Podobno czekanie uszlachetnia. Tak nauczycielka geografii w liceum próbowała wytłumaczyć nam, dziewczętom, dlaczego seks warto potraktować jak nalewkę: odstawić na półkę i puścić w niepamięć. Bo jak mężczyzna poczeka, to bardziej doceni. A ile można czekać? Długo, bo nawet 12 lat.
Do kin właśnie weszła kolejna część sagi „Gwiezdne Wojny”. Emocje są ogromne, a oglądalność z dnia na dzień bije kolejne rekordy. Trudno się dziwić, bo to już wręcz kultowa produkcja. Ale nie tylko. Na kolejną część pt. „Przebudzenie mocy” ludzkość musiała czekać aż 10 lat. Czym reżyser nas zaskoczy? Czy efekty specjalne sięgnęły już sufitu? A może zostało jeszcze pole do popisu? Obserwując tę gorączkę, przypomina mi się premiera nowego Volvo XC90, które dopiero co wkraczało na rynek.
Po raz pierwszy świat go ujrzał w 2003 roku. Piękny, dostojny i będący w stanie pomieścić całe drzewo genealogiczne. Rynek miał ssanie na tego typu samochody, dlatego na rzesze nabywców nie trzeba było długo czekać. Za to trzeba było czekać na nowszą odsłonę tego SUV-a. Bo podczas, kiedy konkurencja wystawiała do boju kolejne generacje, Volvo pozostawało bierne. I tak przez 12 lat. Ale tylko na pozór. Mało kto wiedział, że od 4 lat cały sztab ludzi, zamknięty w czeluściach swoich pracowni, ślęczał nad zupełnie nowym projektem XC90. Nowym do tego stopnia, że każdy, nawet najmniejszy element, miał tu mieć swój debiut. Udało się. Jego odsłona wywołała szaleństwo. Zdjęcie z mojej pierwszej jazdy wrzucone do sieci wywołało prawdziwą gorączkę Volvo. Do obejrzenia ustawiła się cała kolejka znajomych. Zbyt wielu chętnych, zbyt mało czasu na pokazanie. Szkoda, bo samochód jest wręcz odurzający.
Na pierwszy plan wysuwa się piękno. Nawet najlepsze zdjęcia tego nie oddają, dlatego warto spotkać się z nim w cztery oczy. Jest ogromny, czego również nie zobaczycie na zdjęciach. Trzeba zasiąść za jego kierownicą, aby poczuć respekt do tych gabarytów. Zajmuje to jedynie chwilę, ponieważ uwagę natychmiast przykuwa wygląd kabiny pasażerskiej. Mi do testu przypadła najbogatsza wersja Inscription i uwierzcie, jest na co popatrzeć. Tu wszystko jest z najwyższej półki. Materiały? Tylko te najlepsze. Drewniane wykończenie, które wśród młodszych odbiorców ma zazwyczaj wielu przeciwników, tutaj zjednuje sobie sympatie dosłownie wszystkich. Po raz pierwszy ani kolor, ani wygląd drewna nie przypomina kredensu mojej babci. Jest gładkie, matowe, o ciepłym, miodowym odcieniu. Fotele są spore i tak wygodne, że można w nich spędzić resztę swojego życia. I chociaż podobno życie zaczyna się po czterdziestce, to moim zdaniem życie zaczyna się po przekręceniu kluczyka.
Przekręcam gustowne pokrętło… i cisza. Nikt się nie zorientuje, że pod maską pracuje wysokoprężny silnik D5 o mocy 225 KM. Mało? Może. Ale tylko zdaniem tych, którzy nie wiedzą, że silnik dysponuje dużym momentem obrotowym w postaci 470 Nm, który skutecznie wprawia w ruch tego Moby Dicka. Co więcej, samochód prowadzi się z taką lekkością, jakby jego masa nie przekraczała 1000 kg, podczas kiedy w rzeczywistości wynosi ona dwie tony. Ale na rynku są obecnie całe zastępy samochodów, które fantastycznie się prowadzą. Podobnie jak filmów science fiction, których również powstało bez liku. W pamięć zapadają zazwyczaj jednak tylko te, w których efekty specjalne wywołują u widzów migotanie komór serca. Nowe Volvo XC90 efektów specjalnych posiada cały arsenał. Najwięcej tych z zakresu bezpieczeństwa, które stanowi drugie imię marki. Wystarczy przejechać kilka metrów, aby XC90 rozpoczęło swój show. Przy próbie zjechania na przeciwległy pas ruchu samochód skoryguje tor jazdy. System wspomagający poruszanie się w korkach nie tylko sam poprowadzi nasz samochód, ale również sam go wyhamuje. Z kolei ten odpowiadający za parkowanie działa chyba najlepiej ze wszystkich obecnych na rynku. Bo nie tylko samodzielnie znajdzie miejsce na parkingu (co już nowością wcale nie jest) ale również bezbłędnie ustawi tego kolosa bez naszego kiwnięcia palcem (ani stopą), z czym u konkurencji bywa już różnie. Prawdziwą ucztą dla zmysłów jest jednak system nagłośnienia. Po włączeniu muzyki mowę odejmuje. Nie wiem, ile głośników zostało zaszytych w kabinie pasażerskiej, ale miałam wrażenie, że około 40. Czystość dźwięku? Takiej nie otrzymamy nawet w Filharmonii Narodowej. Po prostu obłęd. W tym samochodzie można spędzić całą noc i wraz ze wschodem słońca wcale nie mieć go dość. Można napisać trylogię na temat obecnych w nim systemów oraz ich działania i nadal to będzie zbyt mało. Mogłabym jego test przeprowadzać co tydzień i za każdym razem dać zaskakiwać się na nowo. W jego wnętrzu, na prawym fotelu zasiadali z nami nawet ci najbardziej wybredni fani motoryzacji. I wiecie co? Ani jeden z nich nie był w stanie oprzeć się magii tego samochodu. I to się nazywa sztuka.
Dla kogo to jest samochód?
Dla ludzi. Po prostu. Bo każdy w nim znajdzie coś dla siebie. Przede wszystkim jest jednak bezpieczny. A w służbie ludzkości o to właśnie chodzi. Reszta? Jest jedynie słodkim dodatkiem do szarej rzeczywistości. W przypadku Volvo XC90 tych dodatków jest jednak tak dużo i są tak słodkie, że nawet dzieciaki ciężko było z niego wyciągnąć. Jest drogi. Ale za jakość zawsze przychodziło zapłacić. Niemniej jednak w nowym roku życzę, aby każdy z Was mógł sobie pozwolić na jego zakup.
Ten artykuł możecie również przeczytać na stronie paniewiozapanow.pl