ANYWHERE          TV           REDAKCJA

Do bólu można się przyzwyczaić – o najbardziej kobiecym sporcie opowiada Julia Kluska

pole_dance_baner

To miały być tylko jedne zajęcia. Nie ma takiego poziomu, który powie ci, że już wszystko umiesz – stwierdza Julia Kluska, trenerka Pole dance. O najbardziej kobiecym sporcie, samozaparciu i pasji, o tym jak wszystko kręci się wokół rury możecie przeczytać w poniższym wywiadzie.

Karina Jaworska: Czym jest pole dance?

Julia Kluska: Pole dance to rodzaj tańca, jest to także sport typu kalistenika (ćwiczenia oparte na wykorzystywaniu masy własnego ciała, często na drążkach). Odbiera się go czasem dwuznacznie. Ludzie myślą, że wywodzi się z klubów różnego rodzaju. Jednak pole dance nie powstał w klubach – wymyśliła go kobieta, która chciała stworzyć coś nowego, typowy sport kobiecy.

 
Reklama

Typowy taniec erotyczny czy sportowy?

Sportowy. W erotyczny przeszedł dopiero później, kiedy ludzie uznali, że to może być też rozrywka dla mężczyzn. Poszło to bardziej w erotykę i zostało wykorzystywane w klubach.

Spore znaczenie ma kwestia strojów, a one są stricte pod ten sport.

Są różne rodzaje pole dance np. exotic, ten w wysokich butach, który jest bardziej erotyczny i poszedł w stronę klubową. W tym typie jest mało elementów na rurze, raczej tańczy się wokół niej, można więc w leginsach, dresach, nie ma różnicy. Jednak w typowym pole dance (figury akrobatyczne na drążku) to im bardziej wycięty strój, tym jest wygodniej. Przyczepność jest dużo lepsza. Niby są specjalne legginsy do trzymania, ale to nie daje też tego fanu prawdziwej nauki.

Od czego zaczęłaś swoją przygodę z pole dance?

To głupia historia. Zaczęłam ją przez zakład – koleżanka założyła się ze mną o coś i ta, która przegra, będzie musiała zatańczyć na rurze na osiemnastce wygranej. Przegrałam. Stwierdziłam, że jak już mam zatańczyć, to nie chcę się ośmieszyć i poszłam na pierwsze zajęcia.

I tak zostałaś?

Najpierw poszłam na jedne zajęcia. Potem nie było mnie kilka miesięcy, aż w końcu stwierdziłam, „Kurczę, fajne to było” i wróciłam. Teraz to już będą ponad trzy lata regularnych treningów.

Co ci się najbardziej podoba w tym tańcu?

To, że wciąż mogę się rozwijać i uczyć czegoś nowego. Nawet teraz, kiedy jestem już na wysokim poziomie, wciąż mogę uczyć się nowych rzeczy i figur. Jeszcze wiele przede mną. To jest super, że nie ma takiego poziomu, który powie ci, że już wszystko umiesz. Cały czas pojawiają się nowe rzeczy, nowe choreografie.

Jakie umiejętności pomagają najbardziej w tej dyscyplinie?

Na początku myślałam, że rozciągnięcie. Tańczę od czwartego roku życia. Przewijały się przez to różne style, od jazzu po hip-hop. Moje wcześniejsze rozciągnięcie było bardzo pomocne, jednak siła okazała się ważniejsza. Gdy dziewczyny przychodzą do mnie pierwszy raz na zajęcia i mówią, że miały styczność z siłownią lub ze sportami siłowymi to już wiem, że dużo więcej zrobią na pierwszych zajęciach niż osoby, które nie miały tej styczności. Ogólna siła jest potrzebna. Dużo dzieje się na rękach, ale nogi też mają pozycje trzymające, więc jeżeli nie są silne, to się tego nie utrzyma. Siła jest więc najważniejsza, a rozciągnięcie jest tu drugą kwestią. Również bardzo ważną, ale można to obejść.

