ANYWHERE          TV           REDAKCJA

Co mówi o nas zamiłowanie do old money?

KAROLINA KOŁODZIEJCZYK

sukcesja_baner

Jeżeli scrollowanie TikToka należy do waszej wieczornej rutyny, tego trendu raczej nie przegapiłyście. Old money style, bo o nim mowa, od kilku miesięcy podbija Internet. I chociaż zamiłowanie do luksusu nie jest niczym nowym, to aktualne zachłyśnięcie się nim już może odrobinę dziwić. 

Pieniądze lubią ciszę

W założeniu old money to po prostu majątki, które są w rodzinach od zawsze. Albo prawie od zawsze. To fortuny przechodzące z pokolenia na pokolenie, często sięgające jeszcze czasów klasycznej arystokracji. Ich właściciele stawiają się w opozycji do tzw. dorobkiewiczów, z życiorysem opartym na schemacie „od pucybuta do milionera”. Przedstawiciele old money bowiem nie tylko żyją w luksusie, ale się w nim wychowali, pewne rzeczy mają więc we krwi (przynajmniej w teorii). 

 
Reklama

Jako jedną ze swoich naczelnych zasad podają nieafiszowanie się pieniędzmi. Tak, stawiają na luksus i torebki warte więcej niż nasze półroczne wypłaty, jednak nie zobaczycie na nich wielkiego logo. To przejaw quiet luxury. Oczko puszczone innym bogaczom. Elitarny klub tylko dla wtajemniczonych. Tylko… czyżby? 

To, że ubieranie się w stylu old money zaczęło być takie modne, jest trochę zaprzeczeniem tej elitarności. Trend polega w końcu na tym, by wyglądać  JAKBY się było bogatszym, niż faktycznie jest. Klasyczne fake it till you make it. Skąd bierze się w nas taka potrzeba?

Wszystkie golfy Shiv Roy 

To, że seriale wpływają także na to, co kupujemy, nie jest niczym nowym. Impakt Instagram czy TikToka sprawia jednak, że o poszczególnych sezonach czy nawet odcinkach rozmawiamy dużo dłużej, niż wcześniej. Dlatego analizujemy też na przykład kostiumy, w których pojawiają się bohaterowie Białego Lotosu, Dynastii i Sukcesji. To szczególnie ten ostatni tytuł dostarczył świetny podkład pod popularność old money, bo rodzina Royów zdecydowanie nie oszczędza na swoich stylizacjach, a mimo to wygląda dość… zwyczajnie (ich outfity na części pierwsze rozkłada profil @successionfashion na Instagramie). Ciekawie kontrastuje to na przykład z wyglądem Mattsona, szwedzkiego milionera, typowego tech-guya, który niespodziewanie dorobił się na którymś ze swoich przełomowych pomysłów. W jednym z odcinków ostatniego sezonu pojawił się w itemach od firmy Fjällräven Kånken, składając hołd normcore. Jak widać, po świecie chodzą (a raczej – latają prywatnymi odrzutowcami) trzy typy bogaczy: Kardashianki, które dosłownie ociekają luksusem, Mark Zuckerberg wyglądający jak zupgrade’owany informatyk i w końcu przedstawiciele old money, doceniający jakość, ale nigdy krzykliwość. 

Stare pieniądze, stare cierpienie 

I być może chęć bycia classy tak, jak ci ostatni, przyczynia się do popularności omawianych przebieranek. Nie ma nic złego w tym, że chcemy swoim wyglądem komunikować zamiłowanie do jakościowych materiałów czy klasycznych, eleganckich krojów, zgrzyt jednak następuje w momencie, gdy robimy to by BYĆ jak milionerzy.

Bo czego symbolem jest bogactwo pokroju old money? Często po prostu tego, że czyjś pradziadek dorobił się na nie do końca moralnym biznesie. To sprawdza się zwłaszcza w przypadku Stanów, a to z nich przypłynął do nas trend old money. Wielkie majątki, będące w tamtejszych rodzinach od zawsze, często są podszyte rasizmem i niewolnictwem. Stawianie na (nawet modowym) piedestale osób bogatych, to też mniej lub bardziej świadome przyklaskiwanie rozwarstwieniu majątkowemu społeczeństwa. A w USA jest ono na naprawdę wysokim poziomie, jak na kraj o takim statusie ekonomicznym. Podziały dodatkowo pogłębiła jeszcze pandemia.

Dlatego, gdy patrzę na filmy typu: how to dress like old money, trochę mi smutno. Bo chociaż takie dbanie o pozory i o to, jak nas postrzegają, jest bardzo ludzkie, to czasem warto popatrzeć trochę szerzej i zastanowić się, czy naprawdę pieniądze są jedynym, z czym chcemy się identyfikować. 

Fot. materiały promocyjne HBO Max

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE