z roku na rok się pogarsza. Kiedy na początku lat 60. informuje o zamknięciu lokalu i odejściu na wcześniejszą emeryturę klientki są zdruzgotane. Przez jakiś czas Jean Dessès pracuje w Atenach, a gdy 2 sierpnia 1970 roku niespodziewanie umiera, świat mody pogrąża się w zadumie.

Jean Dessès wymyślał klasyczne, inspirowane historycznymi strojami kreacje. Kolorowe, dobrej jakości tkaniny umożliwiały stworzenie wieczorowych sukien noszonych przez celebrytów do tej pory. W ubraniach z lat 50. na czerwonym dywanie pozują Reneé Zellweger i Jennifer Lopez, nawet bardzo wymagająca pod tym względem Naomi Campbell wybiera sukienki z metką francuskiego projektanta. Do dziś świetnie skrojone, maskujące wady sylwetki ubrania są uwielbiane w takim samym stopniu przez kolekcjonerów co klientki.

Reklama