Co sprawia ci największą trudność?

Na rurce największą trudność sprawia mi chyba ból. Pole dance jest dosyć bolesnym sportem. To często hamuje postęp, ale do bólu można się przyzwyczaić. Nie licząc tego, to największym wyzwaniem jest chyba przełamanie głowy. Są elementy spadkowe, w których człowiek się boi. Wisi głową w dół albo musi się puścić, by następnie złapać się tuż nad ziemią. Zawsze można spaść, to powoduje strach. Nie przełamiesz się, pomimo siły i umiejętności.

Jak można sobie pomóc?

Ważna jest siłownia. Jak ktoś lubi sport, to będzie mu trochę łatwiej. Trzeba mieć jednak podejście, że na początku każdy sport będzie ciężki.

Po jakim czasie zostałaś trenerką?

Jakoś po półtora roku, odkąd zaczęłam ćwiczyć pole dance. Namówiła mnie na to moja trenerka oraz dziewczyna, z którą teraz pracuję. Powiedziała, że widzi we mnie potencjał i chciałaby mi zaproponować pracę, muszę mieć tylko kurs trenerski.

Czy to jest sport dla każdego?

Moim zdaniem tak, chociaż nie do końca. Nie każdy ma cierpliwość do tego. Jeżeli chodzi o rurę, to trzeba mieć w sobie duże samozaparcie. Na początku masz mnóstwo siniaków, wszystko boli. Jak nie masz siły, to się nie utrzymasz, zjeżdżasz i przez takie trzy/cztery zajęcia nic nie idzie. Albo się to przetrwa, albo nie.

Masz kursantki, które zostają na dłużej czy to raczej krótka przygoda?

Jestem w moim studiu od dwóch lat i mam grupę, która jest ze mną od początku, wypadły z niej pojedyncze osoby. Ta grupa to nie są dla mnie typowe kursantki, tylko już dosyć bliskie przyjaciółki. Wiadomo jednak, że na początku grupa podstawowa jest pełna, a po miesiącu robi się roszada. Może wychodzi, że to po prostu nie dla nich. Trzeba coś lubić, żeby to robić.

Prowadzisz różnego typu zajęcia, które lubisz najbardziej?

Mimo wszystko najbardziej lubię exotic. Jest on najbardziej kobiecy i mimo, że ludzie patrzą się na niego: „w szpilach tańczą”, „wygląda to wiadomo jak” to zauważyłam, jaką zmianę wywiera na moich kursantkach. Przychodzi nieśmiała  dziewczyna – założy buty, wystroi się i wchodzi petarda. Wystrzela z niej energia! Ludzie bardzo się zmieniają po exoticu. Pole dance też bardzo otwiera, ale exotic jeszcze bardziej i mi się ta zmiana podoba. Poprawia pewność siebie.

Co jest trudniejsze – nauka siebie czy innych?

Ciężkie pytanie… nauka innych przyszła mi dość łatwo, ponieważ mam w sobie dużo cierpliwości. Jeżeli ktoś nie jest cierpliwy, to nauka innych nie przyjdzie mu łatwo. Z drugiej strony jestem w większości samoukiem. Mam czasem trudność w jednym i drugim, obie rzeczy są trudne.

Czy bycie trenerką pole dance może być pracą na pełen etat?

To trochę ciężkie, bo organizm raczej tego nie wytrzymuje. Miałam kiedyś taką sytuację, że pracowałam jednego dnia sześć godzin pod rząd i drugiego tak samo – już pierwszego dnia byłam wykończona. Drugiego dnia dostałam gorączki z przetrenowania. Taka praca na pełen etat nie jest to zbytnio możliwa. Można byłoby to podzielić, że na przykład prowadzisz trzy godziny rano i trzy wieczorem, a potem masz dzień wolny, przeznaczony na regenerację. Ciężko byłoby jednak dłużej tak wytrzymać. Dziewczyny pracują zazwyczaj dwie lub trzy godziny dziennie.

