Co roku w grudniu media społecznościowe są zalewane memami, które na celowniku mają wszystkich fanatyków postanowień noworocznych. Wtedy wszyscy uśmiechają się pod nosem, choć w rzeczywistości sami z pewnością kiedyś padli ofiarą wzniosłych planów na nadchodzący rok. I w tym nie ma nic złego – dla niektórych postanowienia noworoczne to forma motywacji, szansa na zmianę złych nawyków, z kolei inni w ogóle nie traktują ich poważnie. Jednak bez względu na to, czy w nie wierzycie czy nie, zawsze pojawia się kluczowe pytanie bez odpowiedzi – czy mają one sens?
Statystycznie to działa!
Nie tylko szarego Kowalskiego męczą pytanie o sens postanowień noworocznych. Okazuje się, że zostało przeprowadzonych mnóstwo badań na temat ich skuteczności. Każdego roku Discover Happy Habits publikuje aktualizację statystyk mówiących o postanowieniach noworocznych. Wbrew przekonaniu o zbyteczności takich planów, tegoroczne wyniki mówią, że aż 46 proc. osób sukcesywnie i całkowicie spełnia swoje zamiary. Najsilniejszy odsetek jest oczywiście w styczniu, gdyż wówczas wynosi on 75%, lecz ostatecznie spada do powyższego wyniku.
Co równie ciekawe – według przeprowadzonych badań – te same postanowienia lub plany podjęte w innym czasie niż w Nowym Roku, są w pełni realizowane zaledwie przez 4 proc. badanych. Jaki z tego wniosek? Statystycznie rzecz ujmując, postanowienia noworoczne naprawdę mają moc!
Postanawiam… i co dalej?
Najbardziej zgubne w postanowieniach noworocznych jest myślenie, że sama ich obecność w naszym życiu wniesie jakąś zmianę i motywację do działania. Tak działa ludzki mózg – mamy określony plan, w głowie układamy wszystko dokładnie w punktach, wytwarza się dopamina, a my jesteśmy w fazie euforii, ekscytacji. Wyobrażamy sobie co będzie, jak już ten cel osiągniemy i w zasadzie… tym przekonaniem żyjemy – że już to zostało osiągnięte. Taka myśl może pomóc, ale nie na długo – po Sylwestrze, kilku dniach wolnych, wraca szara codzienność, a nasze wzniosłe postanowienie się odkłada. „Bo zimno”, „bo drogo”, „bo nie mam czasu”. Tłumaczymy i usprawiedliwiamy się sami przed sobą tak, jak byśmy byli najbardziej surowym sądem.
Przede wszystkim warto zapamiętać, że postanowienia noworoczne powstały, jak sama nazwa wskazuje, z okazji Nowego Roku. A jeśli Nowy Rok to początek czegoś świeżego; taka przysłowiowa tabula rasa, która dopiero zapełni się treścią. I z pewnością każdy z nas chce, aby treść jego tablicy była pozytywna, zapisana sukcesami w życiu prywatnym oraz zawodowym. Tylko jak to zrobić?
Znane, zapamiętane – małe jest piękne
Pewnie co druga osoba pomyśli sobie „ile można czytać, że małymi kroczkami do celu”. Więc zadaj sobie pytanie – jak inaczej chcesz zrealizować swoje postanowienie? Jasne, można sobie założyć schudnięcie 10 kg w miesiąc, ryzykując zdrowiem, a nawet życiem, tylko po co i w imię czego?
Najważniejsze, jak przy każdym planowaniu (nawet marzeniu), jest metoda małych kroków. Lepiej swoje duże postanowienie noworoczne zapisane Arial 50, zapisać w rozmiarze 12 i rozbić na kilka podpunktów. Inni dzielą na kwartały, inni na miesiące, jeszcze inni na tygodnie albo i dni. W sumie – jak komu wygodnie. Istotne jest to, żeby 1 stycznia nie dostać w twarz swoją własną dłonią i nie usłyszeć ż głosu ze swoich ust, które krzyczą „BIERZ SIĘ ZA SIEBIE! OBIECAŁAŚ SOBIE TO!!!”.
Druga ważna rzecz – jak chcesz sobie postanowić coś na Nowy Rok, masz na to pomysł, masz konkretny plan (jak wyżej – kilka punkcików się przyda) – zrób to na jakiejś martwej powierzchni. Może to być papier, tekturka, ekran komputera, smartphone czy samoprzylepna karteczka. Rzeczy spisane nie ulecą z głowy tak, jak myśli. Poza tym dobrą formą motywacji jest ujęcie swojego postanowienia jako „TO DO LIST”. Skoro możemy zrobić listę z obowiązkami domowymi na sobotę, to czemu nie zrobić z postanowieniem noworocznym?
Trzecie, o ile nie najważniejsze – to, że teraz masz chęci nie jest jednoznaczne z ich stałą obecnością przez następny rok. Ba, może zmienią Ci się priorytety i zrezygnujesz już 2 stycznia? Co wtedy? Odpuść, serio. Daj sobie czas – postanowienie noworoczne to nie jest must have. Można je zmienić, można z niego zrezygnować bez podawania powodu.
Po prostu bądź dla siebie wyrozumiały/a i daj sobie przestrzeń na zmianę decyzji. Masz wolny wybór, zero presji, najważniejsze to słuchaj swoich potrzeb.
I niech to będzie Waszym priorytetowym postanowieniem noworocznym!
Ula Ślusarczyk