Ktoś kiedyś powiedział mi, że mówienie o prawdziwych uczuciach powinno być najważniejsze. Ta sama osoba potrafiła jednak zaskakująco ominąć niewygodną dla niej prawdę, narzucając reszcie zupełnie inne perspektywy jej widzenia. Może sama nie wiedziała, co nią właściwie jest i gdzie są jej granice, po których przekroczeniu sama uwierzy w to, co powie. Jak wiele więc prawdy jest w nas samych i czy tak łatwo nam samodzielnie do niej dotrzeć? Gdzie za każdym razem ucieka odwaga, gdy pragniemy uzewnętrznienia?
Maski, które ranią
W życiu oczywiste jest przecież, że przyjmujemy wiele ról. Czasem jednocześnie potrafimy grać nawet w kilku różnych spektaklach. Trzeba przyznać, że mistrzami są ci, którzy radzą sobie z odpowiednią organizacją tych wizerunków. Oglądanie kilku różnych twarzy tej samej postaci bywa nawet lekko zabawne. Tylko która jest prawdziwa? To zazwyczaj jest nie lada zagadką. Obserwując otoczenie, czasem wydaje mi się, że łatwiej jest udawać i ukrywać nawet przed samym sobą, co naprawdę kryje się wewnątrz. Oczywiście, większość z nas ma złożony charakter. Sama jestem też pełna sprzeczności, ale nie chciałabym nigdy mieszać tego z udawaniem czy nieszczerością. Mówi się, że powodem zakładania masek jest przede wszystkim lęk przed tym, by zobaczyć swój prawdziwy obraz. Wychodzi na to, że pokazywanie siebie stało się aktem odwagi, a strach przed wyrażaniem emocji skłania do milczenia. Oszukujemy w ten sposób siebie, czy innych?
Czuję jedno, mówię drugie, robię trzecie
Ile razy tworzymy pozory, by celowo uniknąć prawdy lub co gorsza udawać, że wszystko jest w porządku w momencie, gdy absolutnie tak nie jest? Z pewnością każdy z nas miał taką sytuację. Oczywiście są miejsca, w których trzeba zachować pewien wizerunek, ale jakie usprawiedliwić momenty, gdy mowa o prawdziwych relacjach międzyludzkich, które z reguły bazować powinny na zaufaniu? Wiadomo, że czasem też chronię swoje uczucia. Robię to nawet często. Tylko osoby, które mnie otaczają, potrafią rozpoznać czego potrzebuję. To przy nich jestem całkowicie sobą. Co mają powiedzieć ci, którzy tego szczęścia nie mają? Jak długo potrafią trzymać wszystko w sobie? Podziwiam niektórych za to, na jak wiele milczenia potrafią sobie pozwolić. Tylko to mi przecież pozostaje.
Nie było tematu
„Zostanę w tej relacji, pracy, atmosferze i nie powiem ci prawdy, bo tak jest bezpiecznie…”. Ciekawe, ile tych samych błędów jeszcze popełnimy, ile łez wylejemy, ile nerwów stracimy z tego samego powodu? Tylko dlatego, że po raz kolejny skryjemy coś, co mogło dawno wybrzmieć na głos. Zastanawialiście się, ile macie wokół siebie osób, przy których szczerze możecie powiedzieć, co czujecie? Jedną, dwie czy może żadnej? Mowa o tych właściwych, które wysłuchają, nie ocenią i przy okazji z wyczuciem przekażą swoją własną perspektywę, która jak wiemy, czasem jest przydatna. Nie chodzi przecież o to, by spowiadać się każdemu, ale o to, by znaleźć kogoś, przy kim można poczuć się w pełni sobą. A jeśli o takie otoczenie w dzisiejszym świecie coraz trudniej powalczyć, to może dobrze byłoby być lojalnym przynajmniej w stosunku do samego siebie. Tego życzyłabym każdemu. Ostatecznie zawsze najważniejsze przecież powinno być chyba zaufanie do tej osoby, którą na co dzień widzimy w lustrze.