Jumbo! Tutaj Maja i Dagmara, nadajemy do Was z Mombasy w Kenii i Gór Usambara w Tanzanii. Patrząc praktycznie codziennie na zdezorientowanych turystów, którzy niczym dzieci we mgle próbują rozgryźć niezrozumiałe im aspekty kulturowe Kenii i Tanzanii zdałyśmy sobie sprawę, jak mało jest wiedzy praktycznej na temat wypraw do Afryki Wschodniej. W naszym nie-przewodniku chcemy pokazać nie tylko miejsca warte odwiedzenia, ale i postawę godną przyjęcia oraz zasady warte przestrzegania. Nasz wymarzony cel? Etyczne podróże, kulturowo uświadomieni turyści, których wiedza wzbogaca ich doświadczenie oraz pomaga turystyce mieć pozytywny impakt ekonomiczno-społeczny w odwiedzanym kraju.
Etyczne safari
Wiele osób kojarzy Kenię i Tanzanię z pięknymi plażami oraz dziką zwierzyną galopującą przez sawanny. Pakując się, pierwsze co wkładamy do walizki to 4 opakowania śmierdzącej, ale jak skutecznej Muggi oraz strój Indiany Jones’a, bo przecież trzeba sobie zrobić piękne zdjęcie na media społecznościowe! Wyszukując odpowiednią wycieczkę w internecie kierujemy się głównie ceną. Ale czy taniej znaczy lepiej? O tym i o krokach, które należy podjąć przed, podczas, jak i po safari opowiemy wam w dzisiejszym artykule.
Zacznijmy od podstaw. Słowo „safari” oznacza w języku Suahili podróż. Suahili to język Afryki Wschodniej (głównie Kenia, Tanzania, Uganda, Rwanda oraz część Kongo). Kultura Swahili powstała z wymieszania się w tyglu wybrzeża afrykańskiego wpływów rdzennych plemion Bantu, arabskich, indyjskich i kolonialnych. Pierwszymi ludźmi władającymi tym językiem byli żeglarze i handlowcy, którzy w portach Mombasy i Zanzibaru rozpoczęli trwających do dziś handel i podróże między Afryką, Arabią i Azją. Kultura Swahili narodziła się zatem z podróży. Lokalnie słowo „safari” nie oznacza wyłącznie wyprawy w celu oglądania dzikich zwierząt. Wyjazd do cioci na urodziny to także safari. Wycieczka do parku narodowego, aby podziwiać florę i faunę zwie się w Kenii i Tanzanii Game Drive, z angielskiego „game”, czyli duża zwierzyna.
Safari – kiedy się wybrać?
Jest koniec czerwca. Na drogi Serengeti i Masai Mary wyruszają tysiące Land Cruiserów, pełnych spragnionych afrykańskich przygód turystów. Czy to zatem najlepszy czas na safari? Okres od przełomu czerwca i lipca aż do września to czas Wielkiej Migracji. Opady deszczu, od których zależy wegetacja trawy sprawiają, że za poszukującymi pożywienia i spokojnego miejsca do rozrodu stadami antylop podążają zebry i bawoły afrykańskie, a my z podziwem patrzymy na to zjawisko. Ten cykl życia trwa cały rok, zaczynając się w czerwcu przejściem z Serengeti do Masai Mary, a kończąc wędrówką powrotną z Kenii do Tanzanii od końca listopada do stycznia.
Wielu turystów wybiera te właśnie okresy na safari, aby móc doświadczyć magii Wielkiej Migracji i uwiecznić na zdjęciu zebrę, która padła ofiara głodnego krokodyla w czułościach rzeki Mara. Zainteresowaniem tym wyjątkowym zjawiskiem przyrodniczym sprawiło, że organizatorzy safari przygotowują swoją ofertę głównie pod spektakl migracyjny. Kilka lat temu społeczeństwem tanzańskim wstrząsnęło wideo, na którym widać pracowników jednego z hoteli po kenijskiej stronie rzeki, przepędzających zwierzęta w taki sposób, aby siedzący na tarasie i sącząc drinki goście mogli obserwować przejście przez rzekę, bez wstawanie z wygodnych leżaków.
Warto rozważyć zatem wybór innego okresu, aby ominąć tłumy turystów i mieć bardziej „intymne” doświadczenie obcowania z naturą. Zastanowić się, po co tak naprawdę wybieramy się na safari. Czy tylko po to, aby pstryknąć spektakularne zdjęcie? Czy po to, aby „zaliczyć” wielką piątkę? A może po to, aby pochwalić się egzotycznymi wakacjami wśród znajomych? Wielu podróżników wybiera zarówno okresy poza Wielką Migracją, a także mniej uczęszczane parki, ponieważ zależy im bardziej na doświadczeniu natury. Wiele osób ma świadomość, że wybierając mniej znany park, dokładają się do ochrony przyrody – w miejscach, gdzie z braku funduszy zwierzęta nie są chronione w takim stopniu, jak w popularnych rezerwatach.
