Drobne polskie marki na rynku odzieżowym dalej stanowią trudny temat, a ich rozwój zazwyczaj bywa procesem mozolnym i karkołomnym. Zwróciłam uwagę na jedną markę, która zdecydowanie wyróżnia się moim zdaniem na tle innych. Co ciekawe, nie wyróżnia się niespotykanym designem, kontrastowymi grafikami, ale prostotą oraz minimalizmem. I to skradło moje serce. Postanowiłam dowiedzieć się trochę więcej o BASED – młodziutkiej marce odzieżowej, posiadającej w swojej ofercie dobrą jakościowo, basicową odzież. Co ważne – za stosunkowo niewielką cenę. A to właśnie cena jest kwestią często bardzo zniechęcającą do sięgania po produkty polskich marek.
To, czym firma również może się pochwalić i co czyni ją wyjątkową, to stały dialog z klientami prowadzony za pośrednictwem social media, a zwłaszcza facebookowej grupy – based talk. Założycielami BASED jest dwójka dwudziestolatków z Lublina. Jednego z nich – Miłosza – miałam możliwość wypytać o szczegóły dotyczące ich marki i krótko porozmawiać o możliwościach i problemach polskiego rynku odzieżowego.
Od czego właściwie zaczęła się działalność BASED i skąd w ogóle wziął się pomysł akurat na markę odzieżową?
Tak naprawdę zainteresowanie ubraniami i ich ciągła rotacja towarzyszyła mi, odkąd pamiętam. Było to spowodowane tym, że od najwcześniejszych lat obracałem się i trafiałem do różnych subkultur i grup społecznych. W ciągu niespełna dwudziestu lat życia mocno utożsamiałem się ze światem deski, byłem także zafascynowany muzyką reggae, jak i otarłem się o środowiska punkowe. Do dzisiaj najbardziej utożsamiam się z kulturą hip-hop, z którą pierwszy raz spotkałem się w szkole podstawowej.
W ciągu tych kilkunastu lat zdążyłem zamienić poprzecierane od deski buty na glany, sztyblety, a potem sneakersy. Wszystko to, wraz z ludźmi, których spotykałem na swojej drodze, było nierozerwalnie związane z modą, a okresy, w których się wtedy znajdowałem wyznaczały to, co nosiłem. Od zawsze moda była dla mnie możliwością wyrażenia siebie i poglądów, które w danym momencie miały znaczący wpływ na mnie samego. Może dlatego też zdecydowałem się na pójście w tym kierunku. Zalążki produkcji odzieży pojawiły się w liceum, kiedy z dwójką moich przyjaciół założyliśmy firmę produkującą odzież szkolną. Wtedy też pierwszy raz miałem do czynienia z pracą szwalni, zakupem dzianin czy projektowaniem i tworzeniem końcowego produktu.
Pod koniec liceum już poważnie myślałem o założeniu sklepu z ubraniami, regularnie śledziłem rynek odzieżowy, obserwowałem facebookowe grupy zrzeszające osoby zainteresowane tematem – w Polsce jest to naprawdę duża społeczność.W tamtym czasie, po przeanalizowaniu kosztów i własnej sytuacji, doszedłem jednak do wniosku, że muszę się skupić na czymś pewniejszym, stałym. W końcu zbliżał się koniec szkoły, a moja silna potrzeba wyrwania się z rodzinnego miasta w połączeniu z brakiem możliwości finansowych kierowała mnie do czegoś stabilniejszego. Jednak temat powrócił w okolicach matury, kiedy z konkretną propozycją założenia firmy wyszedł Maks. Moja pierwsza reakcja była mocno sceptyczna, bo szczerze nie do końca wierzyłem, że to się może udać. Przespałem się jednak z tym pomysłem i stwierdziłem, że warto spróbować.
To, na co zwróciliśmy uwagę, to brak na polskim rynku dobrej jakościowo odzieży basicowej. Aby nabyć tego typu ubrania osoby ich poszukujące albo sięgają po produkty z sieciówek, celowo biorąc kilka razy większy rozmiar, albo decydujące się na zakupy w sklepach zagranicznych, gdzie jak wiemy, cena jest odpowiednio wyższa.
Stąd też wziął się pomysł na to, co robimy do tej pory, dbając jednocześnie o to, żeby nie być monotonnymi i cały czas się rozwijać. Jak już wspomniałem, grupy i społeczność, której byliśmy częścią, dała nam naprawdę dużo energii – do momentu założenia BASED perspektywa ludzi chodzących w naszych ubraniach była naszym marzeniem, jak zresztą wielu osób, które na tych grupach spotkaliśmy i część z nich, tak jak i my, to marzenie zrealizowała.
Jakie są wasze refleksje i przemyślenia, jeśli chodzi o polski rynek odzieżowy i polskie marki?
Pierwsza sprawa to na pewno problem popadania w stagnację, co często się polskim markom zdarza. W momencie, kiedy zaczyna się coś produkować na wysoką skalę, potrzebne jest do tego stworzenie konstrukcji czy wykrojnika, który później wędruje do podwykonawcy. Na polskim rynku, kiedy firmy już mają tę bazę i wyprodukują np. bluzę stanowiącą podstawę swojej oferty, to bardzo szybko popadają w taką strefę komfortu. Mają wykrojnik, mogą produkować dany produkt, więc stwierdzają, że nie potrzebują się już właściwie za bardzo wysilać – wystarczy, że co jakiś czas zmienią grafikę i wypuszczą ten sam krój jako nowy projekt. Założenie i cała baza produktów jest cały czas podobna, zmieniają się tylko pewne szczegóły. Rynek polski jest w dalszym ciągu pozbawiony różnorodności form odzieży.
U nas na przykład furorę zrobił projekt kurtek puchowych, czego niestety nie zrealizowaliśmy w tym akurat roku przez pandemię, która znacznie utrudniła pracę w szwalni. Sam jednak fakt tak pozytywnego feedbacku, który otrzymaliśmy, świadczy o tym, że tego typu produktów brakuje, bo są to jednak bardziej skomplikowane projekty, którym należy poświęcić większą ilość czasu i energii. Także uważam, że polskie marki powinny bardziej postawić na rozwój, zwłaszcza od strony technicznej, bo kluczową kwestią, przynajmniej dla mnie, jest zastosowanie i funkcjonalność odzieży, a nie tylko jej wygląd.
Kolejnym mankamentem są problemy z kradzieżą praw autorskich i kopiowaniem innych twórców. Nie będę oczywiście wymieniał tych marek czy projektantów z nazwy, ale zdarzają się sytuacje, w których firmy kradną czy kopiują grafiki, które później umieszczają w swoich projektach albo przekraczają granicę inspiracji. Tylko że nawet wtedy, kiedy sprawa szybko wychodzi na jaw, w sieci pojawia się dyskusja na ten temat, marka niby za to w jakiś sposób obrywa, ale parę tygodni później wszyscy o tym zapominają. W Polsce bardzo łatwo puszcza się takie rzeczy płazem, a dopuszczają się tego typu wykroczeń marki o dużym stażu i dużym szacunku na tym rynku. Według mnie jest to absolutnie nieetyczne i nie do przyjęcia.
Dochodzi jeszcze sprawa dość niskiej świadomości konsumenckiej w Polsce, bo pomijając przyzwolenie na kwestie kopiarstwa czy plagiatu, o których przed chwilą wspomniałem, Polacy w dalszym ciągu zadowalają się prostymi krojami i projektami, a twórcy nie nastawiają się na dostarczenie konsumentom produktów naprawdę wysokiej jakości. Stąd też wynika przepaść między markami polskimi a zagranicznymi – w innych krajach od producenta o wiele więcej się wymaga. Być może jest to spowodowane faktem, że klient polski jeszcze nie do końca wie, czego tak naprawdę może oczekiwać, mimo naprawdę dużych możliwości, które można wykorzystać.
Często w dyskusji o Was pojawia się zagadnienie jakości? Jak to rzeczywiście z nią jest?
