Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić niezwykłą kobietę, która opowie nam o życiu w niezwykłym miejscu. Jeden wyjazd do Włoch stał się początkiem wielkich zmian. Magda Wolińskia–Riedi na wiele lat „utknęła” za murami Watykanu – najmniejszego i najbardziej tajemniczego państwa na świecie.
Państwo zamykane na klucz, pełne ograniczeń, zakazów i nakazów dla wielu z nas mogłoby się wydawać więzieniem. Nasza Rozmówczyni odkrywa kulisy życia za Spiżową Bramą i zdradza nam kilka sekretów ze swojego życia.
Magdalena Wolińska–Riedi jest lingwistką, tłumaczką, producentką i dziennikarką. Od 2014 roku korespondentką TVP w Rzymie i Watykanie. Była obywatelką Watykanu i sąsiadką trzech papieży.
Czy życie za murami Watykanu jest rzeczywiście tak ograniczające?
KILKA SEKRETÓW Z ŻYCIA OSOBISTEGO
Co Cię przywiodło do Watykanu, co urzekło i co zatrzymało?
Tak naprawdę przywiodło mnie tutaj samo życie. Splot wydarzeń, Przeznaczenie. Bardzo wierzę w to, ze ktoś prowadzi nas za rękę po ścieżkach naszego istnienia i ze Watykan stal na mojej drodze. Podobnie jak mój przyszły – jak się potem okazało – małżonek, którego spotkałam ostatniego dnia mojego pobytu w Rzymie na Placu św. Piotra. Przyjechałam z grupa młodzieży z Warszawy na SDM w 2000 jako wolontariuszka. Służyłam pomocą pielgrzymom, którzy z całego świata przybyli na spotkanie z Janem Pawłem II i spotkałam go. Zupełnym przypadkiem. Symbolicznie. Przy samej Spiżowej Bramie. Powróciłam do Polski, ale kontakt nasz pozostał. A po dwóch latach poprosił mnie o rękę. Wiedziałam, że jako gwardzista papieski żyjący na stale w kosztach gwardii szwajcarskiej za murami Watykanu nie mógł zmienić swojego miejsca zamieszkania i że to mnie czekała trudna decyzja o opuszczeniu Polski i dołączenia do niego. Tutaj. Wewnątrz Watykanu. I tak to najmniejsze państwo świata, w 2003 stało się moim miejscem na ziemi.
Czym zajmujesz się teraz?
Obecnie, już od 6 lat, od 2014 roku, jestem korespondentką Telewizji Polskiej w Rzymie i Watykanie. To ogromnie intensywna, zajmująca i absorbująca praca. Każdego ranka nie wiem gdzie będę tego samego dnia wieczorem. W Mediolanie, Genui, na Lampedusie, a może w Madrycie czy gdzieś na greckich wyspach. Ale to też jest wielki urok i fascynujący aspekt mojej obecnej pracy.
Jak oceniasz swoją decyzję z perspektywy czasu?
Jak już wspomniałam, myślę, że we wszystkim tym czego się podejmujemy, gdzie trafiamy w życiu, tkwi jakiś ukryty wielki Sens, który jesteśmy w stanie dostrzec i zinterpretować dopiero po latach. Uważam, że Watykan. w całej swojej specyfice, wyjątkowości, był mi przeznaczony. Nie żałuję ani dnia i nie zamieniłabym na nic innego mojej ówczesnej decyzji. Obecnie. poza oceanem wspomnień z 16 lat przeżytych za Spizową Bramą, owocem tamtego życia są moje dwie książki, prawdziwe bestsellery jak się okazuje na polskim rynku wydawniczym, ku mojej ogromnej radości. Kobieta w Watykanie i Zdarzyło się w Watykanie to opowieści o mikroskopijnym świecie za murem Watykanu z perspektywy jakiej nie zna nikt. Taka moja mała cegiełka, która dokłada się do ogólnej wiedzy o wyjątkowych zakątkach naszej Ziemi.
Za czym tęsknisz?
Najbardziej za Polską. Za moimi bliskimi, za prawdziwie rodzinną, wielopokoleniową atmosferą, za niedzielnym obiadem w gronie najbliższych z mojej Ojczyzny, okazją do tego, by uczcić momenty wyjątkowe wspólnie, by dziadkowie mogli być obecni na urodzinach moich córeczek. Tęsknię za moim pięknym, drewnianym domem w Zawoji w Beskidach, który jest dla mnie prawdziwą oazą spokoju. Ot takie prozaiczne rzeczy, których może mając je na co dzień w zasięgu ręki nie doceniamy, a które nabierają wielkiego znaczenia, gdy ich brakuje.
