Świat mody uwielbia tematykę fantastyczną. Często odnosi się do procesu w Salem z XVII wieku, magii, mitologii, legend i wszelkich potworów. Nic więc zaskakującego, że na wybiegach można dopatrzyć się inspiracji kultową historią stworzoną przez Mary Shelley, “Frankensteinem”.
Było lato 1816 roku. Okres niezwykle posępny; zimny wiatr, ponure niebo, ulewny deszcz. Idealne warunki, by stworzyć mroczną powieść. Mimo że Shelley cały czas usiłowała napisać oryginalną, przerażającą historię, nic jej nie wychodziło. Dopiero jakiś czas później zaczęła miewać koszmary. Był to początek dobrze nam znanej historii pozszywanego z ludzkich zwłok potwora.
Życie Mary Shelley było pełne tragedii. Urodziła się w Londynie jako Mary Godwin, jej matka zmarła zaraz po porodzie. W późniejszych latach pisarka cierpiała na depresję i była zadłużona finansowo. Utraciła dziecko, co prawdopodobnie wpłynęło na jej zdolność przedstawiania ciemnych, apokaliptycznych historii pełnych lęków i nadprzyrodzonych istot.
Mary Shelley ukończyła swoją najgłośniejszą powieść ”Frankenstein” w 1817 roku, a pierwszą publikację wydała anonimowo w styczniu 1818 roku. Pięć lat później adaptacja Frankensteina zadebiutowała w angielskiej operze w Londynie i spotkała się z bardzo dużym uznaniem krytyków. W kolejnych latach nastąpiła niezliczona ilość adaptacji zarówno w literaturze, jak i teatrze, telewizji, filmie i muzyce. Wszystko to spowodowało, że “Frankenstein”, którego napisała Shelley, stał się jedną z najważniejszych powieści science fiction w historii. Opowieść o potworze jest tak silna, że nazwisko jego stwórcy, stało się w języku potocznym synonimem słowa “potwór”. To także synonim czegoś lub kogoś przerażającego oraz człowieka, który w nadnaturalny sposób jest pozszywany z różnych części ciała. To ostatnie pojęcie na stałe zagościło także w świecie mody. W jaki sposób się do tego odnieść? Otóż wielu projektantów np. zszywa ze sobą różne tkaniny, łączy je, tłumacząc, że inspiracją do tego był Frankenstein.
Od początku istnienia brytyjskiego domu mody Alexander McQueen dość wyraźnie dało się zauważyć wpływ motywów gotyckich na stworzone kreacje. W kultowej kolekcji na sezon SS99 odczuć można było inspiracje powieścią “Frankenstein”. Modelki ubrane w skórzane bluzki z przeszyciami, wyglądające jak pozszywana skóra. McQueen zaprojektował także rzeźbione protezy imitujące buty na obcasie dla pięknej Aimee Mullins, która obie nogi ma amputowane do kolan. Wypowiedź projektanta brytyjskiego domu mody tuż po zakończeniu pokazu, w dużym stopniu była odwołaniem do powieści Shelley. McQueen tą kolekcją chciał podkreślić między innymi to, że piękno wewnętrzne powinno stawiać się na pierwszym miejscu.
Kolejnym przykładem jest kolekcja Gucci na sezon FW18. Alessandro Michele postanowił zabawić się w dr. Frankensteina. Połączył dwa ważne aspekty: kliniczny i naukowy. Wybieg zaprojektowany był na wzór wielkiej sali operacyjnej. Modele i modelki w dłoniach trzymali realistyczne repliki swoich głów. To, co można było zobaczyć, nie było obrazem wyobraźni projektanta. Tak swoją pracę postrzega Alessandro Michele. Według niego każdy twórca korzysta z dostępnych materiałów i poddaje je obróbce, by stworzyć coś nowego. “Jesteśmy swoimi własnymi Frankensteinami”, powiedział dyrektor kreatywny Gucci. Mogłoby wydawać się to makabryczną myślą, jednak w jego ustach słychać było ducha wolności.
Francesco Risso tworząc kolekcję Marni na sezon SS19, zainspirował się nietypową mieszanką postaci. Odwołał się w niej do powieści Mary Shelley, Frankenstein, oraz słynnego obrazu Venus z Milo. Projektant położył nacisk na piękno ręcznie robionych ubrań, które powstały w kreatywnym studio. To właśnie tam rzemieślnicy łączyli ze sobą różne tkaniny i wzory, aby sprawdzić, co będzie do siebie najbardziej pasowało. Nie znajdziemy tu krzty pracy komputera, wszystko wykonane jest ręcznie. Podobnie, jak ciało Frankensteina zostało pozszywane z innych ciał, tak ubrania Marni zostały pozszywane z różnych kawałków tkanin. Rezultatem jest dziwaczna kolekcja ubrań, które zostały fachowo wykończone, ale nadal wyglądały na zniszczone. Podobnie jak blizny na potworze.
Bardzo wyraźne odniesienie do Frankensteina było także dostrzegalne w kolekcji na sezon SS 2013 Christophera Kane’a. Na ubraniach pojawiła się bowiem twarz aktora Borisa Karloffa, który grał rolę Frankensteina w latach 30.
Mary Shelley w wieku 53 lat zmarła na guza mózgu. Można powiedzieć, że jej życie było tragedią samą w sobie. Oprócz wcześniej wspomnianych powodów Shelley przez ostatnie dziesięć lat swojego życia była nękana ciężką chorobą. Frankenstein w dużej mierze przyćmił pozostałe jej dzieła literackie. Tragiczne doświadczenia autorki doprowadziły do stworzenia czegoś znaczącego w popkulturze, a stworzona przez nią postać stała się inspiracją wielkich kreatorów mody do zaprojektowania pięknych kolekcji.