ANYWHERE          TV           REDAKCJA

Hej dziewczyno, może książkę? Polecajki na Dzień Kobiet 

glówne_Easy-Resize.com-1

Dziewczynki, dziewczyny, kobiety – wszystkiego najwspanialszego. Już za moment obchodzimy nasze święto, więc warto skorzystać z nadchodzącej okazji i trochę się rozpieścić. Szczególnie polecamy rozpieszczenie umysłu, a nie od dziś wiadomo, że czytanie to najlepsza stymulacja mózgu (a przynajmniej jedna z najprzyjemniejszych).

Poniżej prezentuję Wam cztery świetne pozycje, po które warto sięgnąć w związku z naszym świętem. Gwarantuję, że po ich lekturze nie pozostanie Wam nic innego, jak zakrzyknąć: women!

Wściekłe suki Dahlia de la Cerda wydawnictwo Filtry 

Skoro o krzyczeniu mowa – nie wiem, czy jest w tym zestawieniu pozycja, który woła women! głośniej, niż ta książka. Zbiór opowiadań Wściekłe suki autorstwa Dahlii de la Cerdy (wydany przez jedno z najciekawszych polskich wydawnictw, Filtry) to jazda bez trzymanki. Powód? Kobietobójstwo w Meksyku jest na porządku dziennym – autorka nie przebiera w środkach, by nam to uzmysłowić. Nie wyobrażam sobie jednak, że można to opowiedzieć w inny sposób. 

 
Reklama

Książka jest bardzo plastyczna, pełna nawiązań do popkultury, żywa i bezpośrednia. Autorki nie interesuje bycia zachowawczą – powołuje grono mścicielek, które opowiadają swoje tragiczne, przeplatające się ze sobą historie. Świat Dahlii de la Cerdy jest brutalny, jaskrawy, spolaryzowany, pełen brudu, śmierci, silikonu, drogich torebek i sztucznych rzęs. Lektura wykręca żołądek i o to chodzi. Meksyk to olbrzymi potwór, który pożera kobiety, pisze Dahlia de la Cerda. Nie sposób się z nią nie zgodzić. 

Dlaczego nie było wielkich artystek? Linda Nochlin, wydawnictwo Smak Słowa 

Wiecie ile procent artystów wystawianych w Metropolitan Museum of Art w 1989 roku było kobietami? Mniej niż 5 procent. A w 2012 roku? 4 procent. O tych liczbach wiemy dzięki działaniom feministycznej grupy artystycznej Guerrilla Girls (polecam zgłębić temat). Aktywistki nie były oczywiście pierwsze – do jednych z najważniejszych pozycji spod znaku „kobieta i sztuka” należy esej Lindy Nochlin Dlaczego nie było wielkich artystek?, wznowiony przez wydawnictwo Smak Słowa. 

No właśnie, dlaczego nie było wielkich artystek? W swoim legendarny tekście (opublikowanym w 1971 roku) Linda Nochlin nie stara się niczego udowodnić na siłę. Najnowsze wydanie, opatrzone wstępem Catherine Grant oraz tekstem Trzydzieści lat później to kompleksowa pozycja dotycząca narodzin feministycznej historii sztuki i diagnoza postawy społeczeństwa wobec kobiet-twórczyń i wielkości artysty-mężczyzny. Nikt tu na siłę nie doszukuje się artystek o statusie Picassa czy Van Gogha. Niemożność przebicia się jest systemowa i uwarunkowana społecznie – męskiego przywileju tworzenia przecież nigdy nie poddano w wątpliwość. Prowokująca i istotna pozycja, nie tylko dla wielbicielek  sztuki. 

Kobiety i inne potwory. Tworzenie nowej mitologii Jess Zimmerman, wydawnictwo Czarne

Czy tak jak ja zaczytywałyście się w dzieciństwie w mitologicznych opowieściach o tytanach, herosach i innych półbogach? Kibicowałyście niestrudzonym bohaterom w pokonywaniu przeciwności losu i coraz to straszniejszych potworów, nierzadko będących kiedyś pięknymi kobietami? Oto książka, w której głos został oddany antybohaterkom, a ich historie okazują się nam bliższe, niż mogłoby się wydawać. 

W Kobiety i inne potwory. Tworzenie nowej mitologii Jess Zimmerman zabiera nas w podróż do dawnych krain, kiedy to Meduza zamieniała ludzi w kamień, a Kirke towarzyszy Odyseusza w świnie. Mitologia nie obchodziła się z kobietami łaskawie, a opowieść sprzed tysięcy lat stają się dla Zimmerman punktem wyjścia do analizy współczesnej kobiety, jej roli w społeczeństwie i mechanizmów kultury, które kształtują naszą codzienność. Czy tragiczne historie Scylli i Charybdy mogą mieć związek z kobiecą cielesnością i naszą relacją z ciałem? Co historia zakochanej Kirke mówi o kondycji współczesnych związków? Jess Zimmerman udowadnia nam, że o feminizmie można opowiadać na tysiące sposobów, a pielęgnacja swojej wewnętrznej potwory wcale nie jest taka zła. 

Barbie i Ruth Robin Gerber, wydawnictwo Kobiece

Widziałyście Barbie Grety Gerwig? Wiadomo, że tak. Jeden z najpopularnieszych filmów tamtego roku może i nie rozbił banku w trakcie sezonu nagród, ale sprawił, że o lalce Barbie, firmie Mattel oraz niejednoznacznym dyskursie związanym z zabawką było głośno na całym globie. Tym, którzy nigdy nie zagłębiali się w postać twórczyni Barbie, film Gerwig o niej przypomniał – proszę państwa, oto Ruth Handler, kobieta, która dopięła swego (i nieświadomie wprowadziła kobiety w jeszcze większe kompleksy). Ale nic przecież nie jest tak oczywiste, o czym warto się przekonać.

Barbie i Ruth Robin Gerber to kompleksowa pozycja dotycząca historii twórczyni najsłynniejszej lalki na świecie i jej drogi do stworzenia zabawkowego imperium. Poznajemy ją jako dziesiąte dziecko imigranckiej rodziny warszawskich żydów, która bez kompleksów bierze życie za rogi i uparcie trwa przy swoim. Rozumie potrzeby, szuka rozwiązań, wprowadza innowacje, a inspiracje do powstania Barbie czerpie z… niemieckiej lalki dla dorosłych Lilli. Robin Gerber świetnie prowadzi nas przez zawiłości biografii Ruth, dzięki czemu zainteresowanie z każdą kolejną stroną wzrasta. To nie tylko pozycja dla fanek barbie core – to solidna biografia opowiadająca o historii, którą częścią jest prawie każda z nas.

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE