Stadium człowieka letniego

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Lato. Obostrzenia coraz luźniejsze, więc ludzie wychodzą na ulice, jak ślimaki na chodnik po deszczu albo tęcza po słonecznej burzy, jak kto woli. Rozdeptać się, wszakże nie dają, może dlatego, że swój dom zostawiają zawsze w tym samym miejscu. Albo bliżej im do królika niźli żółwia. Robi się coraz goręcej i sama już nie jestem pewna czy to przez słońce, czy seksownych robotników bez koszulek (swoją drogą, ciekawe czy kobieta na budowie bez koszulki dostałaby społeczne przyzwolenie). Ludzie zaczynają się przepoczwarzać.

Pierwszym niezbędnym atrybutem takiego człowieka pozostaje wiatrak. Klimatyzacja też dobra, mówią. Niezwykle istotnym elementem jest również odpowiedni ubiór. Sukienka, koszulka czy bez koszulki – zależy czy pracujesz zdalnie, jeżeli nie, zachowaj ją na sobie (chyba że ogólne ustalenia są inne). Problem powstaje w momencie, kiedy człowiek zaczyna się obawiać, że ktoś ujrzy jego piękne ciało przez okno. Boskie naczynie, które nikt oprócz żony/męża nie powinien móc zobaczyć nago. Przecież z jakiegoś powodu wychodzimy na zewnątrz ubrani (oczywiście możliwe, że jest to podyktowane potencjalnymi mandatami, które moglibyśmy otrzymać). Trzeba również chronić, co swoje, bo jeszcze ktoś się za bardzo poekscytuje, a nie można tak na pokuszenie.

Są też jednostki okryte wstydem, bo tu wystaje jedna fałdka, tam druga, a jak przekręcę szyję do boku, to na skórze zaczynają się robić marszczenia (wyprasować przecież nie można). Na szczęście w sezonie letnim, mimo niewielkiej liczby ubrań na sobie, można pozostać incognito. Wystarczą duże okulary i kapelusz. Tudzież czapka. I książka w ręku, żeby uchodzić za dnia za inteligenta, kiedy tak naprawdę nie masz ochoty na interakcje społeczne albo zapomniałeś/aś okularów.

Panie z chęcią biegają w sandałach lub klapkach. Panowie, natomiast, podchodzą do sprawy w sposób bardziej zachowawczy (w końcu sezon letni jest ulubionym sezonem wszelkich stópkarzy i stópkarek – myślicie, że skąd powstał pomysł na kombinację skarpetki plus sandały?).

Kiedy dzień dobiega końca, ale jeszcze nie zaczęło się robić ciemno, ludzie zaczynają się gromadzić w grupach, podobnież wtedy bezpieczniej. Szkło brzęka, a nóżki same się poruszają. Z głośników wydobywają się przyjemne dźwięki, a obok ucha beztrosko latają komary (również wyczuwają letnią, wakacyjną atmosferę). Zaczyna się robić chłodniej, ciemniej, przyjemniej, jednak jest środa i nie można uniknąć kolejnego dnia roboczego.

Nadszedł czas, aby powrócić z krainy zapomnienia, przebrać się w piżamę, żeby sąsiad nie zobaczył przez okno (być może widzi w ciemnościach, tyle stworzeń teraz przecież mutuje) i pocierpieć jeszcze chwilę w łóżku przed zaśnięciem, bowiem choć chłodniej, tak na liczniku nadal 27 stopni.

Reklama