Halloween nie jest uważane za typowe święto Polaków. Tej nocy świętuje głównie młodzież, która zachłysnęła się plastikowymi naleciałościami tego święta zza granicy. Nieliczni organizują sobie maratony horrorów, wychodzą z domów robić psikusy, zjadają żelki w kształcie pająków. Pokuszę się jednak o opinię, że przy odpowiedniej aranżacji mogłoby to być jedno z najbardziej słowiańskich świąt.
Podobno Halloween przybyło do nas z Ameryki. Może to i prawda, tam ten zwyczaj jest popularny, a my się tym zachłysnęliśmy. Być może. Jednak samo Halloween wcale nie pochodzi z Ameryki i jest prawie tak stare, jak wszystkie te potwory, bo tradycją sięga już 2 tysiące lat wstecz. Irlandię zamieszkiwali wówczas Celtowie, którzy wierzyli, że tej szczególnej nocy świat żywych i zmarłych łączy się w jedno. Zmarłe dusze mogły siać spustoszenie wśród mieszkańców. Dlatego żywi przywdziewali maski z nadzieją, że duch weźmie ich za inne zbłąkane dusze, a nie pełnoprawnego śmiertelnika. My poszliśmy już krok dalej i stwierdziliśmy, że całkiem się za te duchy przebierzemy. Bardziej już upodobnić się nie da. Przecież takie zombie czy chodzący po ulicy szkielet to gwarancja tego, że jesteśmy umarli. Gorzej jak przebierzemy się za Kapitan Marvel, Kobietę Kot, cukrową księżniczkę czy seksowną pielęgniarkę – wtedy myślę, że duchy mogą nie dać się nabrać…
Samo Halloween to skrót od „All Hallow’s Evening” czyli nocy przed Dniem Wszystkich Świętych. Wiecie co w tym czasie mieliśmy w Polsce? Dziady, dokładnie Dziady jesienne. W porządku, mi też Dziady kojarzą się przede wszystkim z przymusową lekturą szkolną. Okazuje się jednak, że to dużo ciekawsze, głębsze i straszniejsze aniżeli mogłoby się wydawać. Chcesz być naprawdę straszny? Nie uzyskasz tego przebierając się w okrągłą dynię czy zarzucając na siebie prześcieradło. Proponuję przebrać się za Brzeginie, Wodnice, Welesa. Daję gwarancję, że duchy same wyślą zaproszenie do stowarzyszenia umarlaków. O ile któryś się odważy i nie ucieknie wcześniej w pośpiechu.
Słowiańskie wierzenia opierały się na kulcie przyrody, ponieważ ta stanowiła podstawę życia. Natura była bardzo silna, a wiele jej aspektów było niezrozumiałych. Dlatego wszelkie błyskawice, wichury, śniegi kojarzono z magią. Tak jak Grecy, pradawni Słowianie posiadali liczny panteon bóstw. Za ich pomocą ludzie tłumaczyli sobie zmiany pór roku, dobrobyt, miłość czy śmierć. Czego umysł nie obejmie, wiara to ogarnie. Na samym szczycie stał Perun, bóg wojny, gromowładny. Przy jego wizerunku kamienna błyskawica to podstawa! Postacią zbliżoną do Peruna był Świętowit. Miał cztery głowy, w ręku trzymał róg. Etymologicznie to on rozporządzał mocą nadprzyrodzoną. Polskim Hadesem był Weles czyli bóg zaświatów. Składano się mu w ofierze trzyletniego byka. Na przyjście takich postaci powinno przygotować się zwierzęce rogi, rozmaite zioła i zboża, którymi ozdobi się dom. Osobiście uważam, że ze wszystkich postaci najgroźniejsze są rusałki. Pewnie dlatego, że tak naprawdę były demonami, które pod swoimi urodziwymi buziami kryły niecne zamiary. Potrafiły zwabić młodzieńca i zatańczyć, a nawet załaskotać go na śmierć. Czasem po prostu topiły nieszczęśnika, który nie znał odpowiedzi na ich zagadkę. Jak dla mnie sam sobie winien…
Brzeginie oraz Wodnice, które topiły swoje ofiary były wyjątkowo piękne. Miały czarne oczy, blond włosy, w które często wplatały kwiaty. Jeżeli marzy ci się Halloweenowy kostium tak samo piękny co i straszny to myślę, że z propozycją rusałki demona trafiłam w dziesiątkę! Rozumiem jednak, że nie każdy obchodzi Halloween tylko po to, żeby było strasznie. Niektórzy lubią kolorowe przebrania i gwarną atmosferę. Z pomocą przychodzi Krasatina. Opiekunka słodyczy, dobrego smaku, rozkoszy ale przede wszystkim miłości. Bardzo przychylna ludziom, wspierała zakochanych. Miała krasne lico i krasne włosy, więc jeżeli chcesz się do niej upodobnić, to przyda się zapewne piękny makijaż i ruda peruka. Pamiętaj, że jako pani słodyczy zobowiązana jesteś do rozdawania cukierków, nie psikusów! Polskie Halloween powinno być bardzo słodkie i naturalne. Wypełnione magicznymi rytuałami, śpiewem i tańcem z Chochołami. Możliwe, że nasi przodkowie zechcą ci wtedy złożyć wizytę… Więc jak, odważysz się na to tej nocy?
Karina Jaworska