Mieści się w samym centrum Warszawy, choć w cichym jego zakątku. Przy nieco schowanej od zgiełku głównych arterii miasta ulicy Poznańskiej stoi kamienica, a w niej dzieje się magia. Z tej przypominającej teatralną garderobę krainy czarów wychodzi się „spięknionym”. O znaczeniu i pochodzeniu tego słowa, a także o zaskoczeniach i trudnościach nowej roli (choć tym razem nie filmowej!) rozmawiamy z Julią Kamińską, aktorką, piosenkarką i scenarzystką, a od jakiegoś czasu także businesswoman.
Piękno to…?
To bardzo szerokie i względne pojęcie, które może tak naprawdę dotyczyć wszystkiego. To zespół cech, które decydują o tym, czy coś nam się podoba, czy budzi dobre skojarzenia. Piękno może dotyczyć wyglądu, ale też moralności, idei. Uważam, że świat bywa piękny. I to jest fajne!
Ja dużo piękna odnajduję w języku i słowach. I widzę je też w słowie “Spiękniej”.
Autorem nazwy mojego salonu – Spiękniej – jest Piotr Jasek, który oprócz bycia scenarzystą jest również poetą. To był jego pierwszy pomysł i od razu uznałam, że to jest to, Pomyślałam: tak nazywałoby się miejsce, do którego sama chciałabym pójść, bo zaintrygowałaby mnie ta nazwa.
Ale nie była to pierwsza nazwa, był wcześniej inny koncept?
Tak, ale nie był to wtedy mój salon. Miałam wspólniczkę, ale od dłuższego czasu działam sama. Poprzednia nazwa po prostu nie była moja, a Spiękniej to już całkowicie mój projekt.
Muszę przyznać, że dwa dni temu popełniłam małe faux pas na Instagramie. Napisałam, że będziemy rozmawiały o Twoim nowym projekcie. Szybko zostałam poprawiona, że jednak nie jest on wcale taki nowy, bo salon istnieje już od czterech lat. Ja natomiast obstaję przy tym, że w pewnym sensie jest on nowy, niezależnie od tego, kiedy powstał. Jesteś aktorką, piosenkarką, a to jest jakaś nowa sfera, w którą weszłaś. Skąd w ogóle pojawił się taki pomysł?
To powstawało w mojej głowie przez dosyć długi czas. Chciałam sprawdzić się jako businesswoman i zobaczyć jak to jest. Okazało się, że jest to nieustająca przygoda. Przez te wszystkie lata żadne przedsięwzięcie nie zaskoczyło mnie tyle razy, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Prowadzenie swojego biznesu to bardzo trudna praca. Zależało mi przede wszystkim na tym, żeby stworzyć miejsce, w którym ja sama czułabym się bezpiecznie. W zawodzie, który wykonuję, kwestie wizerunkowe są bardzo istotne. Na początku mojej drogi wielokrotnie zostałam skrytykowana za to jak wyglądam i przez to wielkie wyjścia bardzo mnie stresowały. Długo szukałam takiego zespołu, którego mogłabym być w 100% pewna. Udało mi się to w końcu osiągnąć. Mam zespół “spiękniejowy”, dzięki któremu czuję się bardzo bezpiecznie. Mogę mieć pewność, że będę się czuła w swojej skórze bardzo dobrze. Wiem, że mogę z nimi porozmawiać na temat inspiracji, że mamy podobne poczucie estetyki i piękna właśnie. Mają w sobie nutę szaleństwa, ale rozumieją też, że czasami zupełnie nie mam ochoty szaleć. Oddając się w ich ręce, nie boję się o swój wizerunek, który, jak już wspominałam, bywa bardzo istotny. Z usług tych osób skorzystać mogą wszyscy, którzy mają na to ochotę. Wiem, że są to najlepsze specjalistki. A to, że ja czuję się z nimi dobrze i bezpiecznie sprawia, że mogę się pod wszystkim podpisać. Mam to przetestowane i jestem zachwycona usługami, które oferujemy.
A podzielisz się czymś, co Cię w prowadzeniu biznesu zaskoczyło? Jakie były przeszkody, które napotkałaś po drodze? A może coś, co niespodziewanie było łatwiejsze, niż ci się wydawało?
