Oglądałxś miniserial Netflixa “Inventing Anna”? Opowiada on opartą na faktach, dziejącą się w 2017/18r. historię Anny Delvey, rzekomej niemieckiej dziedziczki, oskarżonej o kradzież na wielką skalę. Niestety produkcja nie zachwyca grą aktorską ani scenariuszem, więc jeśli nie chcesz binge’ować dziewięciu godzinnych odcinków, możesz wysłuchać ośmioodcinkowego podcastu “Fake heiress” jako alternatywa.
Anna była mistrzynią oszustw i kradzieży tożsamości – podawała się za niemiecką multimilionerkę, spała w luksusowych hotelach, wydawała tysiące na ubrania i usługi – do momentu, aż aresztowano ją za malwersacje. Kostiumy w w.w. serialu są znacznie bardziej luksusowe i nowobogackie, niż Anna ubierała się w rzeczywistości. Jej wykreowana persona nosiła raczej must-have’y z checklisty ubrań i akcesoriów luksusowych marek niż reprezentowała wyrafinowany gust. Być może bogata kobieta pozowała raczej na “model-off-duty look”, jednak wyhypowane bluzy i designerskie legginsy z pewnością nie sprawiły, że była najlepiej ubrana. Ciekawym zabiegiem stylizacyjnym, który stosują zamożni ludzie, jest ubieranie się w obrzydliwie drogich markach, które przez swoją prostotę i brak osobowości niewprawne oko pomyliłoby z Zarą. Tworzy to pewnego rodzaju sekretny kod, który potrafią rozpoznać tylko bogaci pomiędzy sobą – wszystko tkwi w detalach, jakości materiału, śmiałości ubierania Louboutin w deszczowy dzień, bo i tak nie zmokniesz – masz swojego kierowcę.
Cały ten nowobogacki jazz naprowadza mnie na popularny szczególnie wśród generacji Z trend old money aesthetic. Chociaż był popularny już w zeszłym roku, teraz wzbiera jego nowa fala – między innymi dzięki wspomnianemu wyżej serialowi “Kim jest Anna?” oraz “Gossip girl 2”. Jak więc wygląda styl bogaczy?
Szykowny look to nie tylko ubrania, ale też postawa noszącego je i kryjąca się za tym wszystkim historia. Początki stylu sięgają XIX-wiecznych angielskich szkół dla chłopców, gdzie uczęszczali synowie bogaczy. Styl “prep” przez osmozę dotarł także do USA, gdzie protestancka elita, aka “old money”, walczyła z rozszerzającą wpływy nową elitą, aka “new money”. Ta druga klasa zdominowana była przez biednie urodzonych, którzy dzięki korzystnemu zatrudnieniu z klasy robotniczej wynieśli się na wyżyny społeczne (jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym przełomowym konflikcie, polecam obejrzenie “The Gilded Age” na HBO Max). Chociaż nowobogacki wygląd może kojarzyć się z koszulkami polo i uniwersyteckimi sweterkami, których design jest niezmienny od stulecia, diabeł tkwi w szczegółach. Prawdziwie bogaci i elitarni ludzie nie wyglądają, jakby ubierali się rozrzutnie – w kręgach niedostępnych plebejuszom liczy się na przykład, ile guzików ma Twój garnitur. Kobieca wersja tego looku nie epatowała kobiecością, skupiała się raczej na prostocie, subtelnym makijażu, w zasadzie dziewczęcych wersjach męskich ubrań tamtych czasów. Boom preppy aesthetic przypadł w Ameryce dopiero na lata 80’, kiedy mainstream pokochał pastelowe róże i żółcie na męskich koszulach oraz logo Lacoste i Ralph Lauren na koszulkach.
Old money to nie tylko mimikra stylu błękitnokrwistych – to nowa forma odwiecznej rywalizacji east coast vs west coast (old money vs new money). New money można skategoryzować jako logomanię, pogoń za najnowszymi autami sportowymi, wydawanie tysięcy na pojedynczy wypad do klubu i ogólne podkreślanie swojej zamożności na każdym kroku, głównie przez celebrytów. Jednak supremacja old money, tzw. “cichej zamożności”, jest kwestią sporną, ponieważ środowisko to jest raczej konserwatywne i w dużej części, niestety, rasistowskie.
Old money outfit sprowadza się do prostych koszuli na guziki, tenisowych spódniczek, dzierganych bezrękawników, kaszmirowych kardiganów, koszulek polo, akcesoriów z pereł, opasek do włosów i butów typu loafer. Biele, beże i nudes przełamywane są szarością, czernią, brązami i granatem. Gen Z chcą być pretensjonalnymi dzieciakami z wyższej klasy, bez skrupułów pozować przy kolekcjonerskich autach czy przy dworach i pałacach w ubraniach vintage, w rytm – ironically enough “Chemtrails over the Country Club” Lany Del Rey.
Społeczna preppy-nonszalancja jest nieunikniona – wyszukiwania fraz “Ralph Lauren” powoli zaczynają przewyższać statystyki dla frazy “streetwear”. Nic dziwnego, hiperromantyzacja ubrań i wnętrz z wyższych sfer to swego rodzaju ucieczka od rzeczywistości, w jakiej się znajdujemy. I chociaż old money ma niezbyt politycznie poprawne historyczne konotacje, rozszerzanie grona ludzi pozujących online na “rich people” może przynieść temu konserwatywnemu środowisku pozytywne skutki.