Miesiąc z Katherine Mansfield. Recenzja „Opowiadań wybranych” (wyd. Officyna)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

W życiu brytyjskiej pisarki wydarzyło się już wiele nieprzyjemności, zanim – w 1910 roku – powstało opowiadanie Niemcy przy stole. To pierwsza z 23 nowel zawartych w tomie „Katherine Mansfield. Opowiadania”, którego lekturę wzbogaca znajomość biografii angielskiej autorki. Na szczęście, pomysłodawczyni i tłumaczka wydania, Magda Heydel, uzupełnia tom o obszerny, 30-stronicowy dodatek przybliżający zarówno koleje losu Mansfield, jak i tematy szczególnie bliskie pisarce.

Kathleen Mansfield Beauchamp urodziła się w 1888 roku w Nowej Zelandii, będącej wówczas jedną z licznych kolonii brytyjskich. Ojciec rodziny, Harold Beauchamp, jako dyrektor Banku Nowozelandzkiego zapewnił rodzinie byt na najwyższym poziomie. Jako nastolatka, Kathleen wyjechała do Londynu, gdzie przez 3 lata uczęszczała do Queen’s College. To przełomowy moment w życiu przyszłej pisarki – właśnie wtedy postanowiła pozostać w Londynie na stałe. Z posłowia Magdy Heydel dowiadujemy się, że w 1906 roku, po ukończeniu Queen’s College, Katherine wróciła na chwilę do Nowej Zelandii, by w dwa lata później wyjechać do Europy na dobre. Podobno nigdy już nie wróciła w rodzinne strony, co wydaje się zrozumiałe w kontekście jej dalszych losów.
Mansfield marzyła o wolności, a jej dorosłe życie obfitowało w podróże i romanse. Gdy rodzina dowiedziała się o swobodnym prowadzeniu Katherine, ta została wydziedziczona. Przed 1910 rokiem pisarka doświadczyła m.in. lesbijskiej fascynacji, małżeństwa, ciąży, utraty dziecka i poważnej choroby. W tym samym czasie nawiązywała oczywiście kontakty w środowisku literackim i odkrywała innych twórców, w tym „dalekiego” Stanisława Wyspiańskiego (wiersz To Stanisław Wyspiański, którego nie ma w tomie). Później do przyjaciół Mansfield dołączą D.H. Lawrence i Virginia Woolf. Sama pisarka umrze na gruźlicę w 1923 roku, pozostawiając po sobie liczne opowiadania, listy oraz Dziennik pisany w czasie choroby.

Wydaje się, że Katherine Mansfield gromadziła doświadczenia i rzucała się w wir nieznanego, po to tylko (lub przede wszystkim), by lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość. Z pewnością nie osiągnęłaby tego celu, gdyby pozostała w dostatnim domu w Nowej Zelandii. To wyjazd stanowił pierwszy krok do stworzenia tak szczerych i autentycznych opowiadań, jak Filmy, Życie Starej Parker czy Mała guwernantka. Bohaterka pierwszego z nich marzy o karierze filmowej, a ostatecznie – bez grosza przy duszy – oddaje się prostytucji. Przyglądając się jej perypetiom trudno nie pomyśleć: czy Katherine również tego doświadczyła? To samo pytanie może pojawić się po lekturze Życia Starej Parker, z tym, że tutaj mamy do czynienia z losem sprzątaczki samotnie wychowującej kilkoro dzieci i cierpiącej z powodu utraty ukochanego wnuczka. A co z doświadczeniami molestowanej seksualnie Małej guwernantki? Okazuje się, że bogactwo własnych przeżyć nie wystarczy, a tym, co pomogło Mansfield wykreować wiarygodnych bohaterów i przejmujące światy jest przede wszystkim wysoko rozwinięta empatia i niesamowity zmysł obserwacji otoczenia.

W opowiadaniach Brytyjki można znaleźć takie tematy, jak: obraz rodzinnego domu i czasów dzieciństwa (Preludium, Nad Zatoką, Dom dla lalek, Garden Party), niebezpieczeństwa czyhające na kobiety w wielkim mieście (Mała guwernantka, Filmy), niespełnione doświadczenie miłości homoseksualnej (Je ne parle pas francais, Rozkosz), przepaść klasową (krytyka podziałów klasowych z Domu dla lalek i Garden Party), śmierć i cierpienie (wiele opowiadań, w tym np. Mucha, Córki świętej pamięci pułkownika), cielesne pragnienia i obawa przed ich ujawnieniem (Psychologia), krzywdzące konwenanse (Niemcy przy stole). A wszystko to napisane w sposób niezwykle filmowy, wołający wręcz o narratora, kamerę i aktorów. Wystarczy przywołać fragment Preludium:


Być może, gdyby nie przedwczesna śmierć autorki w 1923 roku – Mansfield spróbowałaby swoich sił w scenariopisarstwie lub nawet w reżyserii. To wielka szkoda, że była z nami tak krótko.

W tekstach Mansfield spotkamy niejednoznaczne i skomplikowane charaktery. I choć niejednokrotnie przyglądamy się męskim postaciom, to jednak Katherine opowiada przede wszystkim o kobietach. To właśnie kobieca tożsamość ma tutaj najwięcej wymiarów. Bo kto by pomyślał, że Linda – matka gromadki dzieci i żona bogatego przedsiębiorcy – może nie kochać swoich pociech? Spójrzmy także na pewną siebie Beryl – czy to możliwe, że ta piękna i młoda kobieta patrząc w lustro powtarza: „jestem niemądra, złośliwa i próżna; zawsze odgrywam jakąś rolę. Nigdy, nawet przez chwilę nie jestem sobą”? Z największą uwagą przyjrzyjmy się też Bercie, bohaterce – być może – najbardziej podobnej do samej Mansfield. Nie znosi konwenansów, ceni piękno natury i przedmiotów, przyjaźni się z artystami, jest pełna życia i szczęśliwa w małżeństwie, pożąda kobiety.
Taka właśnie jest Berta, ale czy Katherine również taka była?

 

autor: Agnieszka Młynarczyk

Reklama