…to miejsce, w którym nie chce się żyć. Gdyż, otóż, zatem. Jesteśmy sobie na plaży, opalamy nasze w większości nagie ciała, nasza partnerka wsmarowuje olejek do opalania w nasze plecy, a dzieci obok biegają i grają w piłkę, sypiąc piaskiem na turystów, jak to zresztą mają w zwyczaju. I wyobraźcie sobie, że nagle wyskakuje z krzaków lub zza wydm oddział moralizatorski I Brygady Intronizowanego Jarosława Wstydliwego, który sugeruje nam, żebyśmy z tym naszym całym balastem spieprzali stąd najlepiej, gdyż nie można tak, półnago i jeszcze w dotyku z innym człowiekiem, spędzać czasu w miejscu publicznym. Czulibyśmy niesmak i dyskomfort, a na gościa owego spojrzelibyśmy ze słusznym politowaniem kogoś, kto właśnie spotkał wariata, który może oprócz wariactwa swojego ma jakiś syfilis, czy cholera wie, więc lepiej nie prowokować, tylko uśmiechać się w nadziei, że ten koszmar zaraz się skończy.
I tu wszystko gra, prawda? A co, gdyby ktoś przyszedł i powiedział nam – muzułmanie to najwięksi terroryści na świecie. Wielu by z tym nie polemizowało. Wszak świat wciąż jeszcze nie może się pozbierać po tym, jak w odwecie za inwazję na kraje arabskie, samobójczy wojownicy o wolność z terenów Bliskiego Wschodu, napadli na swojego najeźdźcę w celu wyrównania, nieporównywalnych, ale wciąż, rachunków. To już tak nie brzmi prawda? Coś nam tu już nie pasuje.
I w tym tkwi mój problem. Otóż, jeśli pozbawimy świat niuansu i ustalimy jego granice na zasadzie – ty jesteś tym (tu wstaw jakąś ogólną przypadłość), a ty tym (tutaj inną) to faktycznie muzułmanie to terroryści, chrześcijanie to, najwidoczniej, pedofile, a Żydzi kradną i robią dobre filmy z przekazem podprogowym. Wydaje się jednak, że to za mało. Bo choć znajdą się takie jednostki w każdej z tych grup, to jednak nie wydaje mi się, że pozbawienie świata niuansu nie pomoże nam w lepszym go zrozumieniu. Jest to lenistwo intelektualne, które włącza się często podczas zabierania się za trudną tematykę rzeczywistości, gdy wchodzimy w zależności, a następnie zależności zależności, gdy okazuje się, że nic nie jest oczywiste, a nasz obraz świata jest tylko fragmentem tego, jak sytuacja ma się w rzeczywistości. To jak z mechaniką kwantową – niby wydaje nam się, że dotykamy jakiejś rzeczy, ale do dotknięcia nigdy nie dochodzi. Odpychamy się od świata, przemykając przez niego, a świat odpycha się również od nas swoją trudnością i złożonością. W świecie nagłówków nie ma miejsca na niuans, a w świecie niuansu, nie ma miejsca na nagłówek. Choćbyśmy nawet nie wiem jak starali się o oszczędność miejsca.