Tysiąc obsesji

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Są takie książki, których się naprawdę nie spodziewasz. I zazwyczaj spadają na czytelnika jak ten grom z jasnego, w ostatniej chwili i bez zapowiedzi. Wtedy się nie ma już odwrotu. Trzymasz w ręce i wiesz doskonale, że jak otworzysz to zamkniesz dopiero, gdy przeczytasz do ostatniej kropki. Walka z pokusą jest z definicji przegrana. Zresztą, umówmy się, drodzy państwo, owa „walka” to taki żart naszej podświadomości. Wszystko z góry dawno jest przesądzone. Książka będzie czytana i to już, natychmiast, czas start!

Tysiąc obsesji to rzecz pisana w parze. Na wszelki wypadek wyjaśniam: chodzi o parę autorów, nie o miejsce z parą, unoszącą się nad komputerem, maszyną do pisania, piórem wiecznym. Mówi się, że do tanga trzeba dwojga. Z tym się wszyscy zgadzamy. Czy w pisaniu powieści ten model się również sprawdza? Nie zawsze, proszę państwa. 

Bo wiecie, obroty, figury czy chociażby odpowiednie prowadzenie i, co najważniejsze: żar i chemia… nie zawsze objawi się u pisarzy. Pisarz ze swojej natury jest z reguły samotnikiem. A tu… 

No cóż, duet doskonały, obsesyjny i niebanalny, biorąc pod uwagę to, co się wie o autorach i ich dotychczasowym dorobku pisarskim. No bo proszę zobaczyć, mamy tu bestsellerową autorkę prozy obyczajowej – w mojej opinii, niezmiennie najtrudniejszym gatunku dla pisarza, oraz mistrza kryminału, który również odznaczył się niebanalną, wyjątkową biografią Tyrmanda. Mam nadzieję, że widzą państwo te dwa skrajne bieguny. I między nimi obsesje, cały tysiąc. 

Cóż może się zrodzić z tej mieszanki? Nie, nie wybuchowej. Namiętnej i sensualnej, choć mówimy nie tylko o miłości. Mówimy o zbrodni, relacjach, kłamstwach, demonach przeszłości. I tajemnicy. Tej, której państwu nie zdradzę.

Tysiąc obsesji, Gabriela Gargaś, Marcel Woźniak, Wydawnictwo Literackie

Reklama