ANYWHERE          TV

O tym jak drukarka, skórka pomarańczy i sfermentowana herbata mogą uratować świat

ADA PIOTROWSKA

smart_clothes_1

Szybko, szybciej, jak najszybciej – tak żyjemy, tak przyjmujemy informacje, tak też kupujemy. Must see, must wear, must have – poganiają nas slogany. Popęd konsumpcji i stawianie czoła coraz dynamiczniej zmieniającym się trendom sprawił, że nawet najbardziej luksusowe niegdyś marki są ogólnodostępne, przewidywalne. Na szczęście, jako świadomi konsumenci, wiemy już, że czasami warto być smart i slow, a racjonalne podejście do mody i środowiska nie wymaga wcale powrotu do średniowiecznych, rzemieślniczych metod. Wręcz przeciwnie – z pomocą naprzeciw wychodzą zdobycze nauki i techniki.

Na naszych oczach scenariusze filmów science-fiction stają się prawdą, albo przynajmniej są na dobrej ku temu drodze. Technologia rozwija się w zawrotnym tempie i niedługo będzie tak ściśle związana z modą, jak sztuka.

Mowa teraz nie o inspiracjach futurystycznych, zaczerpniętych do projektów domów mody, takich jak męska kolekcja Diora Pre-Fall 2019 – w której pojawiły się intrygujące metaliczne motywy, a show uświetniała kobieta – robot, czy o dronach prezentujących torebki i akcesoria Dolce & Gabbana w pokazie z 2018, ale o rozwiązaniach kształtujących przyszłość produkcji ubrań, ich dystrybucji, a także ich bezpośredniego związku z konsumentem.

Podczas gdy moda staje się coraz „szybsza”, ubrania nie zmieniły znacząco swojego przeznaczenia od tysięcy lat. Materiały wciąż okrywają ciało i dopasowują się do społecznego kodu. Tekstylia wciąż są zszywane za pomocą nici, a nici te, w ogromnym odsetku produkcji, wciąż trzymane są w ludzkiej, niezmechanizowanej ręce. Z każdym sezonem widzimy więcej kolorów, kolekcji i stylów, niż kiedykolwiek wcześniej, ale czy nie powinniśmy doświadczyć już czegoś bardziej progresywnego, niż zmiana fasonów czy logotypów? Czy nie powinno być innowacji, która zmieniłaby całą koncepcję ubioru? W przeciągu ostatnich lat pojawiło się kilka pomysłów rewolucjonizujących tę komercyjną dziedzinę sztuki, jaką jest moda.

„Digital couture experience” to coś, co Nancy Tilbury i jej zespół proponuje za pomocą drukarek 3D. Dzięki technice trójwymiarowego druku powstają nowe, nieosiągalne do tej pory materiały, a science fiction staje się science fact. Są to pionierzy tych ekstrawaganckich outfitów, które dziś widzimy na wybiegach o wiele częściej niż kiedyś. Projektowali dla Arcade Fire, Black Eyed Peas i, oczywiście, Lady Gagi. Jeśli pamiętacie „Bubble dress”, ostatniej z wymienionych, to mechanizm i cała konstrukcja sukienki zostały dosłownie… wydrukowane. Można powiedzieć, że to inżynieria przebrana w modę. Z innej strony mamy też projektantkę Alexandrę Wall, założycielkę marki Xandra Jane, której projekty oryginalne projekty można uszyć samemu – zaraz po ściągnięciu ich ze strony internetowej i wydrukowaniu na domowej drukarce. Postępując zgodnie z samouczkiem, klient uszyje zaprojektowaną kreację z większym poszanowaniem dla rzemiosła, przy ominięciu kosztów transportu i związanym z nim zanieczyszczaniem środowiska (branża modowa nadal pozostaje drugim, zaraz po paliwowym, szkodliwym przemysłem dla naszej planety). Obecnie największym pionierem tego wynalazku jest branża sportowa, typu Under Armour czy Adidas. Marki te inwestują w rozwój tej dziedziny, w międzyczasie proponując klientom buty z drukowaną podeszwą.

Mamy już smartwatche i jeśli jesteśmy w posiadaniu podobnej inteligentnej elektroniki, nie mamy ochoty już nigdy się z nią rozstawać. Cóż, wielce prawdopodobnym scenariuszem niedalekiej przyszłości jest powszechność równie inteligentnych ubrań. Nieobce są projekty personalizowane dla sportowców oraz materiały takie jak teflon, mylar czy dacron, które sprawiają, że ubrania są nieprzepuszczalne, wytrzymałe, potrafią utrzymać ciepłotę ciała i być odporne na temperatury zewnętrzne. Niewątpliwie przyszłością mody będzie ni tinol – materiał z pamięcią kształtu, czy też aerożel – materiał składający się w ponad 98% z powietrza. Natomiast czujniki tętna, kontrola oddechu czy inne gadżety wchodzące na rynek, wyposażone w czujniki ruchu i akcelerometry w tkaninie, które są bardzo małe i nieinwazyjne, takie, których sportowiec nie czuje i nie kolidują one ze sportem, jaki uprawiają, przenoszą modę, ale też sport, na zupełnie nowy poziom.

Czy możesz sobie wyobrazić u p r a w i a n i e  sukienki w kadzi z płynem, za pomocą bakterii? Ubrania mogą być równie ekologiczne, jak żywność. A nawet… mogą być z niej zrobione. Suzanne Lee rozpoczęła Biocouture, czyli hodowlę organicznych materiałów, które w dotyku dorównują syntetycznym tkaninom i można je bez problemu zszywać. Przepisem jest cukier, zielona herbata, niektóre octowe kwasy, jak ocet jabłkowy oraz kultura drożdży. Jest to metoda przypominająca bardziej warzenie piwa niż tradycyjne krawiectwo, a w przyszłości być może będziemy w stanie wyhodować konkretne bakterie, wykazujące pożądane cechy, np. gwarantujące nieprzepuszczalność czy nawet… nawilżenie naszej skóry. Ponadto jest to metoda niepozostawiająca po sobie niepotrzebnych odpadów, których w zwyczajowych fabrykach są tony. Jest to więc metoda organiczna, naturalna, kompostowalna i wreszcie – całkowicie pozbawiona plastiku, w przeciwieństwie, niestety, do wspomnianej wcześniej technologii drukarek 3D. Szybka moda powoduje, że nie ma czasu na badania i eksperymenty w dziedzinie fashion. Być może by naprawić wadliwy system wystarczyłaby współpraca z naukowcami i biologami, albo chociaż… z producentami napojów owocowych. Dzięki Fashion Tech Lab dom mody Ferragamo nawiązał współpracę ze start-up’em Orange Fiber. Jaki jest tego efekt? Powstała kapsułowa kolekcja na wiosnę 2018, wykonana ze skórki pomarańczy. Włoscy producenci soku wcześniej głowili się, co zrobić z 700 tysiącami ton obierków, jakie zostają im w przetwórniach. Dzięki kolaboracji świat zyskał tkaninę w dotyku przypominającą jedwab, z niemal dokładnymi jej zaletami i właściwościami. To biodegradowalne włókno stworzone z celulozy resztek cytrusowych spokojnie może być określane mianem pomarańczowej rewolucji. Także H&M Conscious swojego czasu wprowadził tę recyklingowaną kolekcję.

Jest jeszcze jeden czynnik, o którym warto wspomnieć w dyskusji na temat świadomości konsumenta branży modowej, a mianowicie – zużycie wody. Z uwagi na postępujące ocieplenie klimatu i zmniejszające się zasoby, nie powinno się lekceważąco zużywać wody i zanieczyszczać rzek. Jednak i na tym polu przodują ubrania – ich farbowanie pochłania niesamowite ilości wody i równie dużo zanieczyszcza. Sophie Mather jest ekspertem, jeśli chodzi o zrównoważony rozwój w dziedzinie tkanin i kilka lat temu zaczęła współpracować z ich producentem w Bangoku. Współpraca ta zaowocowała technologią zwaną suchym barwieniem. Rozwiązanie to nie zużywa ani kropli wody, przy wykorzystaniu gazu – nadkrytycznego dwutlenku węgla – oraz 50% mniej energii i 50% mniej chemikaliów. Dzisiaj maszyn do użytku komercyjnego nadal jest niewiele i są one w stanie zapewnić ograniczoną ilość ufarbowanego materiału rocznie. Zapowiadają one jednak fantastyczny przełom w produkcji zrównoważonej mody.

Musimy pamiętać, że za tę wymarzoną, intrygującą, futurystyczną wizję, która ma potencjał stać się faktem, odpowiadają nie tylko projektanci, producenci, naukowcy czy biolodzy, ale przede wszystkim my – konsumenci. Tak naprawdę przyszłość zaczyna się, gdy dbamy o: ubranie, przemyślane zakupy, naprawę ubrań, gdy są zniszczone, zamiast pozbywania się ich lub kupujemy „z drugiej ręki”. Przykładowo – firma „Ifixit” produkuje nie tylko przyborniki do naprawy ubrań, ale także udostępnia filmiki uczące szycia od podstaw.

Podczas gdy galerie handlowe powoli odchodzą w niepamięć, a zakupy przenoszą się do Internetu, wraz z aplikacjami pozwalającymi na wirtualne przymierzanie ubrań, my jako konsumenci stajemy się wygodni. Z radością kupujemy tanio, często nie zwracając uwagi na warunki powstania danego elementu garderoby. Popularne dekadę temu wizje o 2020 roku obejmowały bardzo często latające samochody – ta przyszłość, nasza już niemal teraźniejszość, odrobinę pod tym względem, jak i kilkoma innymi, zawodzi. Bądźmy zmianą, jakiej potrzebuje świat – a być może za kolejne dziesięć lat następne pokolenie nie spojrzy na nas z podobnym zawodem.

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE