„Tęsknota będzie zawsze wpisana w Twoje życie. Bo każdy wybór eliminuje coś, czego nie wybrałaś. I może cię trzymać do końca życia w okowach takiego – a co by było gdyby…” – Katarzyna Grochola.
Prędzej czy później dotyka nas wszystkich. Tęsknota za miłością, przyjaźnią, relacją, miejscem, emocją i nie tylko. W mniejszym lub większym stopniu, uśpiona czy aktywna – zawsze jest obok.
Nie za każdym razem wynika z naszych wyborów. Przynajmniej tak mi się wydawało w momentach, w których nie mogłam nic poradzić na jej przyczynę. Prawdą jest, że często nie mamy wpływu na to, co lub kogo tracimy, ale ostatecznie przecież każdy z nas świadomie wybiera jaką emocję będzie w sobie pielęgnować. Teoretycznie… W praktyce rodzi się jednak pytanie, czy to rzeczywiście tak wygląda? Każdy z nas doskonale wie, że niełatwo jest przebrnąć przez tęsknotę bez zatapiania się w wyniszczających nas myślach. Tych, które ciągną nas w dół i sprawiają, że co rusz napływają do nas scenariusze pt. „Co by było gdyby”.
Kiedy myślę o tęsknocie, na pierwszą myśl przychodzą mi niepokój i bezsilność. Najczęściej momenty, które zatrzymują na dłużej. Po chwili namysłu czuję, że pod warstwą smutku kryje się coś więcej. Uczucie braku okazuje się być informacją o tym, czego w głębi potrzebuję. Niestety nie zawsze jest to tożsame z tym, za czym wydaje mi się, że tęsknię. Zwłaszcza, gdy jest to coś, co nigdy nie istniało…
Tęsknota za fikcją
Jak twierdzą eksperci, potrafimy tęsknić za czymś, co tak naprawdę nigdy nie miało miejsca. Zamienić w tęsknotę możemy żal za tym, czego nie doświadczyliśmy lub nie wykorzystaliśmy w odpowiednim momencie. Zaskoczeni? A jednak, zdarza się nam to często. Wizja życia w iluzji i oszukiwania samych siebie jest przerażająca, a mimo to tak bardzo powszechna. Łatwo jest nam przyznać, że życie to ciągłe wybory, które wykluczają to, czego nie wybraliśmy. Dlaczego zatem tak trudno jest niektórym pogodzić się ze swoimi własnymi decyzjami?
Nie tęsknota, a uzależnienie
A co, gdyby uznać, że wcale nie tęsknię za konkretnym miejscem czy osobą i stwierdzić, że tęsknię do uczuć i emocji, jakie towarzyszyły mi w danym miejscu lub przy konkretnej osobie? Do tego kim byłam, jak się zachowywałam, co czułam… Czasem niestety zdarza się, że tęsknimy w ten sposób za czymś szkodliwym, toksycznym i w konsekwencji uzależniającym. Uczucie wywołujące fałszywe poczucie tęsknoty, które w rzeczywistości okazuje się być krzykiem pragnienia dodatkowej dawki adrenaliny…
Tęsknota za nieosiągalnym
Jedna z najbardziej bolesnych i wyniszczających. Ta, która już nigdy nie mija i zostaje z nami na zawsze. Ukrywa się w głębi, ale od czasu do czasu lubi pojawiać się na horyzoncie. Najczęściej w najmniej oczekiwanych momentach. Tęsknota za osobami, których już nie ma i nigdy nie będzie. Coraz częściej czuję, że ona nie znika, a my musimy nauczyć się z nią funkcjonować. Jak zatem wypełnić pustkę? Jak wyjść naprzeciw myślom, które potrafią zamknąć nas na nowe doświadczenia? Z tęsknotą każdy radzi sobie na swój własny sposób. Mówi się, że najlepszym jest jej akceptacja. Niemniej jednak, często nie przyznajemy się do niej chętnie, by udowodnić siłę. Pytanie, czy uczucie tęsknoty miałoby oznaczać słabość? Myślę, że wręcz przeciwnie może świadczyć o naprawdę silnym charakterze, a przyznanie się do tej emocji jest jak uwolnienie się od presji doskonałości, którą najczęściej nakładamy sobie sami.
Tęsknota za osiągalnym
Przypominacie sobie rozłąkę z kimś lub czymś, co było dla was ogromnie ważne? Pamiętacie, jakie uczucie towarzyszyło przy odliczaniu do ponownej wizyty, nie mówiąc już o chwilach samego spotkania? Gdy tęsknimy za czymś, do czego da się wrócić, planowanie i wyobrażanie sobie wyjątkowych chwil w przyszłości wywołuje masę pozytywnych emocji. Staje się pewnego rodzaju motorem napędowym, który sprawia, że zawsze jest coś, na co czekamy, co nadaje życiu sens.
Tęsknota jest bez wątpienia zdradliwym uczuciem, przez które łatwo jest się nam zatrzymać. Czasem kłębi się w nas i dręczy, a bez identyfikacji blokuje. Nowe drogi i etapy w życiu sprawiają, że zawsze coś się kończy. Warto wtedy zadać sobie pytanie, czy naprawdę tęsknimy za tym, czego już nie ma, czy może jednak za złudzeniem i nadzieją, jakie zostały nam zabrane na zawsze?
Przyznaję się, że tęsknię… Za wieloma miejscami i osobami. Za tymi, których mam daleko. Również za tymi, których straciłam na zawsze. Mimo, że na przestrzeni lat było ich sporo. Mimo, że czasem czuję, iż nie powinnam. Mimo, że jest kilka rodzajów tęsknoty, do których potrafię przyznać się tylko samej sobie – zrobię to, bo mogę. Bo tego pragnę.
Lekkie poczucie oczyszczenia sprawia, że robię to chętniej. Emocja ta przypomina mi, co tak naprawdę jest dla mnie cenne i o co mogę zadbać zawczasu – dopóki oczywiście mam taką możliwość.