Odkładasz rozmowę w czasie? Boisz się załatwić sprawy przez telefon? Przedstawiamy kogoś, kto pomoże ci się z tym uporać. Ba, nawet zrobi to za ciebie! Agata Boruszkowska w rozmowie z Angeliką Balbuzą zdradza nam okoliczności, w jakich założyła „Ale to ja dzwonię” i dlaczego żadnego telefonu się nie boi.
Angelika Balbuza: Agato, w jakich okolicznościach założyłaś biznes „Ale to ja dzwonię”?
Agata Boruszkowska: Po urodzeniu pierwszego synka dołączyłam do różnych „mamowych” grup – tam rozmawia się właściwie o wszystkim. Zauważyłam, że często podczas rozmów powtarzało się jedno sformułowanie: „muszę gdzieś zadzwonić, a ja nienawidzę dzwonić”. Ja sama odkryłam, że też znam takie osoby, które zrobią wszystko, żeby nie rozmawiać przez telefon i wolą podjechać gdzieś trzydzieści minut, by następnie załatwić coś w pięć. Zamiast telefonu wybierają spotkanie.
Postanowiłaś więc pomóc dziewczynom i wyszłaś z inicjatywą?
Powiem ci, że osobiście potrzebowałam kontaktu z dorosłymi. Szczególnie, gdy urodziło mi się pierwsze dziecko. Pracowałam w żłobku, gdzie miałam koleżanki, z którymi mogłam porozmawiać o relacjach, ale też o pierdołach czy zakupach. Gdy zostałam z małym synkiem, później z drugim, to nawet rozmowa z ludźmi w sklepie była radością. Teraz, przez telefon, to nawet rozmowa z paniami w dziekanacie jest dla mnie przyjemnością (śmiech).
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to to, że ktoś nie lubi się dzwonić, bo się wstydzi. Zastanawiam się, czy załatwienie sprawy osobiście nie jest skuteczniejsze, niż rozmowa przez telefon.
Gdy do kogoś pojedziesz, to też możesz się wstydzić. Przez telefon możesz uzyskać szybkie potwierdzenie, ale wysyłając maila musisz już czekać. Ja nie lubię czekać, wolę jak coś jest szybko załatwione.
Może podjechanie daje większe poczucie sprawczości? Dzwonienie to często czekanie na infolinii, nieraz brak sygnału.
Tak, tylko wtedy trzeba znaleźć więcej czasu, zarezerwować sobie minimum kilkadziesiąt minut. Wiadomo jak to jest w dorosłym życiu, nie ma nic „hop siup”. Wsród zleceń jakie otrzymuję od klientek, często przebijają się pytania do pań w dziekanacie, albo do jakiegoś sklepu z zapytaniem, czy można coś zwrócić na przykład gdy upłynął termin zwrotu.
Dlaczego Twoim zdaniem ludzie nie lubią dzwonić?
Myślę, że może chodzi o to, że nie widzą mimiki drugiej osoby, nie widzą co ona myśli, a przez to tracą pewność siebie w mówieniu. Nie widzą reakcji rozmówcy, nie wiedzą czy mogą sobie zażartować, nie czują tej granicy.
Zastanawiające jest w takim razie to, jak się czuje człowiek, który woli kontaktować się pisząc, tylko mailowo.
To jest najłatwiejsze, ale w tym przypadku na odpowiedź trzeba czekać. Rozmawiając przez telefon masz ciągłość konwersacji i możliwość zadania dodatkowych pytań. W przypadku kontaktu mailowego, gdy nie zadasz pytania w pierwszej wiadomości, to zadajesz je w kolejnym, a dopiero w następnym dostajesz odpowiedź – to duża rozciągłość w czasie.
Dlaczego klienci decydują się na współpracę z tobą?
Myślę, że po prostu chcą załatwić sprawę szybciej. Czasem mają kogoś, kto teoretycznie mógłby to za nich zrobić, ale nie chcą nadwyrężać czyjejś pomocy, a mi zlecają usługę – nie jestem przecież wolontariuszem czy koleżanką. Jest to po prostu praca, dostaję za to pieniądze. Potem słyszę jak ktoś dziękuje i mówi, że zbierał się do wykonania tego telefonu trzy miesiące. To naprawdę super uczucie, czuje się doceniona. A jak dostaję napiwki… (śmiech).
Od zawsze lubiłaś dzwonić? Czy może sama kiedyś miałaś obiekcje w związku z tą czynnością?
Jak byłam młodsza, to trzymałam się z siostrą cioteczną, która też nie lubiła dzwonić – gdy trzeba było coś zamówić czy załatwić, to musiała mnie przekupywać, żebym wykonała telefon.
A trzeba było cię przekupywać?
Oczywiście, musiałam coś na tym zyskać!
Widziałam w sieci, że dużo osób odzywa się pod twoimi postami, chwaląc pomysł na ten biznes.