Cena, a jakość
Jeżeli mówimy już o finansach pojawia się odwieczne pytanie: ile to kosztuje? Cena safari może być bardzo różna i ma duże znaczenie, bo jest powiązana z jakością. Nie nam jest oceniać, kto jakie ma wymagania komfortu, ale oczywiste jest, że na tańszej wycieczce będzie inaczej, niż na droższej. I nie chodzi tu wyłącznie o standard hoteli czy wyżywienia. Tania wyprawa będzie opowieścią przewodnikach o słoniach i żyrafach – podstawowych faktach, które wyczytać można różnie dobrze w Wikipedii. Będzie to kilka fajnych zdjęć zrobionych w miejscach, do których niedoświadczony przewodnik zawiózł nas dzięki informacji od bardziej doświadczonych kolegów po fachu, dzielących się informacjami o dostrzeżonych zwierzętach przez CB radio, w które wyposażony jest każdy samochód safari. Droższa wycieczka to zagłębienie się w życie zwierząt, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Nauczymy się rozróżniać dźwięki natury, oraz odczytywać ślady na czerwonej ziemi. Oczywiście zawsze są wyjątki od reguły, ale wiedza przecież się ceni. A to wiedza i doświadczenie sprawiają, że przewodnik wie, przy którym drzewie się zatrzymać i poczekać na zwierzę. Tak samo jest w Polsce – im lepszy specjalista, tym więcej za niego płacimy.
Wielu turystów szokuje cena wstępów do parków narodowych. Ale czy to naprawdę tak dużo? Tanzania i Kenia, dzięki opłatom za wjazd do rezerwatów, walczą z kłusownictwem. Edukują lokalną społeczność na temat istoty ochrony przyrody i życia w symbiozie. Wypłacają odszkodowania rolnikom, którym słonie zadeptały posadzoną kukurydzę. Zarządzanie parkami narodowymi to tysiące zatrudnionych rangersów, pracowników administracji, mechaników i budowlańców, którzy dbają o to, aby zarówno turyści, jak i zwierzęta, byli bezpieczni.
Dzieci na safari
Ok, wybraliśmy safari. Turyści z szeroko otwartymi oczyma przemierzają bezkresne Serengeti. Nagle z tyłu samochodu słyszymy dziecko: “Mamo chce mi się siku, tato jestem głodna!”. I tu pojawia się kontrowersyjny tematu – czy na safari można zabrać dzieci? Uważamy że tak, ale! Ty znasz swoje dziecko najlepiej. Jeśli jest w wieku, w którym szybko się nudzi i nie potrafi zrozumieć, że na sawannie nie można się załatwić pod pierwszym lepszym drzewem, a zwierzęta nie są eksponatami przytwierdzonymi do ziemi – przeczytaj nasze propozycje.
Po pierwsze sugerujemy wykupić wycieczkę indywidualną, tylko dla swojej rodziny. Safari potrafi być bardzo drogie i z własnego doświadczenia wiemy, że niestety nie ma nic bardziej smutnego, jak zakończenie wyprawy przed planowaną godziną, bo dzieci jednego z uczestników są wykończone już wczesnym popołudniem. Nie ma nic gorszego od doświadczenia cudu narodzin antylopy gnu, przerywanej wrzaskami znudzonego malucha. Uważamy, że nie powinno się być samolubnym. Pamiętajmy również, by dziecko nie “siedziało na telefonie” przez całą podróż, co bardzo często się zdarza, a jest to po prostu strata pieniędzy oraz możliwości uwrażliwienia małego człowieka na istotę ochrony środowiska i piękno świata. Oceniając obiektywnie charakter dziecka warto odłożyć czasem safari na „za kilka lat”, gdy będzie w stanie realnie skorzystać i zapamiętać takie doświadczenie. Pamiętajmy również, że na safari dieta może być monotonna, lunch box to zazwyczaj codziennie te same rzeczy. Warto zaopatrzyć się w ulubione przekąski, owoce, soki, aby maluch nie sprawiał dodatkowych trudności żywieniowych. W sumie to dobra rada także dla dorosłych!
Chcesz przeczytać więcej naszych wskazówek jak wybrać się na etyczne safari? Zapraszamy w przyszłym miesiącu na kolejną część Nie-Przewodnika, z której dowiesz się między innymi jaki strój wybrać na safari oraz czy muchy tse-tse naprawdę są takie zabójcze.
Maja Kotala – projektantka mody, aktywistka, ukończyła szkołę projektowania mody w Sydney, a doświadczenie w zawodzie zdobyła w Paryżu. W 2018 zdecydowała posłuchać wewnętrznego głosu który doprowadził ja aż do Kenii w której mieszka i prowadzi szkole aktywizacji zawodowej Sewing Together w Mombasie. Od lat również walczy z Ubóstwem menstruacyjnym w Kenii, Ugandzie, Rwandzie, Tanzanii, Malawi, Madagaskarze i Mozambiku. Jak widać, Afryka skradła jej serce i w nim codziennie wybija rytm.
Dagmara Ikiert – pochodząca z Krakowa, 35-letnia absolwentka studiów bliskowschodnich UJ i Uniwersytetu Bordeaux, od lat związała swoje życie z Afryką, najpierw przez 9 lat z Marokiem, a od 2019 roku z Tanzanią. Na codzień prowadzi Uvi House & Restaurant, w górach Usambara. Jest pomysłodawczynią oraz koordynatorem działań edukacyjnych fundacji Uvi Foundation for Education. Psia mama 5 adopciaków, feministka, businesswoman, aktywistka na rzecz świadomej i odpowiedzialnej pomocy. Wierzy, że wspieranie edukacji to nie pomoc charytatywna, a wdrażanie podstawowego prawa każdego dziecka.
Fot. CostoTours