Polecajka literacka Mariki Krajniewskiej: Cudze chwalicie, swego nie znacie, czyli szewc wreszcie ozuty

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Znacie powieść obyczajową w historią w tle? Oczywiście, i to nie jedną! A ze smakami z dalekiej Matuszki Rossii? Pewnie też. A z dwoma miastami, które wspierają się na kolejnych stronach w walce z niezłomną pisarką, która co i rusz opisuje dzieje swoich bohaterów wskazując palcem na te lub inne miejsca, czasem wstydliwe, czasem noszące znamiona bolesnych wspomnień? Zapewne. A znacie taką, w której wszystkie wymienione wyżej elementy wymieszane są ze sobą jak sałatka jarzynowa przyprawiona szczyptą miłości? Ha! Nie znacie? To teraz ja staję przed wami, cała na biało.

No dobrze, drodzy, nadszedł ten moment, w którym to ja polecam się Państwu do poczytania. Właśnie ukazała się moja najnowsza, zrodzona w lekkim pośpiechu – gdyż goniły mnie bohaterki – powieść, a ja, dumna i blada (jeszcze nie byłam na urlopie), ją Państwu prezentuję.

„Hej, mała!” to trzecia część trylogii nazywanej przez czytelników i mojego wydawcę „z Elvisem w tle”. Elvis (tak, sam on!) pojawił się w pierwszym tomie i łatka już została. Tymczasem „Hej, mała” to opowieść o miłości z przeszkodami, o przyjaźni ponad wszystko i o radości z życia, o której zapominamy.

Bohaterkami są zwariowanej starsze panie, samozwańcze „babcie” swojego „wnuka”. Wnuk co prawda nie ich, ale ich zmarłej przyjaciółki, lecz więzy rodzinne, które same sobie „namalowały” i pielęgnują na swój własny, dość oryginalny sposób, klasyfikują tego wnuka jako ich! Zresztą, nie tylko jego. Jego wybrankę (tę czy inną) również.

Skakanka, hulajnoga i dość „intensywne” pomysły to domena starszych pań. Komizm sytuacyjny i życiowa ironia, na którą sobie pozwalają, prowadzą do wielu nieszablonowych sytuacji, do których wciągają pokolenie trzydziestolatków jawiące się jako zagubione i dość… rozstrojone emocjonalnie.

Co z tego wynika? Wielki życiowy bałagan. Czy kończy się happy endem? Wiem, ale nie powiem. Przypomnę tylko o składnikach tej jarzynowej: przepisy, powstańcza Warszawa, Piotrogród przeistaczający się w Petersburg, wielopokoleniowe relacje, a z nimi wzloty i upadki… Macie smaka na słodko gorzką opowieść? Polecam.

„Hej, mała!”, Marika Krajniewska, Wydawnictwo Czwarta Strona.

Reklama