Paweł Dyczkowski (@makeupbypauloo) działa w świecie makijażu. Nie boi się inności – wręcz przeciwnie, łaknie jej. Nie tylko nie daje się wrzucić w społeczne normy toksycznego stereotypu mężczyzny, a i walczy z każdym innym krzywdzącym definiowaniem ludzi. Poznajcie Pawła, pierwszego bohatera HIStory.
Każdy z nas podświadomie poszukuje pewnego celu swojego życia. Czegoś, do czego można dążyć i czerpać z tego radość. U ciebie jest to między innymi makijaż. Czy pamiętasz moment, kiedy stwierdziłeś, że to jest właśnie TO?
Doskonale pamiętam. Od wczesnego dzieciństwa byłem obserwatorem przeróżnych mediów twórczych, dzięki czemu naturalnie wytworzyła się we mnie potrzeba tworzenia i samorealizacji. Poczułem silny impuls podjęcia kolejnego wyzwania, chciałem spróbować czegoś nowego. Próbowałem wielu rzeczy, które swoją drogą odgrywają w moim życiu ważną rolę do dnia dzisiejszego, jednak ostatecznie padło na makijaż – w tamtym momencie dość niekonwencjonalną dziedzinę wśród mężczyzn.
Myślę, że w życiu każdego człowieka, prędzej czy później przychodzi moment rozmowy z samym sobą o ścieżce, którą zamierza podążać.
Nieustannie formujemy myśli dotyczące zrobienia czegoś, co tkwi w nas już długi czas. Zastanawiamy się, czy warto to robić i czy warto spróbować. Ja spróbowałem i nie żałuję!
Podejmując decyzję, musimy liczyć się z różnorakim, często bardzo skrajnym odbiorem. Jak innimężczyźni reagują na twoją twórczość?
Z pewnością istnieje szerokie grono mężczyzn respektujących moją twórczość, nawet jeśli nie jest ona zgodna z ich estetyką bądź poglądami. Może to być dla nich coś nowego lub nie, ale mimo wszystko nie wykluczają, nie oceniają, są otwarci na coś, co nie wpisuje się w tradycyjne ramy. Nasze społeczeństwo składa się również z tej grupy, której nie powstrzyma się od wyrażenia swojej nieprzychylnej opinii. Ekspresja ludzi jest bardzo zróżnicowana. Są tacy, którzy skłonni są do samorefleksji, ale są również ci, którzy sięgają po radykalne środki agresji słownej i przemocy fizycznej. Tego typu oznaki nienawiści moim zdaniem należy potraktować jako problem priorytetowy i zwalczać.
Mimo różnych odbiorów twórczości, męska część strefy beauty wciąż się powiększa, jest obecna w mainstreamie. Jak wyglądają wasze wzajemne relacje i co mężczyźni wnoszą do strefy beauty?
Zaledwie kilka lat temu media społecznościowe były w dziale beauty zdominowane głownie przez kobiety. Obecnie znacząco uległo to zmianie, ale w tamtej chwili było to coś całkowicie nowego, więc naturalnie musieliśmy przejść przez proces “oceny” – czy się nadajemy, czy to co robimy jest wartościowe i czy mamy cokolwiek nowego do pokazania.
Każdy z nas jest inny, ale uważam, że kolektywnie okazujemy sobie duże wsparcie. Dążymy do pokazania ludziom, że odstępowanie od społecznie przyjmowanej normy nie jest niczym strasznym.
Stworzyliśmy nawet projekt, w którym kilkoro z nas, beautyboy’ów, pokazywało swoje umiejętności. Te działania poniekąd kryły w sobie pewne oznaki buntu przeciwko dyskryminacji inności, którą nam przypisywano. Były krzykiem “Ja też mogę to robić i nikt mi nie zabroni!”. To bardzo ważne, aby łamać stereotypy i przecierać pewne szlaki.
W świecie makijażu, między tworzącymi kobietami, a mężczyznami panuje harmonia, której często brakuje w codziennym życiu. Z czego to może wynikać?
Makijaż dla wielu twórców i sympatyków stał się bezpłciowy, bez ograniczeń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że łączy nas ta sama pasja. Mimo różnych upodobań estetycznych, nie ma podziałów na lepsze i gorsze projekty. Dopóki są one efektem wyrażania swojego wnętrza lub zaspokojeniem potrzeb, uznaję je. Wydaje mi się, że kluczową rolę odgrywa tu usposobienie artystów i twórców. Przed wszystkim podchodzą do wielu kwestii z szacunkiem. Każdy ma swoje sympatie i antypatie, ale nie oznacza to wykluczania innych. Ma duże poszanowanie do cudzej materii, nawet jeśli jest ona dla niego obca. Wszystko to dzięki otwartemu umysłowi, który nie pozwala zamykać się w ramach swoich upodobań.
Życie byłoby piękniejsze, gdybyśmy wszyscy zostali “artystami” i postępowali zgodnie z taką ideologią, nie sądzisz?
Tak! Szczególnie kontekście szerzenia idei otwartości umysłu, miłości wobec drugiego człowieka oraz akceptowania różnic między ludźmi. To podejście, które pozwala iść z prądem czasu, a nie cofać się lub stać w miejscu.
Stereotypizacja płci wciąż ma się w naszym społeczeństwie zastanawiająco dobrze. Jesteś osobą, która zdecydowanie ze stereotypami walczy i pokazuje, że są ograniczające i krzywdzące. Czy sam jednak definiujesz w jakiś sposób męskość?
Personalnie nie jestem zwolennikiem definiowania pojęcia męskości i kobiecości. Uważam, że nie jest mi to potrzebne, dlatego też staram się z tego rezygnować. Pamiętajmy również, że istnieje o wiele więcej wariantów, które wychodzą poza te dwa “wiarianty”. Definiowanie siebie w ten sposób zamyka nas w jednym słowie, w klatce, która może nas znacznie ograniczyć i tym samym skrzywdzić. Każdy z nas na wielu płaszczyznach ma wiele do zaoferowania. Jeżeli nauczymy się od nowa komunikacji i będziemy w stanie pracować razem, pozwalając sobie na o wiele więcej niż dyktują nam stereotypy, to definicje i “ramy” przejdą do lamusa.
W Internecie wciąż możemy natknąć się na krzywdzący, stereotypowy pogląd, że „współcześnie na świecie brakuje prawdziwych mężczyzn”. Jak reagujesz na tego rodzaju opinie?
Społeczeństwo jest programowane i rzeźbione na podobiznę przeszłości. Nie pozwala to na rozwój, hamuje ewoluowanie człowieka, jego słów i myśli. Wydaje mi się, że wielu z nas utożsamia się z tą dręczącą myślą, że robimy coś niezgodnego ze standardami i normami. Ciągłe pytania: – Dlaczego taki jestem? Czy pasuję? Dlaczego robię to w taki sposób, inaczej niż oni? Mogę się domyślać, że wiele osób odbywa taką gonitwę myśli na pewnym etapie swojego życia. To podlega własnej decyzji – czy odnajdziemy siebie, czy dopasujemy się do pewnej formy wyznaczonej nam odgórnie. Głosy dyktowane z zewnątrz mogą na nas wpłynąć, ale tylko wtedy, kiedy im na to pozwolimy.
Na co dzień jesteśmy pozornie oswojeni z innością, pokazywaną na przykład w social mediach. Jednak gdy dochodzi do realnego spotkania, zachodzi w nas pewna blokada. Z czego to wynika według Ciebie i jak z tym walczyć?
Problem tkwi w tym, że Internet dorasta razem z nami, a my jesteśmy jego “królikami doświadczalnymi”. Daje nam bardzo dużo, ale zabiera równie więcej. Ogranicza nas samych, kontakt z innymi i sprawia, że poddajemy się właśnie tej iluzji świata, którą prezentują media. Dlatego kluczowe jest, aby odnaleźć balans między światem wirtualnym, a rzeczywistym. I tutaj niewątpliwym lekarstwem jest dystansowanie się, dbanie o siebie samego, rozwijanie swoich horyzontów i poznawanie inności za pomocą otwartego umysłu. Co prawda potrzeba do tego więcej energii niż do przeglądania postów na Instagramie, ale myślę, że gra jest warta świeczki.
Kiedy otworzymy się na siebie, staniemy się bardziej otwarci na innych. A wtedy mamy pewność, że świat podąża w dobrym kierunku.
Autorka tekstu: Maja Swakowska
Autorka grafiki: Marta Kaczmarek
Autor zdjęć: Paweł Dyczkowski
HIStory.
Pomysł na ten cykl rodził się w mojej głowie już od dłuższego czasu. Obserwując tysiące historii niesamowitych kobiet – ich walki, uporu, złożonego świata emocji i uczuć – byłam spragniona poznania tej drugiej strony, męskiej. Dlatego powstało HIStory.
Czym jest HIStory?
To cykl tekstów o mężczyznach, którzy łamią stereotyp toksycznej męskości. Ich historie pozwolą Wam spojrzeć na testosteron pod nieco innym kątem – spojrzeć na dylematy dnia codziennego z szerszej perspektywy.
Jakie tematy będą poruszane w HIStory?
(Nie)typowo męskie. Przekrój tematyczny jest bardzo różnorodny. Zamierzam odkryć przed wami piękno make-up’u wychodzącego spod męskiej ręki czy kulturę drag race.
Czy HIStorie są prawdziwe?
Tak! Każda HIStoria będzie oparta na autentycznych opowiadaniach, wypowiedziach i zwierzeniach. Czasem będzie to forma rozmowy, w której możecie bezpośrednio poznać bohatera – znaleźć go na Instagramie, polajkować fotki i podyskutować z wpisami. Innym razem, ze względu na wyjątkowo intymne wątki i życzenie zachowanie anonimowości, będzie to zlepek różnych historii.
Jaki jest cel cyklu?
Celem HIStory jest pokazanie, że świat damski i męski wcale nie są od siebie tak odległe, jak się nam wydaje, a coś takiego, jak zachowanie „typowo męskie” i „typowo kobiece” to nic innego, jak przestarzały kulturowy twór, którego data przydatności już dawno minęła.
Mam nadzieję, że po lekturze danego tekstu każdy/a z was wyciągnie własne wnioski i przemyślenia na temat męskości/kobiecości. I o to właśnie chodzi – aby zacząć myśleć i rozmawiać o sprawach, które do tej pory były przeważnie marginalizowane.
Ważne! W HIStory nie ma miejsca na generalizację. Każdy tekst to indywidualne historie oraz przeżycia, co wcale nie oznacza, że każdy mężczyzna zachowuje się czy myśli tak samo. Cykl ma przedstawić przykłady łamania stereotypu toksycznej męskości, pokazać, że nic nie jest czarno-białe – że mężczyźni często przeżywają te same rozterki, co kobiety, że mają te same pasje, że ich serca bywają łamane, a głowa nękana niską samooceną.
Że pomimo różnic, jesteśmy do siebie podobni. Jesteśmy kobietami i mężczyznami, ale i po prostu ludźmi.