Ford MACH-E Rally – wyprzedziłem Elona Muska | TEST

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Marcin Ranuszkiewicz

To dobre pytanie: czy da się wyprzedzić Elona Muska? Da się. Potrzebny jest tylko odpowiedni MAch-E Rally, odrobina wyobraźni i emocje, które towarzyszą każdemu przyspieszeniu – i nagle masz wrażenie, że za moment miniesz Marsa. Nie będę ukrywał – kilka razy naprawdę minąłem.

Pierwszy raz jechałem samochodem, który tak przyspiesza (100 km/h w ok. 3 sekundy). Nigdy nie przypuszczałem, że po wciśnięciu pedału gazu ciało przykleja się do fotela tak mocno, że masz wrażenie, iż za chwilę usiądziesz na tylnej kanapie albo sprawdzisz w bagażniku, czy na pewno spakowałeś laptopa. Jasna cholera – to jest pocisk! 

Dla kogoś bez doświadczenia, to auto wymaga kilku godzin nauki, bo można sobie zrobić krzywdę. Ja też tak zaczynałem: pierwszy dzień spokojnie, delikatnie, z wyczuciem. Drugi dzień… cóż, nie będę się rozpisywał, bo żadnymi słowami nie oddam tego, co się dzieje – to trzeba po prostu przeżyć.

Jeśli ktoś ma pieniądze i szuka czegoś z charakterem, czegoś, co potrafi przeskoczyć granice codzienności jak statek kosmiczny galaktyki – powinien udać się po receptę. Lekarz powie: braki adrenaliny? Uzupełni je Mustang Mach-E Rally. Nie zabrałem go na Mazury. Chciałem po prostu w nim posiedzieć, nacieszyć się jazdą i spędzić czas z tym elektrycznym Mustangiem. To była uczta.

Zasięg ponad 500 km, wytrzymała bateria i szybkie ładowanie, stały napęd 4×4, kosmiczny moment obrotowy, rajdowy wygląd, piękne wnętrze, genialne fotele, nagłośnienie Bang & Olufsen, kontrola poślizgu i cała armia elektroniki na pokładzie. To jest zupełnie inna liga. Niezwykły samochód. Wsiadasz i przenosisz się do innego świata. Przestajesz myśleć, że to elektryk – chcesz tylko wcisnąć pedał i ruszyć. Tego testu nie zapomnę. Teraz naprawdę rozumiem, co czują kierowcy rajdowi, kiedy oglądam ich filmiki – ten miks prędkości, mocy i czystych emocji to zupełnie inna rzeczywistość.

Reklama