ANYWHERE          TV

Perspektywa rozwoju kultury jako sublimacji popędu seksualnego

KAROLINA DYMEK

sublimacja-popedu-seksualnego

Autorka grafiki: Marta Porębska/ IG: @wypitezkawy

Kultura bez freudowskiej psychoanalizy niewątpliwie byłaby uboższa. To psychoanaliza odpowiada na pytania dręczące ludzi od zarania dziejów. Ludzi stojących w obliczu tragicznych konfliktów – odwiecznej walki Erosa z Tanatosem, utożsamiających się z dziełami Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa, Shakespeare’a czy Goethego, ludzi szukających rozwiązania swoich konfliktów wewnętrznych między wersami wybitnych dramatopisarzy; ludzi, którzy chodzą do teatru by przeżyć katharsis, by dokonać wglądu w siebie czy introspekcji. Tym co niewątpliwie łączy klasyczne dramaty jest wspólny schemat psychoanalityczny, dzięki któremu możemy to co ukryte pod powierzchnią wizualną i semantyczną analizować, interpretować oraz wyciągać wnioski i odnosić do własnego „ja”.

Kulturze Sigmund Freud poświęcił swoją pracę pt. „Kultura jako źródło cierpień”, w której nawiązując do teorii popędów i koncepcji aparatu psychicznego przedstawił kulturę jako źródło cierpień wynikających z przymusów narzucanych przez kulturę oraz jako wyraz sublimacji – mechanizmu obronnego polegającego na zaspokajaniu niezaspokojonych potrzeb seksualnych w nie-seksualnych czynnościach zastępczych, bo to właśnie kultura jest wytworem mechanizmu obronnego jakim jest sublimacja.

Freud poddaje pod wątpliwość, jakoby to kultura była predykatem szczęśliwego rozwoju jednostki, wskazując choćby na to, iż aby w społeczności możliwe było współżycie, jednostce odbiera się pewne prawa i możliwości na rzecz wspólnoty (co Freud określa mianem „brutalnej przemocy”). Znamiennym wydaje się być fakt uwikłania człowieka w kulturę, a wręcz jego ubezwłasnowolnienia. Człowiek z całości stał się częścią, mikrocząstką wielkiej masy, której indywidualność zanika wśród tłumu. Freud wskazywał, że wolność indywidualna nie jest dobrem kultury – wobec czego postawił diagnozę, iż ludzkość stała się neurotyczna w wyniku dążeń cywilizacyjnych, którym jednostka nie jest w stanie sprostać, a które są jej narzucone i jednocześnie stanowią jej podstawowe cele życiowe, które kłócą się z jej prymitywnymi popędami zakodowanymi w sferze ID.

 
Reklama

Kultura to źródło cierpień, źródło cierpień indywiduum, wynikających z przymusów kulturowych narzuconych jednostce.

Trudno się z tym nie zgodzić, ale z drugiej strony trudno też wyobrazić sobie jakim cierpieniem były jej brak. Na uwagę zasługuje również to, że Freud wskazuje na podobieństwo rozwoju kultury z rozwojem libido jednostki. Jednostka przekierowuje swoje popędy seksualne, stanowiące libido (czyli reprezentację psychiczną Erosa, popędu życia), na obiekty czy aktywności zastępcze, które w przypadku sublimacji stanowią wszelkiego rodzaju wytwory twórczości i dzieła sztuki. W ten sposób przemieszczenie się energii libido jest tożsame z podejmowaniem aktywności twórczych, a także wytworem i odbiorem sztuki.

Jak to jest, że sztuka wysoka tak często miesza się z niską? Że pod wersami najbardziej wysublimowanych słów możemy się doszukać tych najbardziej wulgarnych i sprośnych fantazji? Tak właśnie działa sublimacja, która w ten sposób daje ujście najbardziej prymitywnym popędom, które skrywamy w naszym id. Sublimacja zatem jest mechanizmem obronnym stworzonym przez kulturę, ale również siłą napędową kultury.

Narzuconym przez kulturę losem popędu jest sublimacja, kultura zbudowana jest na pohamowaniu popędów, czyli z jednej strony energia jednostki jest wyhamowywana, tłumiona, wypierana, a z drugiej strony przekształcana poprzez sublimację, na przykład w sztukę czy naukę, a więc przyczynia się w ten sposób do rozwoju kultury z jednoczesnym rozwojem jednostki. W taki sposób kultura wzbogaca się kosztem jednostki, która kompensuje sobie niemożliwość zaspokojenia popędu czynnością zastępczą, po to, aby uniknąć zaburzeń psychicznych. I chociaż brzmi to dość okrutnie, to śmiem twierdzić, że jest to najbardziej pozytywna cecha kultury przedstawiona przez Freuda i w rzeczywistości jest cechą jak najbardziej pozytywną.

 

Bo cóż bardziej cennym może być dla rozwoju człowieka, jeśli nie uprawianie sztuki i nauki?

 

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE