Nie szukaj magii na zewnątrz

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Zdarza się tak, że gdy myślisz, że wszystko już wiesz, okazuje się, że nie wiesz nic. I to wcale nie szkodzi. Chodzi w tym o to, by sobie przypominać, że jest taka możliwość, by znów kolekcjonować wiedzę. Po to, by znów nie wiedzieć nic. Taki porządek pomaga energii krążyć, pozwalając na nieustające zmiany po to, by pracować nad tym, by być coraz lepszą wersją samych siebie. Po co? To proste, dla dobra świata. I teraz, ja, jako wasza pani od książek, mam dla was cudowną wiadomość. Odnalazłam całkiem przypadkiem – wiedząc, że nic nie zdarza się przez przypadek właśnie – perełkę, którą nabyłam w ilości sztuk jeden i za chwilę pobiegnę po więcej, by obdarować nią wszystkich moich znajomych. Tak prostej, oszczędnej i mądrej książki, trafiającej w target od 0 do 100 lat i więcej, dawno nie widziałam. „Chłopiec, koń, kret i lis” autorstwa Charliego Mackesy`a to dzieło sztuki, które w swojej frywolności i mega prostocie czasami nieco się pochyla w kierunku kiczowatości, spotykanej u Paulo Coelho, ale… nie przekracza magicznej granicy, dzięki niezwykle wyważonej oszczędności formy, treści, pozostawiając nawet nie morze, a cały ocean przestrzeni dla własnej pracy z własnymi emocjami. “Mam nadzieję, że ta książka pomoże wam kierować się w życiu odwagą i szczerością, bardziej kochać siebie i innych.” – mówi Charlie Mackesy.

Ja mam nadzieję, że wy też sobie pomożecie i naprawdę sięgniecie po taki rodzaj literatury, który w obecnych czasach powinien stanowić nieodłączny element regału z książkami i zajmować szczególne miejsce, jak kiedyś encyklopedia. I nie chodzi rzecz jasna o porównanie objętościowe tych pozycji. Tu chodzi o wagę (nie mylić z masą). W tym przypadku działa zasada im mniej tym lepiej. Narracja bez narracji, bohaterowie bez opisu. Akcja odbywa się wewnątrz każdego czytelnika i jedna wspólna droga. Jedna energia, która zatacza coraz większe koła po to, by za chwilę wrócić do źródła. I teraz, drodzy państwo, nadszedł czas, by życzyć państwu dotarcie do tego źródła. Nie na chwilę, na czas świąt. Na dłużej, by roztopić się w tu i teraz z wdzięcznością i dostrzec, że gdy praktykujemy wdzięczność, kurek z negatywnymi emocjami przestaje działać. Nie wymyka z niego nic. Radość, miłość, wdzięczność i odpowiedzialność zaś, wychodzą z brzegów. Wyjścia z brzegów życzę. 1

Reklama