Wychodzi na to, że to trochę praca, ale głównie pasja.

Tak, chociaż niektóre dziewczyny połączyły to tak, że są właścicielkami szkoły. Nie trzeba mieć wtedy dodatkowej pracy, bo masz własną działalność, którą musisz poprowadzić.

Chciałabyś mieć własną szkołę?

Totalnie! Bardzo chciałabym mieć w przyszłości własną szkołę. Będę myśleć jednak o tym dopiero po studiach. Nie widzę się w pracy, gdzie musiałabym siedzieć. Jestem zbyt ruchliwa – nawet teraz przy rozmowie kiwam się na boki!

Najfajniejsza rzecz, którą daje pole dance?

Na pewno pewność siebie. Mnie pole dance wyleczył z wielu kompleksów. Wcześniej byłam jak taka typowa, zakompleksiona dziewczyna. W pole dance musisz cały czas patrzeć w lustro, kontrolować swoje ciało i w pewnym momencie, gdy tak na nie patrzysz, zaczynasz je akceptować. To potem wpływa na charakter. Na początku byłam bardziej spokojna, a teraz jestem głośna. Kontakty z ludźmi też są świetne – nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Wszystkie nas łączy to, że się uczymy pole dance’u. Jednak każda jest inna, ma własne życie. Poznaje się ludzi, których nigdy w życiu byś nie poznała. Różnica wieku też jest fantastyczna. Mam dziewczyny na zajęciach w wieku mojej mamy, albo blisko wieku mojej babci i się świetnie dogadujemy. Mam też młodsze kursantki, które mają po kilkanaście lat – z nimi relacje też są koleżeńskie. Na tych zajęciach nie czuje się różnicy wieku.

Nie sądziłam, że jest aż taki przekrój!
Mało osób jest w studenckim wieku. Mam dziewczyny trzynastoletnie, osiemnastoletnie, reszta to raczej kursantki po dwudziestym piątym roku życia, najwięcej po trzydziestym. Myślę, że dużo osób wybrało ten sport, bo miało kompleksy i przeczytało na forum, że pole dance bardzo pomaga. Niektóre chciały spróbować czegoś typowo kobiecego. A że w grupie silnych kobiet można być otwarty, to postanowiły zostać.

Masz jakiś mężczyzn na swoich zajęciach?

Mam jednego, tylko nie na grupowych, a na zajęciach indywidualnych.

Czyli mężczyźni rzadko się zdarzają?

Rzadko. Nawet z tak prostych względów jak to, że faceci raczej nie golą nóg, więc otarcie rury nogą to bolesna depilacja na miejscu. Mimo wszystko możliwość rozciągnięcia się jest u kobiet jest większa.

Masz może zachętę dla osób, które chcą dopiero rozpocząć przygodę z pole dance?

Zachęcam wszystkich! Jest to sport, który pięknie buduje sylwetkę, ale wzmacnia też charakter, daje pewność siebie i pomaga w akceptacji własnego ciała. Zyskuje się na tych zajęciach przyjaciół do końca życia. Moje dwie najlepsze przyjaciółki poznałam właśnie na zajęciach. Pole dance otwiera ludzi na wszystko – zarówno młodych jak i starszych.

Jakieś tipy przed pierwszymi zajęciami?

Dobre nastawienie dużo daje. Poza tym krótkie spodenki, top na ramiączka (jeśli nie chcemy przychodzić w staniku sportowym) i na pewno duża butelka wody. Magnezja też się przydaje, ale to niekoniecznie na pierwsze zajęcia. Przygotujmy się na to, że to wymagający sport, który daje wspaniałe rezultaty. Pole dance to ciężka praca, ale naprawdę warto!

Autorka: Karina Jaworska

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE