Odświeżony Space Star – gwiazda segmentu A!

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Do zawrotnych zmian z Mitsubishi chyba zdążyliśmy przywyknąć. Eclipse, który niegdyś był sportowym coupe, stał się crossoverem, model Lancer zniknął z produkcji, a mini-van marki się skurczył i zastąpił miejsce Colta – najmniejszego przedstawiciela gamy modelowej. Czy takie radyklane kroki mają jakiś cel i jak się to odbija na jakości aut? Sprawdzimy to, zabierając kolejny raz mieszczucha na trasę po Polsce.

Musztardowy lakier metallic da się zauważyć już ze sporej odległości. Auto, mimo swoich małych gabarytów, jest w pełnym pakiecie stylistycznym, który nadaje Space Starowi dynamicznego wyglądu i sportowego sznytu. Na filigranowym nadwoziu znajdziemy wyraźnie zarysowane zderzaki z atrapami wlotów powietrza, imitację karbonu czy nawet mini dyfuzor w tylnej części ospoilerowania. Z takimi dodatkami nie problemem będzie okiełznać 80 koni mechanicznych, które są przekazywane na koła poprzez automatyczną skrzynie biegów CVT. CVT jest to skrzynia bezstopniowa, która w ma z założenia być jak najbardziej wydajna, przy określonej mocy. Takie rozwiązanie sprawdza się w autach miejskich, hybrydach i tych, które nie będą służyły do żwawej jazdy, zważywszy na to że takie rozwiązanie jest po prostu głośne w przypadku nagłego przyśpieszania.

No ale nikt się tym autem nie będzie przecież ścigał! Co najwyżej zwiedzi całą Polskę od dołu do góry. Jak zatem sobie poradziła nasza musztardka w trasie? Niespodziewanie dobrze! Nasza koleżanka z redakcji Kasia zabrała Mitsu z Warszawy do Zakopanego, a następnie prosto do Gdańska, także test długodystansowy auto ma za sobą i ku mojemu zdziwieniu zdany pozytywnie. Z relacji Katarzyny wynika, że autko przez swój wygląd i rozmiary jest niepozornym maratończykiem. Mimo tego, że Mitsu jest małe i silnik również nie należy do największych to podróż minęła sprawnie i nie była zbyt męcząca. Największym problemem było słabe wygłuszenie, ale po podkręceniu radia wszystko wracało do tzw. normy. Auto w trasie, przy dwóch osobach na pokładzie, spaliło przyzwoite 6 litrów. Przypominam, że mamy do czynienia z motorem 1.2. Prędkości autostradowe są mu nie straszne, ale to w mieście czuje się jak ryba w wodzie i kocha wypełniać parkingowe luki, w które nikt inny się nie zmieści. Kasia pochwaliła również czytelną deskę rozdzielczą i prosty interfejs multimedialny. Prostota wynika z okrojenia ilości funkcji, ale dalej na plus. W końcu to nie jest auto dla gadżeciarza. Ale do tego dla kogo jest zaraz dojdziemy. Wracając do systemu multi – na pokładzie był monitor marki Sony, który nie wyglądał jak fabryczny element, a raczej jak modyfikacja. Na stronie Mitsubishi możemy znaleźć jednak informację o tym, że takowy ekran oryginalny jest dostępny dla Space Stara, więc może ten oryginalny jest bardziej “cool” niż ten opcjonalny od Sony. Poza tym, w środku nie spotka nas tak duża rewolucja jak na zewnątrz. Plastiki są twarde, chropowate, choć pojawia się imitacja karbonu (do której mam mieszany stosunek) i to nadaje samochodu charakteru. Prawdziwe zmiany w tym modelu nastąpią prawdopodobnie wraz z nową generacja, aktualna wersja to tylko odświeżenie.

Właściwości jezdne? Są! W takich samochodach szanuję zwinność, mimo niewielkiej mocy, pomykanie po ulicach Mokotowa jest czystą przyjemnością, a w żadnym wypadku nie czujemy że nam brakuje koni mechanicznych. 80 km w tak kompaktowym opakowaniu daje naprawdę dużo satysfakcji z jazdy, nawet jeśli wyruszyliśmy na szybkie zakupy 2 km od domu. Parkingi, uliczki, skwery – to są miejsca w których Space Star najbardziej czuje się „swojo”.

Długie proste, podróże powyżej 100 km/h są jak najbardziej możliwe i niezbyt uciążliwe, lecz prawdziwej natury auta nie oszukamy. Jest to jeden z tych samochodów, który ma po prostu spełniać swoje zdanie. Przejechać z punktu A do B, przywieźć zakupy, zawieźć dziecko na dodatkowe zajęcia i ewentualnie wyskoczyć ze znajomym na kawę. Nawet ze znajomymi, bo miejsca z tyłu jest wystarczająco, ale tylko na rundki po centrum.

Czy Space Star to auto dla nastolatka? A może dla starszego małżeństwa, które potrzebuje trochę większy i mobilny wózek na zakupy? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, z racji tego, że auto budzi skrajne emocje i skojarzenia. Samochód miejski o tej mocy i gabarytach byłby idealny dla niewymagającego małżeństwa, które szuka w aucie środka transportu, a nie stylu życia. W takim przypadku dodatkowe dyfuzory byłyby zbędne, chociaż kto wie? Z drugiej strony, niejeden 18 latek by nie pogardził najmniejszym (ale za to jak ospoilerowanym) przedstawicielem marki Mitsubishi. Uważam, że obie te skrajne grupy odbiorców byłyby zadowolone i usatysfakcjonowane możliwościami Space Stara. Czy w takim razie, nazwa Space Star ma jeszcze sens? Myślę, że tak, tylko nie odnosi się ona już do przestrzeni wewnątrz auta. Tym razem chodzi o to, że tę przestrzeń (przede wszystkim miejską) możemy frywolnie przemierzać, a stylistyka i kolor auta sprawią, że możemy być taką małą gwiazdą na drodze.

Reklama

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.