Zarządzanie zespołem jest wyjątkowo trudne. Mam bardzo konkretny pogląd na tę sprawę. Chciałabym wszystko opierać na wzajemnym zaufaniu i współpracy. Nie ukrywam jednak, że ciężko było mi dobrać zespół, który funkcjonowałby w ten sposób, a ja po prostu inaczej nie potrafię. I też nie chcę. Nie żałuję jednak niczego i mam zamiar dalej działać w takim trybie. Bazuję na wzajemnym szacunku i zaufaniu, to jest dla mnie bardzo ważne. W tym zakresie bywało ciężko. Na szczęście teraz udało mi się zbudować cudowny zespół, który sprawia, że bardzo lubię tam być. Tak się składa, że po raz pierwszy od samego początku funkcjonowania Spiękniej pracują u nas same kobiety, w większości są to mamy. To piękne móc patrzeć, jak dziewczyny się wspierają i jak można razem funkcjonować, pomagać sobie i po prostu się lubić.
Czyli totalny girl power?
Tak, girl power, który się udziela!
Ale oferujecie usługi nie tylko dla kobiet?
Jak najbardziej, mogą przyjść do nas też panowie. Mogą się ostrzyc, wymasować sobie twarz, zdarzali się też klienci, którzy byli zainteresowani makijażem na jakieś specjalne okazje. Wszystko jest dostępne dla wszystkich.
Czy mogłabym się u was zjawić i powiedzieć: “dzień dobry, chciałabym spięknieć”? Czy powinnam przyjść raczej z pomysłem na siebie?
Oczywiście jest łatwiej, kiedy ktoś ma konkretny pomysł na siebie, ale nie musi tak być. Specjalizujemy się w tworzeniu wizerunku. Nasze ekspertki znają się na analizie kolorystycznej i będą w stanie dobrać odpowiedni kolor, długość i kształt fryzury do kształtu twarzy, figury. Podobnie w kwestii makijażu. Jak najbardziej możemy więc pomóc tym, którzy nie mają na siebie konkretnego pomysłu.
Po tych kilku latach salon działa jak dobrze naoliwiona maszyna? Jest tak, jak chciałaś? Tak, jak sobie to miejsce wyobraziłaś?
Wyobrażałam je sobie chyba na milion różnych sposobów, ale jestem bardzo zadowolona z tego, jaki obraz przybrało ostatecznie Spiękniej. Mieścimy się w starej kamienicy przy ulicy Poznańskiej w Warszawie, przy legendarnym Hotelu Polonia. Kiedy weszłam tam pierwszy raz, wszystko było po prostu w ruinie. Dużo wysiłku i dużo kosztowało to, żeby to „spiękniało”. Kiedy już się udało to naprawdę nie chce się z niego wychodzić. Jest bardzo klimatycznie, bardzo filmowo. Zależało mi na tym, żeby utrzymać charakter garderoby. Mamy plakaty filmowe na ścianach, zdjęcia moje i innych osób z branży, które przychodzą do nas jako klientki i klienci. Jest przepięknie, klimatycznie i spokojnie. Nie mamy tłoku, bardzo staramy się, żeby było intymnie. Na tym też bardzo mi zależało i dalej zależy, bo sama, kiedy przychodzę do jakiegoś miejsca po to, żeby spięknieć, chciałabym pięknieć w spokoju ducha. To jest dla nas bardzo istotne.
To znaczy, że Ciebie też można tam spotkać, kiedy piękniejesz?
Oczywiście! Nie mogę już doczekać się kolejnej wizyty. Wpadam głównie w czwartki, kiedy mamy najmniej klientów, bo lubię, kiedy jest pustawo i spokojnie. Przychodzę regularnie i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zmienić fryzurę! Z moją ukochaną Anetką, która dba o moje włosy od wielu lat, już dogadałyśmy się w tej kwestii. Niestety, jestem teraz w zdjęciach, w związku z czym nie mogę póki co nic zmienić, a bardzo lubię od czasu do czasu wprowadzić jakąś zmianę w swoim wyglądzie. To resztą widać na przestrzeni lat mojej bytności w show biznesie. Miałam już chyba wszystkie możliwe kolory i długości włosów.
Czyli kończysz zdjęcia i biegniesz do salonu na zmianę fryzury?
Nawet nie, bo, co prawda, teraz skończyliśmy zdjęcia i mamy przerwę, ale wiem, że kiedy wrócimy, to będzie w miarę bezpośrednia kontynuacja, w związku z czym nie mogę zmienić tej fryzury. Ale wynegocjowałam już, że będę mogła zmienić ją w trakcie!
To świetnie! Cieszę się za Ciebie, bo ja sama lubię zmieniać włosy, więc rozumiem Twój ból i radość w tym zakresie.
Właśnie tak patrzę. Masz piękne kręcone włosy!