Pomimo tego, że wiele osób chwali jakość naszych produktów, to byłoby nie w porządku, szczególnie względem nas samych, gdybyśmy spoczęli na laurach. Jakkolwiek to nie zabrzmi, to rozmowa z niezadowolonym klientem jest dla nas najbardziej wartościowa. Dlatego też ciągle podnosimy jakość naszych produktów szukając nowych, lepszych producentów oraz materiałów, które wykorzystujemy w produkcji. W ostatnich dwóch miesiącach mieliśmy też bardzo kryzysową sytuację, która pomimo wygenerowanych strat, przyniosła również mnóstwo korzyści. W pewnym momencie zaczęliśmy dostawać informacje od naszych klientów, że coś niepokojącego dzieje się z dzianiną, z której wykonywaliśmy nasze produkty. Okazało się, że nasz dotychczasowy dostawca materiałów w dobie pandemii wykorzystał trudną sytuację i zaczął dostarczać gorszej jakości dzianiny. Kiedy udało nam się zweryfikować źródło problemu, od razu zerwaliśmy współpracę z tym dostawcą oraz zdecydowaliśmy się na wydanie oświadczenia i przyjmowanie zwrotów produktów. Mimo, że spowodowało to straty wizerunkowe i finansowe, poświeciliśmy więcej uwagi na podwyższenie jakości naszych projektów. Rozłożyliśmy nasze produkty na czynniki pierwsze i przeanalizowaliśmy dosłownie wszystko – od stosowanych nici przez zamki błyskawiczne, po wykończenie dzianin. Dzięki temu nawiązaliśmy różne współprace, opracowaliśmy własne dzianiny z polskim producentem, a 25 luty tego roku był dniem, w którym na światło dzienne, po dwumiesięcznym udoskonalaniu produktów, wyszły nasze dotychczasowe projekty w nowej odsłonie. Jako osoba odpowiadająca za produkcję i jakość naszych produktów jestem bardzo zadowolony, że udało się to wszystko dopracować. Czasem firmy potrzebują takiego bodźca. Oczywiście nie było mowy o jakimkolwiek wyrzucaniu, a produkty, które wycofaliśmy, trafiły do odpowiednich fundacji. Mamy nadzieję, że znajdą swoje zastosowanie.Zdecydowanie lubię określać naszą pracę pracą rzemieślniczą. Rzemiosło to polega przede wszystkim na ciągłym ponoszeniu jakości naszych produktów. Projektantom często zależy przede wszystkim na wizualnym aspekcie – patrzą na swoje dzieło krótkowzrocznie, do momentu sprzedaży i pozbycia się produktu. Dlatego też tak często idziemy na ustępstwa, jeśli chodzi o przyjmowanie produktów w ramach reklamacji czy zwrotu, ponieważ zawsze stanowi to dla nas ważną lekcję. Osobiście, zawsze byłem większym zwolennikiem takich marek jak Carhartt, Patagonia czy Arc’teryx, które słynną ze świetnej jakości swoich produktów oraz etycznego podejścia do mody, niż domów mody, które często zapominają o funkcjonalności i celu tworzenia odzieży. A tym celem ubrania jest przede wszystkim to, że ma dobrze służyć.
A czy w waszej działalności jest coś, co chcielibyście unowocześnić, zmodyfikować, może dodać?
Unowocześnienia tak naprawdę wprowadzamy cały czas i na bieżąco, jak tylko pozwalają nam na to możliwości. Pracujemy też nad sprawniejszą obsługą klienta, żeby jak najbardziej ułatwić mu kwestie takie jak zwrot, planujemy też wprowadzić nowe formy dostawy. Chcemy również popracować w najbliższym czasie nad socialami, które do tej pory były nieco zaniedbane z tego względu, że bardzo komfortowe dla nas jest poruszanie się i porozumiewanie z klientami na naszej grupie na facebooku – based talk – na której nie tylko promujemy swoje produkty, ale dostajemy feedback (jak już wspomniałem zresztą bardzo dla nas cenny). Jesteśmy świeżo po sesji zdjęciowej, której efekty będą teraz stopniowo prezentowane w naszych kanałach komunikacji. Dzięki dołączeniu Kuby do naszego zespołu i nawiązaniu odpowiednich kontaktów, ukierunkowaliśmy bardzo precyzyjnie nasze działania i teraz prowadzone przez nas projekty są efektywnie realizowanie. To duży przeskok, bo do tej pory mieliśmy wrażenie, że poruszamy się trochę we mgle.
Możesz coś powiedzieć o konkretnych Waszych planach w najbliższej przyszłości?
Powoli przygotowujemy się do wkroczenia na rynek zagraniczny, planujemy w tym celu też kolejne sesje zdjęciowe i jak już powiedziałem, chcemy skupić się na promocji, bo to teraz dla nas bardzo ważne. Chcemy również, aby więcej osób realnie tworzyło BASED – w ciągu najbliższego roku chcielibyśmy powiększyć zespół o przynajmniej 2-3 osoby, żeby stworzyć paczkę osób, którą będzie naprawdę kręcić to, czym się zajmują.
Myślę, że warto wspomnieć też o naszych nowych kolekcjach. Pierwsza pojawi się w przeciągu najbliższych dwóch miesięcy i będzie traktowana jako kolekcja sping/summer, inny projekt to kolekcja spodni jeansowych w kolaboracji z Czarkiem Wiśniewskim, szerzej znany w sieci jako Cezar Lit, która została oficjalnie ogłoszona już jakiś czas temu na grupie i podczas live’a. Dodatkowo planujemy współprace zarówno z niszowymi jak i bardziej znanymi artystami ze świata sztuki – unikamy zamykania się na jakiekolwiek dziedziny. Jeden projekt w kolaboracji z jednym z bardziej znanych grafików w Polsce jest już w trakcie.
Pomysłów jest mnóstwo, na razie skupiamy się na aktualnych pracach i więcej nie chcemy zdradzać. Zależy nam także na tym, aby ludzie przestali nas postrzegać jako „sklep z basicami”.Pomimo, że do tej pory faktycznie w naszej ofercie dominował tego typu asortyment, to nasze produkty przeszły bardzo długi proces, by stać się tym, czym są teraz.
Wraz z rozwojem tych produktów nauczyliśmy się realizować bardziej złożone projekty, które pojawią się u nas na wiosnę. I nie będą to wyłącznie ubrania bazujące na dzianinie, ale wymagające większego zaangażowania i precyzji, ale o tym poinformujemy niedługo.
Wspominałeś wcześniej o projekcie kurtek, którego realizację pokrzyżowała Wam pandemia. Jak koronawirus odbił się na was i jakimi środkami sobie z tymi trudnościami radzicie?
Sprzedaż naszych ubrań odbywa się wyłącznie internetowo, więc na pewno nie ucierpieliśmy tak jak marki sprzedające swoje produkty stacjonarnie. Nie mogę jednak powiedzieć, że ta sytuacja się na nas nie odbiła, zaczynając od znacznych opóźnień w szwalniach, przez co mniej zamówień i projektów mogliśmy realizować.
Jeśli chodzi o projekt kurtek, to jest nam zwyczajnie przykro. Poświęciliśmy na ten projekt wiele miesięcy, ucząc się od zera i odkrywając, w jaki sposób stworzyć tego typu odzież. Chcieliśmy też tym projektem pokazać, że można tworzyć naprawdę dobrej jakości kurtki, z wykorzystaniem naturalnego puchu, dając dobrą alternatywę ludziom decydującym się na zakup sieciówkowej kurtki – wyprodukowanej z wykorzystaniem mnóstwa plastiku, niemającym wiele wspólnego z jakością i kwestiami praktycznymi, takimi jak izolacja od zimna, która dla tego typu produktu ma kluczowe znaczenie. W tym roku musieliśmy z tego zrezygnować, jako że w szwalni, która miała je dla nas wykonać pojawił się koronawirus, a to kosztowało nas miesięczne opóźnienie. Opóźnienie, które znacznie zmieniło naszą sytuację i zbyt dużym ryzykiem byłoby wypuszczenie tych kurtek tak późno. Z perspektywy czasu cieszę się, że projekt został przesunięty na następny rok, ponieważ mamy więcej czasu na dopracowanie szczegółów.
Oberwaliśmy nie tylko my. Wiele marek ucierpiało znacznie bardziej dotkliwie i niesamowicie im z tego powodu współczuję. Mam jedynie nadzieję, że ta sytuacja, pomimo tego jak bardzo dla nas wszystkich nie jest krzywdząca, uświadomi nam, twórcom i przedsiębiorcom, jak ważny w takiej sytuacji jest dialog i wzajemna pomoc, zamiast wyłącznej rywalizacji. Każdy się chyba przekonał, że musimy polegać na sobie nawzajem, a nie liczyć na pomoc z góry. Nawiązując do poprzedniego pytania, ten brak dialogu na polskim rynku uważam również za duży problem. My na ten dialog i na tę współpracę jesteśmy w stu procentach otwarci. Jeśli chodzi o radzenie sobie z tymi trudnościami, to podstawą jest po prostu bycie na bieżąco z sytuacją i nieustanne szukanie nowych możliwości, dlatego, że te możliwości zawsze są, być może trzeba po prostu poświęcić więcej czasu na ich znalezienie. To wzajemne wspieranie się firm nawzajem na pewno byłoby nie tylko w sytuacji pandemii, ale ogólnie, jak najbardziej wskazane. I bardzo na to liczę.
fot.: @tymekmac
https://www.facebook.com/BASED-112698616979184/
https://www.based.store/
https://www.instagram.com/based_com/