Subiektywny przegląd dóbr, cz. II

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Mercedes Vito

Zawsze wśród znajomych miałem kogoś, kto miał busa. I to był albo ojciec dużej rodziny, albo właściciel psów, albo biznesmen. Jeszcze jedna możliwość – ktoś kto lubił wozić dużo rzeczy w samochodzie. Właściciel busa zawsze był w stanie wytłumaczyć sens posiadania busa. Na ogół logicznie. Dziś się trochę pozmieniało, bo firmy motoryzacyjne wprowadziły odmiany samochodów, które są zaprojektowane specjalnie dla ojców dużych rodzin, specjalnie dla posiadaczy psów. Ci raczej Vito nie kupią. Vito jest samochodem dla biznesu.

Porównując zasadniczo nieporównywalne (kto mi zabroni): porównam Vito z XC70. Jest połowę tańsze. Mniej pali. Ma wygodniejsze fotele. Jest może trochę za to głośne, ale da się wytrzymać. To jest super w Mercedesie – robią samochody dla różnych ludzi. A wszystkie porządnie.

Citroën Cactus

Widzieliście w telewizji reklamy Citroëna Cactusa? Na pewno. Rzadko jest tak, żeby w takich reklamach było aż tyle prawdy. Cactus to auto, nad którym się dobrą chwilę zastanawiano. I przyniosło to efekty.

Skrzynią biegów w Cactusie steruje się przyciskami. Strzałka do przodu – właściwie to w górę – obok literki D, strzałka do tyłu – literka R, i duży przycisk z literką N. Każdy da sobie radę. Bardzo elektronicznie. Dwa wyświetlacze. Jeden za kierownicą (prędkościomierz etc.), drugi na środku (audio, nawigacja, telefon, komputer pokładowy, klimatyzacja) dotykowy. Wcześniej większość stosowanych przez PSA wyświetlaczy sprawiało wrażenie, jakby ktoś je znalazł na śmietniku pod supermarketem. Te mają dobry kontrast i rozdzielczość, jak tablety z pięć lat temu. Bardzo jest elektronicznie. Kiedy ruszyłem przez chwilę byłem pewien, że samochód jest zepsuty, ale po chwili przypomniało mi się, że tak działa skrzynia automatyzowana. Znaczy ciągnie, ciągnie, ciągnie, przestaje, nie ciągnie, nie ciągnie, szarpie, ciągnie, ciągnie. Można zwymiotować, chyba, że zacznie się nieco inaczej pracować gazem. Zresztą w normalnej jeździe diesel, który jest montowany z tą skrzynią, daje sobie radę na piątym biegu, więc da się wytrzymać. Gdybym przez większość życia nie jeździł automatami – zupełnie by mi nie przeszkadzała. W mieście wszystkie minusy auta równoważy wielki plus – spalanie. Skrzynia zniechęca do nadmiernego wciskania gazu, więc jeździ się naprawdę oszczędnie. W trasie spalanie wzrasta, ale hałas, który się pojawia po przekroczeniu 100 km/h, szybko prowadzi do powrotu do ekonomicznej prędkości.

Generalnie Citroën Cactus to przyjemne miejskie auto. Atrakcyjny wygląd, sporo miejsca w środku, ekonomiczny, dynamiczny silnik. Nowoczesne wyposażenie. Mogę sobie wyobrazić powtarzających te słowa szczęśliwych użytkowników. Ale to auto zupełnie nie dla mnie. I nie chodzi mi o to, że okna w tylnych drzwiach się nie otwieraj, czy kanapa nie jest dzielona. Chyba chodzi o to, że między siedzeniami kierowcy i pasażera jest miejsce w sam raz, żeby posadzić krasnoludka. Niestety nie ma dla niego pasa bezpieczeństwa, więc przy ostrym hamowaniu krasnoludek mógłby walnąć głową w dotykowy ekran nawigacji i coś przestawić. I wtedy by się trzeba znowu zatrzymać, żeby ją programować. I tej wersji się będę trzymał.

źródło fot.: mat. prasowe

Reklama

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.