Natchniony margaritami Ross w kultowym serialu „Przyjaciele” wypowiedział takie słowa: „Oh love. L-o-v-e, love. L is for life, cause what is life without love”. Jeśli ktoś chciałby być złośliwy, to odpowiedziałby, że na pewno życie było tańsze. Zwłaszcza w Walentynki, które niechlubnie zostały już ochrzczone świętem komercyjnym, aniżeli wspomnieniem św. Walentego.
Trochę historii
Geneza Walentynek sięga jeszcze zamierzchłych czasów starożytnych. Miały być one dniem wspominającym stracenie biskupa Walentego, który z natury był buntownikiem. A że zasady są po to, żeby je łamać, św. Walenty właśnie to uczynił i w ukryciu udzielał ślubów młodym żołnierzom, którym zakazano zawierania małżeństw. W obecnych czasach brzmi to abstrakcyjnie, biorąc pod uwagę paniczny lęk pokolenia Z przed relacjami w ogóle.
W każdym razie za swoje niepoprawne praktyki został skazany na śmierć, która – jak łatwo się domyślić – nastąpiła 14 lutego. Od tamtej pory miała być dniem wspomnienia św. Walentego i zakochanych, bowiem łączył ich małżeństwem. Z czasem jednak samo wyznanie miłości stawało się oklepane, więc do tych słów załączano upominki, m.in. pod postacią ręcznie robionych kartek. Tu najszybsza była Wielka Brytania, która wyszła z taką inicjatywą w XVIII wieku… i się zaczęło.

Walentynki w liczbach i informacjach niecodziennych
Polska, jak to zwykle bywa, zdyszana i spocona na metę walentynkową dobiegła dwa wieki później, czyli w latach 90. XX wieku. Ale czy czujemy się w tym gorsi? Nie, wręcz przeciwnie. Przeprowadzono badania i liczby znów nie zawodzą:
- Dużo czy nie, ale 40% zapytanych utrzymuje, że obchodzi Walentynki (ale aż 70% planuje wówczas kupić prezent, nawet mając neutralny stosunek do tego dnia)
- Nie szalejemy też z pieniążkami (ufając prawdomówności pytanych oczywiście) – blisko 21% wydaje od 50 do 100 zł na upominki.
- Chcąc jeszcze upchnąć trochę grosza w skarpecie, prawie 27% deklaruje, że planuje Walentynki spędzić w domu (oczywiście dodajmy, że po ciemku, bez kąpieli i telewizji w tle, bo to wszystko kosztuje i potęguje tylko romantyczny klimat).
Ciekawa jest też kwestia prezentów. Okazuje się, że jesteśmy trochę dziwakami w tej sprawie. Misie pluszowe, piękne bukiety kwiatowe, skromna biżuteria, ulubione słodycze… nic bardziej mylnego! Ankietowani właśnie te powyższe propozycje wraz z paczuszką zatytułowaną “bielizna” wrzucili do woreczka z napisem „NAJDZIWNIEJSZE PREZENTY”. W zamian wskazywali na prezenty nietuzinkowe, jak np. wspólny skok ze spadochronem, weekendowy wypad do Zakopanego i inne, kosztowniejsze widzimisię. Jaki z tego wniosek? Ile ludzi, tyle wyborów, a brak wyboru to też wybór.
Tylko na co to komu?
Żyjąc w XXI wieku, gdzie pokolenie Z tak bardzo chciało złamać schemat wczesnych małżeństw i macierzyństwa, obchodzenie tak komercyjnego święta wydaje się staromodne. Walentynki przybierają formę nie do końca nadmuchanego koła ratunkowego dla ledwo zipiących, współczesnych relacji. I to nie zawsze!
Nasze pokolenie wydaje się znudzone sztucznymi wyznaniami miłości, jeśli nie relacjami w ogóle. Teraz wyzwolona przedstawicielka płci pięknej sama sobie może kupić kwiaty, a samiec alfa w pełni może realizować siebie na polu zawodowym bez zrzędliwej drugiej połówki. Na co komu Walentynki w tak wyzwolonym świecie Zetek?
Oczywiście to autorskie uogólnienie i nie dotyczy personalnie każdego współczesnego osobnika, który wyznaje wiarę w bycie wyzwolonym. W tym nie ma nic złego, wręcz przeciwnie! Ale trochę z nas pogubione pokolenie i czasem potępiając głośno ten komercyjny dzień, w duchu cichutko liczymy na jakiś upominek albo miłosne wyznanie.
Ale jesteśmy tylko ludźmi, normalna sprawa.
Walentynki – Ciekawostki
- Jeśli myślicie, że kwiaty czy czekoladki to prezent oklepane, to we Francji niektórzy dostają jako upominek pomidora (rzekomo kształtem pewne odmiany przypominają serce),
- Większej stygmatyzacji niż w Korei nie uraczycie – jeśli nie otrzymacie upominku, posłusznie wędrujecie do restauracji dla singli i konsumujecie czarny makaron, który oznacza samotność,
- Co roku na całym świecie wysyła się ponad 1 miliard kartek walentynkowych (ile to makulatury…),
- Firma Durex oświadczyła, że w przeddzień walentynek sprzedaż ich produktów wzrasta o 20-30%
- Najdroższa walentynka kosztowała 300 000 dolarów i była zrobiona ze szczerego złota, szmaragdów, brylantów oraz zapakowana… w futro z norki.
Ula Ślusarczyk