Od mniej-więcej pół roku gmina buduje na mojej wsi kanalizację. Przez te pół roku pracownicy firmy z Międzyrzecza zdążyli mnie zobaczyć w wielu samochodach. Citroenie C-Elysee, BMW X5, mercedesie klasy S, BMW X1, volkswagenie Beetle, Z4, 5 kombi, golfie R, kabriolecie 640, Ale tylko jedno auto sprowokowało ich do jakiegoś komentarza.
Spotkania z panami pracownikami odbywały się zawsze w oparciu o podobny scenariusz. Podjeżdżałem. Szukałem brygadzisty. Witałem się. Pytałem: „no to kiedy panowie u nas zaczną?”. Brygadzista odpowiadał: „za jakieś dwa tygodnie”. Żegnałem się i odjeżdżałem. Ale kiedy pewnego dnia podjechałem mercedesem klasy V, brygadzista do scenariusza wprowadził modyfikację. Otóż zanim zdążyłem coś powiedzieć, zaczął pierwszy – super auto – powiedział.
Kilka miesięcy temu dotarło do mnie, że gdybym dwadzieścia lat temu poszedł do UOP-u, to dziś mógłbym być kierowcą porządnego samochodu. Mogłaby to być A8, mogła S-klasa, ale równie dobrze mógłbym jeździć mercedesem klasy V w wersji z czterema lotniczymi siedzeniami z tyłu ustawianymi na wszelkie możliwe sposoby. Mógłbym jeździć na lotnisko i odbierać gości mojego pracodawcy. I byłbym zachwycony pracą, bo w tym aucie kierowca naprawdę ma świetnie. Pewnie bym zazdrościł trochę kierowcy wożącemu właściciela S-klasą. Ale może nie, bo on musiałby się z pasażerem integrować. Niechętnie bym jeździł w dłuższe trasy, bo powyżej 140 km/godz. w samochodzie robi się głośno. Ale gdybym jeździł sam odpalałbym niezłe audio. I hałas by mi nie przeszkadzał.
Cóż, wiele innych europejskich firm robi całkiem niezłe busy. Ba, robi nawet busy lepsze. Ale żaden nie jest mercedesem.