Zaczęło się od marzeń o modzie i szybko ewoluowało do tworzenia mody, która dla wielu jest marzeniem. Oscar Carvallo to projektant inspirujący się sztuką i naturą jednocześnie. W jego kreacjach kocha się pełen nonszalancji Paryż oraz słoneczne wybrzeże Miami. Carvallo twierdzi, że sukcesem każdego projektanta jest dotrzeć do odbiorcy, któremu nie tylko podobają się konkretne propozycje, lecz także może sobie na nie pozwolić. Tworząc, myśli głównie o komforcie noszenia i gorącym pisaku Wenezueli.
Studiowałeś prawo. Jak to się stało, że postanowiłeś zawrócić z obranej drogi i zająć się modą?
Inspirowałem się fotografią moich rodziców z lat 40-tych i ubraniami, którą miała na niej moja babcia. Dla mnie to zdjęcie reprezentuje ponadczasową elegancję. Po ukończeniu studiów z bardziej formalnej ścieżki kariery, zacząłem zajmować się moim hobby, jakim była moda i z czasem zrobiło się to dla mnie coraz to poważniejsze. Zrozumiałem, że moda interesuje mnie w najciekawszy sposób i jest to jedyna ścieżka kariery, jaką mogę sobie dla siebie wyobrazić.
Urodziłeś się w Wenezueli, studiowałeś w Mediolanie, mieszkałeś w Paryżu. Podróżujesz, jesteś w ciągłym ruchu. Które z miejsc na świecie jest dla ciebie najbardziej inspirujące?
Najbardziej inspirujący dla mnie jest Paryż. Każde miejsce ma jednak coś w sobie, każde może w ten czy inny sposób inspirować. Paryż jest miastem, które mnie fascynuje, kocham jego historię, architekturę. Warszawa także jest niesamowita. Niekiedy jednak tęsknię za plażami Wenezueli. Kocham również scenę design w Mediolanie, ale także latynowski smak, energię i słońce Miami.
Ostatnio coraz częściej bywasz także w Polsce. Ten kraj ma w sobie coś wyjątkowego? Jak polska moda prezentuje się na tle świata?
Myślę, że Polska jest krajem rozwijającym się, jeśli chodzi o modę i widzę w moich impresjach na temat Polaków ich miłość do wyrafinowania i produktów dobrej jakości oraz ludzi otwartych na nowe trendy i projektantów.
Podobno Cristóbal Balenciaga miał hopla na punkcie rękawów. Jest jakiś element garderoby, który Ty lubisz tworzyć najbardziej, do którego czujesz szczególny sentyment?
Mam obsesję na punkcie tkanin i projektowania ich. Kocham tworzyć autorskie wzory. Oczywiście, moją obsesja jako projektanta są serca. Myślę, że serce manifestuje człowieczeństwo, szczęście i pozytywne myśli. Jako marka modowa stworzyliśmy technikę, wykończenia oparte na wzornictwie, można rozpoznać nasze produkty poprzez styl w jakim zostały stworzone.
Jeśli moda mogłaby przemówić, co powiedziałyby Twoje projekty?
Powiedziałyby, że moda to sztuka.
Zwykło się powtarzać, że projektant ma muzę, kobietę, o której myśli, gdy projektuje. A ty o kim myślisz, gdy tworzysz kolejne kolekcje?
Myślę o kobietach każdego dnia. Myślę o tym, co kobiety chcą ubierać, jak sprawić, by poczuły się piękne i o nowych tendencjach/trendach dla kobiet: komforcie.
Książka, która podsumowuje twoją dotychczasową pracę nosi tytuł „Art & Nature”. Sztukę i naturę często uważa się za przeciwległe bieguny inspiracji. Jak udaje ci się je połączyć?
Natura inspiruje sztukę i one od zawsze były połączone. Sztuka i natura były moimi inspiracjami od czasów, gdy zacząłem moją karierę. Otaczałem się zawsze artystami przez całe życie i to oni zainspirowali mnie na wiele sposobów. Podobnie zresztą jak natura, szczególnie że urodziłem się w kraju tropikalnym gdzie natura jest w dużej mierze dzika.
Często podczas wywiadów powtarzasz, że współpraca z Carlosem Cruz-Diez była jedną z najważniejszych w twoim życiu. Dlaczego?
To był jedyny raz w moim życiu, kiedy miałem okazję pokazać swoją kolekcję z intensywnością w świecie sztuki. Sztuka kinetyczna, zwana także op-art, zawsze inspirowała mnie od kiedy byłem bardzo młody. Cruz-Diez już od czasów mojego dzieciństwa był mistrzem i od zawsze podziwiałem jego prace, więc możliwość kolaboracji z nim była nieoczekiwanym spełnieniem marzeń i wielkim honorem.
Jak twoim zdaniem wygląda przyszłość haute couture? Widzisz ją w jasnych barwach?
Haute Couture zawsze będzie „Sztuką Mody”. Konceptem marek Couture jest artystyczna ekspresja projektanta. Liczba klientów jest ograniczona, ale jest to ekskluzywna część mody. Dla wielu marek, takich jak nasza, jest to baza dla każdego konceptu. W modzie musimy sprawić, żeby ludzie marzyli.
Z branżą modową jesteś związany już bardzo długi czas – to przemysł, który szybko się zmienia i ewoluuje. Kiedy porównujesz to, jak wyglądał gdy zaczynałeś i to, jaki jest teraz, do jakich dochodzisz wniosków?
Tak, moda szybko się zmienia, ale w ramach naszej marki podchodzimy na spokojnie, nie biegniemy, pracujemy nad kolekcjami i jesteśmy zadedykowani naszym klientom, co jest najważniejsze. Niekiedy robimy trzy kolekcje w rok, niekiedy dwie, to zależy. Tworzymy nasz własny świat i nasze własne trendy, nie podążamy za nimi, my je kreujemy.
Ostatnimi czasy wielu projektantów mówi o niesamowitej presji na jaką przez swój zawód są narażeni. W ciągu twojej kariery odczułeś tego typu przytłaczające wymagania kierowane w twoją stronę?
Moda to trudna ścieżka kariery, ale formuła na sukces to ciężka praca każdego i wiara we własne możliwości. Termometrem każdego projektanta są jego klienci, musimy więc tworzyć kolekcje, które ludzie mogą ubierać, jeśli byłoby to jedynie konceptualne, bardzo trudno byłoby pójść z tym do przodu. W kolekcji można stworzyć obrazy do redakcji modowych lub dla modowych marzycieli, ale trzeba mieć w niej część, którą kobiety faktycznie mogą ubrać. Sukces kolekcji to akceptacja publiki, kiedy ludzie chcą ubierać te rzeczy i mogą sobie na nie pozwolić – to jest sukces. Jeżeli chcą je ubrać, ale nie mogą sobie na to pozwolić to jest to przykre. Należy zawsze myśleć o swojej publiczności, a nie tylko o sobie.