ANYWHERE          TV           REDAKCJA

W oparach toksyczności – kiedy na miłość trzeba zasłużyć

w_oparach_toksycznosci

Najpierw marzymy o nich jako małe dziewczynki, bawiąc się w księżniczki. Jako nastolatki wybieramy łobuzów – potrzeba nam adrenaliny, czegoś intrygującego innego. Kiedy stajemy się kobietami, chcemy z nimi stworzyć coś stałego, stabilnego – założyć rodzinę i żyć w poczuciu szczęścia oraz bezpieczeństwa.

Niestety, o czym wiele z nas się przekonało, nie zawsze wygląda to tak jakbyśmy chciały. Usilnie szukając tego jedynego uzależniamy swoje szczęście i poczucie własnej wartości od posiadania partnera. Często sensem życia niejednej z nas jest MIEĆ kogoś. Ta desperacja w poszukiwaniu mężczyzny sprawia, że jest nam wszystko jedno – jaki on jest, czy daje mi poczucie bezpieczeństwa i czy faktycznie jestem z nim szczęśliwa.

Moja przyjaciółka Ania wytrwała w toksycznym związku 3 lata i dopiero po jego definitywnym zakończeniu dotarło do niej – „on był toksykiem”.

Postanowiłam posłużyć się jej historią by przestrzec Was, ale i pokazać – TO NIE JEST WSTYD, że jesteście same. Dopiero kiedy uda Wam się zaakceptować i pokochać siebie, łatwiej będzie Wam stworzyć zdrową relację. Inaczej będziecie zatracać siebie w poczuciu, że na miłość trzeba zasłużyć.

 
Reklama

Ania od początku dźwigała ten związek. Sama twierdziła, że była sterem i okrętem. Wyszukiwała oferty na wakacje, urywała się wcześniej z pracy, żeby pojechać do niego, a kiedy szukał pracy – poświęcała swój czas na majstrowanie przy CV. Generalnie prowadziła ten związek, tak jak prowadzi się małe dziecko. Ale nie należało ono do grzecznych i posłusznych.

Sprzeczki, które nierzadko przeradzały się w kłótnie były normą dnia codziennego. Ania ich nienawidziła – chciała pracować nad komunikacją w ich związku, lecz nie był to element, który ogarnęłaby sama. Z czasem zaczęły się groźby „zostawię cię, zobaczysz!” oraz wzbudzanie coraz większego poczucia winy – „nie mam cię za co przepraszać, dziewczyno!”. Ania wyznała:

Po prostu powiedział co miał do powiedzenia i wychodził. Nie liczył się z tym czy ja mam cokolwiek do powiedzenia… Później nie odpisywał, odrzucał moje połączenia – po prostu olewał, a po kilku godzinach udawał, że nie było tematu. Wtedy myślałam, że to normalne w związku, a ja to naprawię…

Nie naprawiła. Choć chciała zmienić coś w sobie dla niego, a jego samego pchnąć do przodu – w końcu miał sporo wolnego czasu, bo siedział w domu na bezrobociu.

Miał słomiany zapał. Teraz widzę, że wszystko robił na odwal się. Było mu wygodnie mieszkać z ojcem i całymi dniami grając w gierki na komputerze…

Kiedy wybuchł złością z powodu jej wzmianki o pracy, jak stwierdziła, coś pękło w jej sercu. Zalała ją fala frustracji, wzburzenia i niezrozumienia, bo czemu znowu ona czuję się winna?

Miałam dość. Na następny dzień pojechałam do niego z jego spakowanymi rzeczami i mu je oddałam. Dopiero jak odeszłam, choć bardzo to przeżywałam – do tej pory jestem na lekach nasennych i poprawiających nastrój – poczułam ulgę.

3 lata. Czy była to miłość? Możliwe. Czy toksyczna? Zdecydowanie.

Kobieto, dziewczyno, przyjaciółko!

Nie piszę tego bez powodu. Zdrowa relacja to nie jest dźwiganie ciężaru związku jedynie na Twoich barkach.

To nie jest życie w ciągłym poczuciu winy.

To nie jest usprawiedliwianie partnera za każdym razem, tylko po to aby go wybielić przed bliskimi.

To nie jest związek, choć słowa „kocham cię” mogą padać po kilkanaście razy każdego dnia.

To współuzależnienie od tej osoby. Chęć naprawienia, pomocy partnerowi, a jednocześnie zacieranie swoich potrzeb, problemów i trosk.

Ty nikogo nie musisz uzdrawiać, to jego para kaloszy. Ty masz swoje. Trampki, szpilki, koturny, sandałki – to o nie masz zadbać.

Bo bez nich nie pójdziesz uśmiechnięta na imprezę.

Nie dogonisz bąbelka na placu zabaw.

Nie pójdziesz podekscytowana do ołtarza.

Nie zrobisz nic, jeśli najpierw nie zadbasz o siebie. Razem z dbałością przyjdzie troska, przyjaźń i miłość do samej siebie, choć będzie to proces. I dopiero wtedy potencjalny toksyk minie cię na ulicy, a ty nie zobaczysz w nim już swojego partnera.

Zasługujesz na miłość bez potrzeby zapracowania na nią. Uwierz w to.

Ula Ślusarczyk

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE