Lewis Hamilton jest przereklamowany? Rozwieję twoje wątpliwości

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Ciężko określić, czy sześciokrotny mistrz świata ma więcej fanów czy hejterów.  Środowisko Formuły 1 od dawna nie było tak spolaryzowane w tej kwestii. 

Co do tego, że erę hybrydową F1 definitywnie zdominował Mercedes, nikt nie ma żadnych wątpliwości. Ferrari i Red Bull nie są w stanie nawiązać z fenomenalnie zarządzaną przez Toto Wolffa ekpią. Najbardziej skorzystał na tym Lewis Hamilton, który wczoraj przypieczętował swój szósty mistrzowski tytuł. Po raz kolejny, stylem jazdy w niedzielnym wyścigu, pokazał środkowy palec wszystkim antyfanom swojego talentu.

Bywamy jednak złośliwi i zazdrośni. Zakładam, że jest to uwarunkowane genetycznie drogą ewolucji, bo nawet rekordowe liczby Hamiltona nie są w stanie przekonać znakomitej większości krytyków do – chociażby – docenienia brytyjskiego kierowcy. Główne zarzuty mu stawiane to chociażby celebrycka aparycja, wysokie zarobki, najszybszy samochód w stawce i najlepiej zarządzany team w Formule 1. Wszystkie są poniekąd prawdziwe. Od dawna nikt tak nie zdominował królowej sportów motorowych, jak Mercedes i Hamilton. Ostatni raz ta sztuka udała się Red Bullowi, ale ten, przez różne problemy, pożegnał się ze statusem hegemona tej dywizji motorsportu.

Hamilton zarabia około 50 milionów dolarów rocznie. Lubi się pokazywać na ściankach w towarzystwie modelek, projektować kolekcje odzieżowe etc. I co z tego? Tu w polemikę wchodzić z nikim nie mam zamiaru, ponieważ jestem zdania, że jego majątek, jego sprawa. Bardziej interesują mnie aspekty torowe, a mianowicie to, jak fenomenalnym kierowcą jest Lewis Hamilton. 

Auto Mercedesa jest bezkonkurencyjne. Ową bezkonkurencyjność trzeba jeszcze umieć wykorzystać. Lewis Hamilton jest niesamowicie powtarzalnym kierowcą. Bardzo rzadko zdarza mu się wypadek lub błąd, a jeśli takowy popełni to znak, że z naszą planetą jest coś nie tak i w święta naprawdę będziemy rozmawiać ze zwierzętami. Hamilton do tej powtarzalności dokłada niesamowite umiejętności analityczne, wspomagane przez bardzo dobrą współpracę ze swoim inżynierem wyścigowym, Peterem Bonningtonem. 

Pomówmy teraz jednak o, moim zdaniem, najważniejszym detalu. Czy zwróciliście kiedyś uwagę na to, w jakim stanie są opony Hamiltona po ukończeniu wyścigu? Zapewne nie. Tak jak i większość osób, ponieważ jest to szczegół, ale taki, który z ukrycia jest w stanie przesądzić o losach wyścigu. Brytyjczyk w godny Michaela Schumachera sposób wyrobił sobie instynkt zarządzania oponami swojego bolidu. Wie kiedy przycisnąć, a kiedy odpuścić. Jest świadom tego, że sekunda nieuwagi może spowodować spadek temperatury ogumienia, a w konsekwencji utratę przyczepności. Jego opony zazwyczaj są zrujnowane po wyścigu i w gorszym stanie niż 3/4 stawki. 

Skoro jednak wywołałem już do tablicy Michaela Schumachera, pozwólcie że zestawię jego osiągnięcia z wyczynami Lewisa Hamiltona. Niemiec jest 7-krotnym mistrzem świata. Hamilton – jak już zapewne wiecie – ma ich na koncie sześć. Niemiec w swojej karierze wygrał 91 wyścigów, Brytyjczyk zaś 84. Schumacher stanął na podium 151 razy, a Hamilton, cóż, też 151.

Nie muszę chyba mówić, że Lewis nie zamierza jeszcze kończyć kariery? Zastanawia mnie fakt, że zawsze znajdzie się argument, by zdyskredytować kierowcę, który jest już o krok od wyrównania rekordu wszech czasów ustanowionego przez Michaela Schumachera. Cóż, być może przyjdzie kiedyś moment, gdy pod adresem Hamiltona skończą się sypać bezsensowne komentarze.

A, i na marginesie – Schumacher też miał bezkonkurencyjne auta!

 

tekst: Jan Wiewiór

Reklama

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.