Tak, to prawda – szczególnie pod pierwszym postem na grupie „Give her a job”. Publikując go bałam się,że użytkowniczki mnie zjadą, a tam pojawiły się same miłe komentarze! Pod pierwszym postem miałam również najwięcej zgłoszeń. Na początku nie planowałam prowadzenia fanpage’a, miałam mieć tylko swój cennik i dostępne oceny oraz posty. Ludzie zaczęli pisać miłe rzeczy, więc się rozochociłam. Zaczęłam prowadzić fanpage i udostępniać różne rzeczy. Po powrocie do pracy trochę go zaniedbałam, przez co zgłaszało się do mnie mniej osób. Teraz wróciłam, więc wróciły też zamówienia.
Jak znajdujesz na to wszystko czas?
Dla mnie najgorzej jest się do tego zebrać. Dużo osób pisało, abym zareklamowała się na grupie dla osób z ADHD. Ja tego nie zrobiłam, ale ktoś wstawił informacje za mnie. Pojawiło się tam sporo komentarzu w stylu „tyle samo energii kosztuje zebranie się do zadzwonienia, co napisanie do mnie”. U mnie jest podobnie, też mam ADHD i ciężko jest mi zebrać się do zrobienia czegoś. Gdy muszę zadzwonić w swojej sprawie, to nie chce mi się wykręcać tego numeru, ale gdy robię to za innych, to nie mam z tym żadnego problemu. Samo rozmawianie przez telefon też nie jest dla mnie problemem.
Dużo dziewczyn pisało mi, że wykonanie telefonu odchorowują nawet kilka dni – nie mogą się zebrać, przez co myślą o tym i są zdenerwowane. Gdy dzwonienie przychodzi komuś naturalnie, to ciężko jest sobie wyobrazić, że może to kogoś tyle kosztować.
Planujesz jakieś zmiany w swoim biznesie?
Nie, właściwie nie mam jak „poszerzyć” tego co robię. Było kilka osób, które chciały dołączyć do mojego, narazie jednoosobowego team’u. Prognozowały, że będzie bardzo dużo telefonów, ale narazie daję sobie ze wszystkim radę.
Czy twoim zdaniem dzwonienie to sztuka? Dzwonić trzeba umieć?
Na pewno trzeba się nauczyć rozmawiać z niemiłymi ludźmi. Jak jesteś dla kogoś miły, to zazwyczaj ten ktoś po drugiej stronie będzie taki sam. Nawet jeśli na początku jest niesympatyczny, to nie będzie warczeć na ciebie cały czas. Gdy prowadzisz rozmowę w sposób miły i kulturalny, to rozmówca w końcu przestanie być agresywny, lub przynajmniej zacznie być w miarę neutralny. Nie można się stresować taką rozmową. Dzwoniąc do urzędu czy lekarza trzeba mieć na uwadze to, że prawdopodobnie nasz rozmówca czy rozmówczyni robi to od wielu lat, dzień w dzień wykonuje tę żmudną pracę. Trzeba pamiętać o tym, że dzwoni się w pewnej sprawie, a nie po to, żeby ktoś cię polubił.
Czyli nastawienie na cel?
Dokładnie tak.
Planujesz sobie przebieg rozmowy?
Nie. W przypadku trudniejszej sprawy – często są to jednak mało wymagające sytuacje, na przykład umówienie do dentysty – cytuję to, co napisał mi mój klient. Ostatnio zgłosiła się do mnie dziewczyna, która chciała jeszcze raz podjąć trzeci rok studiów. Najpierw przedstawiła mi całą sytuację. Dopiero w oparciu o jej relację wykonałam telefon i załatwiłam sprawę.
Wydawać by się mogło, że w erze biznesów powstało już wszystko, co mogło – Agata znalazła jednak coś nietuzinkowego. Dziękuję ci za rozmowę.
Postanowiłyśmy także zapytać psychologa – z czego może wynikać paniczny strach przed wykonaniem telefonu. Na to pytanie odpowiedziała nam Katarzyna Matysek, psycholog z Centrum Terapeutycznego Sięgam PoMoc.
Lęk przed dzwonieniem i odbieraniem telefonów, czyli inaczej telenofobia, jest zjawiskiem coraz częściej spotykanym nie tylko w odniesieniu do najmłodszych – w całym społeczeństwie rośnie tendencja, by nie wchodzić w bezpośrednią interakcję z rozmówcą. Na ogół rozmowy telefoniczne wywołują niepokój, ponieważ nie mamy kontroli nad tym, co się może wydarzyć. Często nie wiemy też, kto jest po drugiej stronie, do tego pojawia się lęk, że czegoś nie usłyszymy lub obawa, że nasz rozmówca negatywnie nas oceni.
Coraz częściej preferujemy komunikację asynchroniczną, czyli taką, która nie odbywa się w czasie rzeczywistym. Dodatkowo, jako społeczeństwo żyjemy szybciej, bardziej intensywnie – unikamy połączeń telefonicznych, ponieważ uznajemy je za zbyt czasochłonne. Korzystając z wszelkiego rodzaju komunikatorów zyskujemy dodatkowo kontrolę nad wysyłaną treścią, którą możemy przekazać w wygodnym dla siebie momencie, dowolnie zmodyfikować czy cofnąć – dajemy sobie czas na przemyślenie swojej odpowiedzi, równocześnie nakładając pewnego rodzaju filtr autocenzury, by jak najlepiej wypaść przed swoim rozmówcą.