Zaraz część 3. Happy End!

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

W Ruskim busie siedzę. Która to już godzina mojej najdłuższej z Londynu do Warszawy podróży? Sama już nie wiem. Przestałam liczyć we Frankfurcie, w którym desperacko usiłowałam odnaleźć drogę do miejsca, z którego rusza mój bus. Tak, ten, w którym jestem obecnie.

Nie było to proste zadanie. W jednej chwili wszystko oszalało i google maps oraz pytani o drogę miejscowi. Nikt nie wiedział. Nic. 

Dotarłam w ostatniej chwili. Dobiegłam! Doczołgałam się! Tuż przed odjazdem.

I tu na myśl przychodzi mi refleksja. Wszechświat wiedział, że ja do tego busa biec będę, dlatego właśnie na lotnisku zabrał mi walizkę. Wściekła, wredna blondyna, okazała się moją najlepszą przyjaciółką , która zdjęła ze mnie dodatkowy ciężar, balast, który przeszkodziłby w marszobiegu.

Turlamy się dzięki temu ze starszakami – średnia wieku typu lat 60, no i ja!

Także z owymi starszakami, turlamy się już 6 godzin, a to nawet jeszcze nie połowa naszej turlaczki. Starszaki pochrząkują, pokasłują , pomrukują, a ja nadaję im imiona. Tak! 

Oczywiście “po warunkach”. Tak więc, naprzeciw mnie, towarzyszka “przedziału” to: Stuletnia Uśmiechnięta Smoczyca. 

Smoki mają w sobie coś dziwacznego, kosmicznego i przyjaznego.

Moja smoczyca futruje kiełbę zakupioną w Niemieckim turbo-markecie, gdyż mamy właśnie godzinny przystanek. Nie lubię tego przystanku, bo już do domu chcę, nalewki zrobionej przez Brata się nachłeptać, pod kocem zwinąć w chińskie osiem. A tu nie! A tu godzinna przerwa na kiełbę i nie ma zmiłuj!

Całą drogę jestem zasłonięta chustką po kokardę, jak na czasy epidemii przystało. Moje Starszaki łypią na mnie podejrzliwie i z niezrozumieniem, a ja to dla niech przecież robię, nie dla siebie! 

Bo ja młoda, zdrowa, silna i piękna (tak, musiałam to dodać, ktoś wreszcie musiał), więc o siebie się nie martwię, ale ja tu z Londynu do busa tego wsiadłam, gdzie zaraza śmiga ulicami coraz chyżej  i w razie czego to one – Starszaki – problemy mogłyby mieć później. Ja mam w głowę i w serce głęboko wbite, żeby myśleć społecznie, a nie tylko o swoim zadartym z lekka nosie i powiem Wam, że dziwi mnie niezmiernie to zlekceważenie tematu. Dziwiło mnie już w Londynie, bo gdy go opuszczałam, miasto nadal tętniło życiem jakby nigdy nic. Martwi mnie jakie przyniesie to efekty.

Oho! Moja Smoczyca zabrzęczała. Nie wiem czy to ogniem jej się odbiło, czy coroną, ale ani ona, ani nikt inny specjalnie się tym nie przejął. Tak jak rąk myciem – nawet typu podstawy, co je każde dziecko w szkole zna – widać Starszaki z tej lekcji dały nogę!

Kiedy wsiadałam do busa zapytałam grzecznie, czy są jakieś środki do dezynfekcji rąk, bo moje się już skończyły. Nie było. Tak samo jak zrozumienia, czemu ja o to w ogóle pytam i czemu domagam się w tej sytuacji natychmiastowego skorzystania z toalety, w celu umycia rąk, jak ona jeszcze przecież nie jest czynna. Staję się wrogiem publicznym Rosyjskiego (chociaż on właściwie jest chyba Czeski) od pierwszego wejrzenia. Smutne to.

Autokar rusza. Oprócz wariatki w chustce na twarzy, nikt nie umył rąk po buszowaniu w niemieckich, przystankowych marketach.

Dlaczego, myślę sobie, i znowu w moim sercu pojawia się smutek ze współczuciem pod rękę (oczywiście umytą i zdezynfekowaną!!!).

Oho! Autobusem zaczyna poważnie telepać! Widać kierowca podładował akumulator konserwową szynką i szotem rozpuszczalnej z wiadrem cukru.

Dojechałam. Podróż z Londynu do Warszawy w czasach zarazy zajęła mi 48 godzin. Dwie doby! Matko kochana! Leciałam krócej do Tokyo.

Mimo tego, że w tej podróży straciłam prawie wszystkie swoje dobra materialne, było warto. Kiedy dotarłam do domu to oprócz szalonych całusów Luśkowych (Luśka to w tej opowieści niezmiennie mój pies) czekała na mnie ciepła, pyszna kolacja, pachnąca kąpiel i nalewka czosnkowa na zarazę. Wszystko to przygotowała dla mnie moja Mama i Brat, który nie spał 48 godzin, żeby mnie  pilotować i dotrzymywać mi towarzystwa w podróży. Miłość w czasach zarazy!

Reklama

Chcę żeby moje klientki wzbudzały zazdrość | Theo Dimitri

Kolejny odcinek #TheCultureOfBeauty. Tym razem nasz prowadzący Rafael Grieger porozmawia z Theo Dimitrim – zdecydowanym mistrzem w swoim fachu. Theo to genialny szkoleniowiec fryzjerstwa i stylista. Dziś swoją wiedzę zaprezentuje nam w praktyce – na modelce.

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.