ANYWHERE          TV

Estetyka Instagrama, czyli słabości naszych czasów

estetyka-intagrama-1

Wielka teoria piękna mówi, że piękno to przede wszystkim proporcja i harmonia. Już w starożytności próbowano stworzyć jego definicję, jednak nie jest to takie proste. To związane z branżą kreowania wizerunku pojęcie beauty, redefiniowane jest średnio co sto lat. Refleksje nad współczesnym kalos kagathos nie pozostawiają złudzeń – ideał to zmienny, trudno osiągalny cel, do którego dążymy od wieków.

Jakiego wzorca oczekujemy dziś, gdy spoglądamy na kobiecą twarz i jaką rolę w jego tworzeniu spełnia makijaż? Zamiłowanie społeczeństwa do ideału jest wszechobecne. Wzorce wytwarzane przez media społecznościowe mają gigantyczną siłę przekazu. Trafiają zarówno do nastoletnich, jak i dorosłych odbiorców. Obraz, który tworzą, daleki jest od naturalności czy różnorodności. Dziś droga do piękna zaczyna się w gabinetach medycyny estetycznej, a kończy na Instagramie, gdzie stosuje się odpowiedni filtr, bądź też używa się Photoshopa. Nawet, gdy prawo (na przykład w Wielkiej Brytanii) nakazuje oznaczać zdjęcia, które zostały retuszowane – kto to robi na Instagramie? Pożegnaliśmy czasy podkreślania kobiecej urody makijażem, przywitaliśmy etap tworzenia wizerunku od nowa. Dziś oczekuje się, że kobieca twarz, będzie twarzą z Instagrama. 

W powietrzu na szczęście czuje się, że nadchodzą zmiany. Powoli zaczynamy dostrzegać piękno w nieretuszowanych zdjęciach, w kobietach o niepoprawianych rysach. Widzimy wartość w naturalności, różnorodności, dostrzegamy piękno w brzydocie, stajemy w kontrze do wyścigu po idealne ciało. Niestety, poczucie pewnej estetyki już zdążyło się upowszechnić. Uzależniające media społecznościowe wytwarzają w kobietach nieustanne poczucie winy. Można przecież ładniej wyglądać, można żyć ciekawiej, można pracować więcej… Wydaje się zatem, że naszą słabością jest poczucie, że przecież… można lepiej. 

 
Reklama

Zabiegi medycyny estetycznej, którymi na Instagramie chwalą się gwiazdy, dają ku temu świetną okazję. Często zdarza się, że ich efektem jest zaburzone poczucie estetyki, proporcji twarzy, brak znajomości anatomii – nawet przez lekarzy. Stajemy się kimś innym, a apetyt na dokonywanie nieustannych zmian tylko się zwiększa. Czuć niedosyt, bo wciąż wydaje się, że coś jeszcze mogłoby wyglądać lepiej. Po prostu przewijamy Instagram w dół, sprawdzamy Facebook’a – i już wiadomo, co jeszcze wymaga poprawki.

Niepokojącym natomiast okazuje się wniosek, że kompletnie zapomnieliśmy o najważniejszej rzeczy. Nie szukamy piękna we wcieleniach jego definicji; w kulturze, literaturze, muzeach czy podróżach. Rzadko szukamy piękna w ciszy, jeszcze rzadziej szukamy go w sobie. Nasz ideał piękna zdaje się wywodzić z naszej słabości, chęci dążenia do czegoś, co nie istnieje, czym karmi nas wirtualna rzeczywistość. Nowe pojęcie, jakim jest „makijaż instagramowy” zdaje się zastępować „makijaż upiększający”. Mówią, że o gustach się nie dyskutuje, ale czy piękno dyktowane tysiącem lajków na pewno powinno być współczesnym ideałem?

 

fot.: unsplash.com

***

Kasia Wrona – wizażystka, wykładowca makijażu oraz autorka bloga Make-up Manufacture. Absolwentka wielu prestiżowych szkół w Polsce i Los Angeles. Pracuje przy pokazach mody, sesjach zdjęciowych i na planach, ale kreuje także makijaże klientów indywidualnych. Jej prace znajdziecie w magazynach, reklamach, telewizji. Na co dzień wykłada w krakowskiej szkole. Po godzinach uwielbia czytać, a także pisać o makijażu i trendach.

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE