Niegdyś 1/5 boysbandu One Direction. Idol nastolatek, uśmiechnięty chłopiec w dresach z burzą kręconych włosów. Dziś rockman, którego muzyka bije wszelkie rekordy popularności. Harry Styles specjalizuje się również w odważnych lookach rodem z lat 70. i łamaniu konwenansów. Eksperymentuje, szokuje i wytycza kierunek. Ostatnio furorę robi jego sesja w kobiecym stroju baletowym. Niektórzy uważają go za nową ikonę mody męskiej. Mają rację?
Współcześnie zaciera się istotna dawniej granica pomiędzy tym, co przypisane dla mężczyzn a tym, co zarezerwowane dla kobiet. Powszechne już zjawisko uniseksualizacji, a także unifikacji ról społecznych, czy wyglądu powoli przestaje kogokolwiek zaskakiwać. Panie przejęły wszystkie części męskiej garderoby – spodnie, garnitur, czy nawet krawat na damskiej szyi nie są niczym szokującym. Mężczyźni natomiast stosunkowo niedawno zaczęli prezentować wszem i wobec drzemiący w nich, kobiecy pierwiastek. W latach 80. Jean Paul Gaultier stworzył pierwszą wersję męskiej spódnicy. Projektant stwierdził wówczas, że społeczny zakaz noszenia przez panów damskich ubrań jest jawnym przejawem dyskryminacji. I chociaż ten przykład może wydawać się nieco abstrakcyjny, moda wyraźnie zaczęła reinterpretować dominujący dotychczas ideał męskości. Panowie coraz częściej sięgają po róż, falbany czy inne wzory określane dotychczas jako niemęskie. Co ważne, nie świadczy to w żaden sposób o ich orientacji seksualnej. Po prostu tradycyjne wyznaczniki różnicowania płci przestały spełniać swoje zadanie. Dziś męskość i kobiecość nie walczą ze sobą, a ich aspekty łączą się , wymieniają i uzupełniają. Przemysł modowy jest zdecydowanie jednym z najszybciej reagujących na wszelkie zmiany społeczne. Transformacja myślenia o cielesności wpływa na to, co kupujemy i kogo nazywany ikonami.
Przedstawiciel mody na miarę czasów – tak bez żadnej ironii w głosie można nazwać Harrego Stylesa. Mężczyzna jest zdecydowanie najbardziej popularnym wokalistą młodego pokolenia. Jego muzyczne poczynania z zapałem śledzą media i zakochani fani na całym świecie. Jednak, równie często, jak o twórczości Stylesa mówi się także o jego niebanalnym i łamiącym wszelkie płciowe, skostniałe konwencje stylu. Artysta jest nie tylko ambasadorem marki Gucci, ale także muzą dyrektora kreatywnego włoskiego domu mody. Podstawą jego garderoby są przede wszystkim ekstrawaganckie garnitury – czasami we wzory kubistyczne, innym razem kwieciste, zawsze jednak kolorowe i w kontrastowych barwach. Harry Styles potrafi wyglądać jak macho z lat 90. – paradować z gołą i owłosioną klatą. By innym razem wymalować paznokcie, założyć koronkową koszulę z ogromnym żabotem i buty na słupku. Kontynuuje niejasność płciową największych gwiazd muzyki, jednocześnie dodając do niej indywidualne i niesamowicie współczesne spojrzenie na świat. Ma w sobie coś z Micka Jaggera, Davida Bowiego i Eltona Johna zarazem. Styles ubiera się po prostu tak, jakby podczas wychowania i wszelkich procesów socjalizacji nie dotarły do niego żadne społeczne zasady i „normy” związane ze strojem. To, co męskie łączy z tym, co kobiece. Zawsze jednak wydaje się czuć tak samo swobodnie i naturalnie. Granice zanikają i ustępują miejsca genderowej płynności. I chociaż ubrania są niezwykle ważne, bardziej istotny jest przekaz, który z nich płynie. Chodzi o wsparcie społeczności LGBT, o otwartość na nowość i inność.
Czy Harry Styles jest ikoną? Chyba za wcześnie, by to ocenić. Z ikonami jest podobnie, jak z arcydziełami sztuki i kultury. Muszą przetrwać próbę czasu, by zasłużyć na to miano. Jednak o młodym i piekielnie zdolnym chłopcu z Wielkiej Brytanii bez wahania można mówić, jako o prekursorze zmian społecznych, które w modzie mają swoje odzwierciedlenie. Styles jest współczesnym fashion futurystą, patrzy w przyszłość i nie widzi tam binarności płci!