Karolina Kołodziejczyk
Jestem obrażona na medycynę estetyczną i kosmetologię. Zacznijmy od takiego niewygodnego statementu. Wbrew temu, że powinnam być super tolerancyjna, że to wszystko pomaga zaakceptować siebie, że to często zabiegi zmieniające czyjeś życie. W porządku, kupuję to. Nie kupuję jednak tego, że pod płaszczykiem dobrych idei, te dziedziny mają jednak dużo więcej ukrytych warstw, które karmią się naszymi kompleksami i społeczną presją.
Naturalnie nienaturalna
Kilka lat temu w modzie było odchudzanie. Wszystkie dziewczyny dorastające na początku lat dwutysięcznych doskonale pamiętają okładki kobiecych czasopism, z których wręcz krzyczały postulaty o tym, że musisz być chudsza i zgubić te zbędne 10 kilogramów przed wakacjami. I chociaż fatshaming dalej jest problemem, to jako społeczeństwo jesteśmy już dużo bardziej wyczuleni na komunikaty godzące w naszą ciałopozytywność. Co więc jest nowym odchudzaniem? Mam wrażenie, że idealna twarz. „Naturalnie” błyszcząca, perfekcyjnie oczyszczona i, oczywiście, pozbawiona jakichkolwiek oznak starzenia się skóry.
Przeglądam stories influencerek i zadaję sobie pytanie: czy tabletki na odchudzanie zamieniliśmy na retinol, botox i mezoterapię? Jasne, że dobrze prowadzona pielęgnacja czy zabiegi wykonane przez profesjonalistów nie szkodzą, ale co ta obsesja młodości robi z naszą psychiką?
Starzenie się na oczach tłumów
Pierwsze pokolenie pięknych, internetowych celebrytek wchodzi w swoje lata trzydzieste i czterdzieste i mam wrażenie, że nie do końca potrafi sobie z tym poradzić. Samo starzenie się jest dla wielu problematyczne, a wyobraźcie sobie, że starzejecie się na oczach setek czy milionów fanów. Not cool. Nic dziwnego, że decydują się one na coraz więcej zabiegów we współpracy z gabinetami medycyny estetycznej, że szukają tego jedynego SPF-u czy kremu, który n a p r a w d ę zredukuje zmarszczki wokół oczu. Co jednak tym samym pokazują swoim odbiorcom? Że starzeć się nie powinno. Owszem, możesz to zrobić, ale będziesz wtedy postrzegana jako niezadbana, pomarszczona pomarańcza. I po tych kilku latach, w których udało nam się chociaż częściowo zwalczyć toksyczne przekazy dotyczące kobiecego ciała, znów wracamy do podobnego punktu: wszystko jest o wyglądzie.
Sama patrzę na swoje koleżanki, które w wieku 27 lat ochoczo korzystają z dobrodziejstw medycyny estetycznej i zaczynam się mimochodem zastanawiać, czy i dla mnie nie nadszedł już ten czas. Tylko czy ten czas w ogóle musi nadejść? Czemu z czegoś najbardziej naturalnego dla człowieka – starzenia się – robimy coś nienaturalnego?
Moja twarz reprezentuje to, kim jestem*
Obok przekazów promujących odmładzające cuda, pojawiają się też na szczęście te z drugiego bieguna. Kobiety na filmach takich jak ten czy ten pokazują, jak naprawdę wygląda twarz po 30-tce i że jej naturalne zmiany nie muszą być czymś… wymagającym zmiany. W tym kontekście ujął mnie najbardziej jeden komentarz: „I’m 35 and everyone around me seems to be getting younger. I’ve never felt more alone — and this made me feel less alone”.
Dlatego właśnie potrzebujemy takich przekazów. Być może mimo tego coraz więcej dziewczyn będzie decydowało się na zabiegi odmładzające, do czego oczywiście mają prawo, ale nie chciałabym, żebyśmy robiły je pod taką ogromną presją. Nie chciałabym, żeby zmarszczki były uznawane za coś jednoznacznie negatywnego, a raczej za zapis tego, co doświadczyłyśmy. Ja na przykład mam bardzo wyrazistą mimikę, często się krzywię, jeszcze częściej śmieję i marszczę czoło i cóż, widać to na mojej twarzy. Tylko czy byłabym sobą bez tego?
To podejście świetnie pokazuje ten Tik Tok, na którym widzimy wypowiedzi aktorek i innych znanych osób, które o starzeniu się mówią z dumą. I podkreślają, że nie chcą wyglądać, jakby dalej miały 20 lat, bo przecież tyle nie mają. W tym kontekście wspaniale patrzy się też na przykład na Pamelę Anderson, która od jakiegoś czasu konsekwentnie pokazuje się publicznie bez makijażu – nawet na ściankach i eventach, co we współczesnym świecie jest aktem niemałej odwagi. I wygląda przy tym zachwycająco, bo widać, że w zgodzie ze sobą. Podobnie mogą oczywiście wyglądać kobiety, które zdecydowały się na różnego rodzaju zabiegi – nie demonizuję tego. Marzę jednak o świecie, w którym nie będziemy jednej obsesji związanej z wyglądem zamieniać na drugą, ale zajmiemy się w końcu tym, co ktoś ma do powiedzenia. Naiwne? Na pewno. Ale ta doza naiwności to nasza jedyna broń.