A bardzo dziękuję. Tak to przeważnie jest, że jak się ma kręcone, to chciałoby się proste i odwrotnie.
Tak, dokładnie! Ja całe życie właśnie chciałam mieć dokładnie takie i nawet taki kolor mi się marzył, ale już wiem, że nie byłoby mi w nim dobrze.
Ja też czasami tak miałam, że marzył mi się jakiś kolor, na przykład dość ciemne i szybko po malowaniu okazywało się, że to nie to.
Niestety, często tak jest. Natura jednak rzadko się myli i zdecydowanie wie, co robi!
Dlatego też warto iść do specjalistów, którzy oprócz znajomości technik wiedzą też co komu pasuje. Podejrzewam, że gdybym wtedy przyszła do Spiękniej to nie zrobilibyście mi tego, z czym wtedy skończyłam.
No nie, chyba nie (śmiech).
Mam do Ciebie też pytanie, które teraz wszyscy wszystkim zadają, w każdej dziedzinie: jak pandemia wpłynęła na działanie salonu i jak sobie z nią poradziliście? Dalej działacie, czego bardzo Ci gratuluję, bo wiem, że na pewno nie było łatwo.
To był koszmar, ale udało nam się wyjść z niego obronną ręką. Mam ogromną nadzieję, że jesienią nie czeka nas kolejny lockdown. Bardzo na to liczę, ale przygotowani jesteśmy oczywiście na każdą ewentualność. Pandemia przyniosła dojmujące uczucie, że nie jestem w stanie na nic wpłynąć, że nic nie jest zależne ode mnie. Mogę stanąć na głowie, żeby zespół był cudowny, kosmetyki najlepsze na świecie, usługi na najwyższym poziomie, atmosfera wspaniała, a kawa najpyszniejsza. A potem przychodzi pandemia i żadna z tych rzeczy nie ma znaczenia. I okazuje się, że po prostu nie możemy działać. Najgorsze było to siedzenie w domu. Ja co prawda miałam zajęcie, bo przez cały ten czas zamknięcia pisałam serial. Mogłam mieć home office. Niestety fryzjerzy takiej możliwości nie mieli. Wspieraliśmy się jak mogliśmy, stworzyliśmy sobie grupę wsparcia na Messengerze, na której wymienialiśmy się uwagami i dodawaliśmy sobie otuchy. I udało się. Kiedy wróciłam po tej przerwie do Spiękniej to poczułam, jaka to jest radość móc pójść do fryzjera! Później podobną radość poczułam, kiedy można było znowu zjeść w restauracji. Coś wspaniałego! W tym okropnym czasie dobre było to, że nauczyliśmy się na nowo doceniać proste przyjemności. Myślę, że długo tego nie zapomnę.
To prawda, wszyscy dostaliśmy tę lekcję życiową, o potrzebie doceniania drobnych momentów.
O tak. Bolesną, ale myślę, że potrzebną.
Na szczęście, póki co, wróciliśmy do w miarę normalnego funkcjonowania i miejmy nadzieję, że już tak zostanie. Twój salon też wrócił do pracy na pełnych obrotach. Chciałabym na koniec zadać Ci jeszcze jedno pytanie. Kiedy zaczynałaś ze Spiękniej, jakie chciałaś stworzyć doświadczenie osoby, która przychodzi do tego salonu?
Chciałam, żeby wszyscy nasi klienci czuli się tak, jak czuję się tam ja. Żeby było bardzo bezpiecznie i też trochę domowo. Bywają takie salony, w których czuję się nieco usztywniona, a często są to wysokiej jakości miejsca. Osobiście, lubię czuć się bardziej domowo. Chciałabym, żeby ta atmosfera udzielała się osobom, które do nas przychodzą. Nie ma u nas wrażenia jakiejś nieustającej imprezy, ale jest po prostu miło. Jednocześnie, jest oczywiście bardzo profesjonalnie, łączymy te dwa aspekty. Mamy bardzo dobre kosmetyki, w większości są to kosmetyki wegańskie. Ważne jest dla nas przede wszystkim zdrowie włosów i skóry, stawiamy też na naturę. Chcemy, żeby wszyscy czuli się u nas swobodnie. Jeśli zechcą spięknieć to żeby byli pewni, że gdy przyjdą do nas to faktycznie to nastąpi i będą mogli poczuć się pięknie, jeżeli tylko mają na to ochotę.
Zapraszamy również do obejrzenia wywiadu z Julią Kamińską TUTAJ
http://spiekniej.pl/
https://www.instagram.com/spiekniej/
https://www.facebook.com/spiekniejhairandmakeup