Pierwszy mężczyzna, którego poznałam – Tata. Wysoko zawiesił poprzeczkę kolejnym facetom, bo jak można przebić kogoś, kto kocha od początku i zawsze będzie kochał.
Dwadzieścia jeden lat temu zaczęła się nasza ojcowsko-córczana relacja. I taki on był młody, a tak doświadczony jednocześnie we wprowadzaniu nowego człowieka do tego świata. Robił wszystko, aby rzeczywistość stała się dla mnie jak najpiękniejsza, pomimo jej naturalnej brzydoty.
Mając lat mniej niż palców u rąk, spytałam czy mogę nazywać go swoim Tatą, a nie po imieniu. Czemu zapytałam? Bo gdzieś tam miałam ojca, takiego z dokumentów, ale on nie istniał naprawdę. A Tata tak, bo był pierwszym mężczyzną, którego poznałam. Zapytałam, bo imię nie oddawało tego, kim dla mnie był. Imię nie mieści tej troski, opieki, miłości, którą córce potrafi dać tylko Tata.
Ale nie był tylko Tatą. W wieku sześciu lat myślałam, że jest celebrytą, gwiazdą jak to się mówi. Wszędzie miał znajomych, z każdym się witał, każdy go pozdrawiał i pytał jak leci, a przez to każdy witał się również ze mną, bo byłam jego córką. Zawsze pytałam go, jak to jest, że ma aż tylu znajomych, a ja zaledwie tych kilku przedszkolnych. Dzisiaj rozumiem, że dobre osoby przyciągają do siebie innych, nie zawsze równie dobrych.
Zawsze chciał, żebym czuła się wyjątkowo. I dzięki temu dzisiaj się tak czuje. Dostałam od niego medal za najlepsze smarkanie w chusteczkę podczas przeziębienia roku 2007, dyplom za najlepszy układ taneczny do Barbie Girl, a nawet wygrałam z nim kilka meczów w FIFE 2010. Dzisiaj wiem, że mogę osiągnąć wszystko. Dzięki Tacie.
Tata potrafi zrobić wszystko. Przechodził najtrudniejsze poziomy w grach na Playstation 2, zdobywał limitowane zabawki, i nigdy nie pozwolił mi zwątpić w siebie. Gdy moim marzeniem było zostać Celine Dion i całymi dniami śpiewałam My Heart Will Go On, nigdy nie powiedział, że może lepiej odpuścić, bo koty w pokojach płakały, a sąsiad myślał, że jestem niespełna rozumu. Zawsze mnie wspierał, dopóki widział, że robię to, co sprawia mi radość. Czy było to machanie łyżką do butów imitującą miecz, czy wyjście w peruce Hannah Montany do sklepu. Zawsze patrzył na mnie z dumą. I patrzy nadal.
Tata był moim kompanem do gier, zabaw, głupich pomysłów. Ukrywaniu tajemnicy przed mamą i wymigiwaniu się z późniejszych kłopotów. Teraz jest również moim przyjacielem. Wiem, że z nim u boku żadna krzywda mnie nie dosięgnie, a nawet jeśli, to przecież jestem wyjątkowa. Dam sobie radę. W końcu wychowali mnie wyjątkowi rodzice.
Pierwszy mężczyzna, którego poznałam to mój Tata i dzisiaj jest jego święto. Ja miałam szczęście, stracić ojca na rzecz Taty. Tatą nie jest osoba, po której masz gęste włosy, nos może zbyt szeroki albo, pożal się Boże, charakter. To pierwszy mężczyzna, którego poznałyście i dał poznać się wam. Sprawił, że czujecie się dzisiaj wyjątkowe, niezwyciężone i dobre. Ukochajcie dziś swoich pierwszych mężczyzn, których poznałyście. Zasługują na to.