My kobiety niemal stajemy na głowie, żeby robić wrażenie wyglądem. Tymczasem istnieją pozycje w naszej garderobie, które skutecznie odstraszają mężczyzn.
Taaakie buty
Na wstępie ustalmy: to nieprawda, że panowie marzą, żebyśmy najprostsze czynności wykonywały odziane w czerwone szpilki (ponieważ przeważa u nich zmysł praktyczny i stawiają nacisk na funkcjonalność), jednak wysokie obcasy to zdecydowanie coś, co ich nieustannie i niezmiennie kręci. Bezapelacyjnym numerem jeden na liście “antyseksów” znalazły się natomiast baleriny. I chociaż mężczyźni zdają się rozumieć nasze marzenie z dzieciństwa, by zostać baletnicą, nie pojmują fenomenu tych butów. Według nich najzgrabniejsze i najdłuższe nogi odziane w baleriny tracą na atrakcyjności, podobnie jak ich właścicielka. Wyjaśnienie: każdy chłopiec marzy o tym, by zostać strażakiem, ale w dorosłym życiu nie szaleje na punkcie rękawic z kevlaru… Druga pozycja na liście to buty typu eskimoski, czyli uwielbiane przez nas nie tyko zimą bambosze w owczej wełny. Niestety, pomimo walorów typu wygoda i ciepło, są uznawane przez panów za wyjątkowo ohydne, zniekształcające kobiece nogi i wydłużające stopę o kilka rozmiarów. A gdy jeszcze są nie daj Boże przydeptane czy wykoślawione, męska trauma gotowa. Zatem marznąć zimą czy zachwycać? Oto jest pytanie…
Nogi na cenzurowanym
Z fenomenem rajstop zmierzył się Mel Gibson w komedii “Czego pragną kobiety”, a czarny nylon okazał się trudnym przeciwnikiem. O ile jednak panowie zrozumieli potrzebę tego elementu w naszej garderobie, a pończochy darzą szacunkiem i marzą, byśmy nosiły je nawet zimą(!), mają nadal spory problem z kolorowymi rajstopami. Podobno znakomita większość panów wyznaje zasadę zaczerpniętą z filozofii guru motoryzacji Henry’ego Forda: damskie rajstopy mogą być w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor… czarny. Nogi obleczone w czerwień, niebieski, fiolet czy nie daj Boże żółty, działają na nich jak koszmar dzieciństwa – wychowawczyni w przedszkolu zmuszająca do zjedzenia szpinakowej papki. Z kolei w kwestii nylonowych podkolanówek są bezlitośni. Jeżeli więc chcesz faceta skutecznie zniechęcić do igraszek albo wzbudzić w nim tęsknotę za zmarłą babcią, załóż podkolanówki – najlepiej w cielistym kolorze, który również jest dla panów odstręczający. Samotny wieczór w butelką wina gwarantowany!
Spodnie z innej bajki
Od kilku sezonów hitem na wybiegach są spodnie z wysokim/podwyższonym stanem. Ten bardzo modny trend w modzie damskiej zdecydowanie nie przypadł jednak do gustu mężczyznom. Nasz kobiecy argument brzmi: taki fason po pierwsze jest modny, po drugie optycznie wydłuża nogi i podkreśla talię, a poza tym dodaje krągłości bardzo szczupłym paniom. Panowie z kolei twierdzą, że ten typ spodni defasonuje kobiecą figurę, monstrualnie powiększa pupę i nie ma nic wspólnego z byciem sexy. Podobnie wygląda sprawa z modelami z obniżonym krokiem. Ten typ spodni nazywany “nie zdążyłam do toalety” wywołuje w nich bardzo negatywne emocje. Mężczyźni lubią, gdy strój kobiety pozostawia pole dla ich wyobraźni, ale w tym przypadku kieruje ich skojarzenia w niepożądanym kierunku. I jeszcze getry – nasze umiłowanie do noszenia bawełnianych legginsów w niemal każdej sytuacji od dawna wywołuje męski sprzeciw. Ustalmy – chętniej obserwują nas łakomym wzrokiem, gdy w legginsach spalamy kalorie na siłowni, niż gdy idziemy z nimi na zakupy czy spacer.
fot. : unsplash.com