Co najbardziej kochasz w Watykanie?
W Watykanie uwielbiam spokój i ciszę tego niezwykłego miejsca. Po godzinie 18, kiedy zamykane są urzędy, poczta, sklep i pozostaje tam tylko garstka mieszkańców. Kocham wyjątkowość tego miejsca, gdzie historia wieków papiestwa splata się z prozą życia, gdy idę na rowery z dziećmi i wiem, że tam, gdzie przechodzimy pod tunelem pięćset lat temu znajdowały się apartamenty słynnego papieża Aleksandra VI z rodu Borgiów, że pod dachem bazyliki swoja małą pracownię miał Michał Anioł, który przygotowywał projekt kopuły św. Piotra. To jest w środku, w Watykanie, w każdym jego zaułku bardzo namacalne. Uwielbiam też poczucie bezpieczeństwa i wsparcia na które jako jedna z kilkunastu zaledwie kobiet mieszkanek Watykanu zawsze mogłam tam liczyć.
POZNAJEMY WATYKAN
Przejeżdżam z wizytą do Watykanu. Jesteś moim przewodnikiem przez jeden dzień. Co chciałabyś mi pokazać?
Watykan jest miejscem kompletnie zamkniętym i absolutnie niedostępnym dla osób z zewnątrz. Wycieczka po zaułkach tego mikroskopijnego państewka jest fascynująca w każdym wymiarze. Najlepiej wejść przez Bramę św. Anny, z jednej strony Watykanu i przejść dookoła terytorium całego państwa. Zajmie to maksymalnie poł godziny. Przespacerować się do cudownej fontanny Galea, z wysokości której rozciąga się spektakularna panorama na dachy Rzymu. Pójść do ogrodów, ale nie tam, gdzie przewodnicy prowadzą czasem wybrane grupki turystów, a np. na plac zabaw dla dzieci ukryty w cieniu gmachu muzeów watykańskich. Przejść się do budynku dawnej stacji kolejowej założonej po powstaniu niezależnego Państwa Watykańskiego w latach 30. XX wieku, wypić tam najlepsza pod słońcem kawę z automatu za 30 centów i pójść dalej w dół przy Domu św. Marty, gdzie można spotkać papieża Franciszka wychodzącego na audiencje do Pałacu Apostolskiego. Taki mały wielki spacer można by sobie zrobić.
Ulubione słowo w języku włoskim
La farfalla (motyl)
Ulubiony film z Watykanem w tle
Il Marchese del Grillo
Ulubiona włoska piosenka/ zespół/ wokalista?
“A te” Jovanotti , fantastyczny jest także zespòl “Il Volo” ze swoim “Grande Amore”
Co musimy wiedzieć, żeby poznać i zrozumieć Watykan?
Żadna wcześniejsza wiedza jest niepotrzebna, bo jest to tak odrębny świat, który nie ma żadnych innych analogicznych struktur na świecie. Trzeba się jedynie dać ponieść zachwytowi, wejść do niego z duża dozą ciekawości, by chłonąc to, czego o Watykanie się dowiadujemy, poznając to niezwykłe miejsce. Niezwykłe przede wszystkim poprzez swoją absolutną ekskluzywność.
POROZMAWIAJMY O KUCHNI
Co jadasz na śniadania?
Włoskie śniadanie to bez wątpienia coś pysznego, ale jednocześnie tez coś, co absolutnie nie pozwala przestrzegać diety. Tradycyjne śniadanie to cappuccino i cornetto (lub brioche / croissant w zależności od regionu Włoch), czyli klasyczne włoskie cappuccino i słodki (i to całkiem sporych rozmiarów) rogalik. Po takim śniadaniu w barze pod domem sięga każdego dnia aż 5 milionów Włochów! Cornetto może wiec przeróżne warianty – albo pusty w środku, jedynie z delikatną warstwą lukru na wierzchu, albo – i tu można dać upust fantazji – z przeróżnymi, zwykle bardzo słodkimi nadzieniami: rodzynkami, czekoladą, nutellą, kremem, słodkim dżemem morelowym lub konfiturą z owoców leśnych, ale niekiedy z kremem pistacjowym czy orzechowym, zwłaszcza na dalekim południu i na Sycylii. Tam takie śniadania królują. Ja staram się odżywiać zdrowiej i sięgam albo po jogurt naturalny i czyste niesłodzone płatki do tego, ewentualnie z łyżeczką miodu, albo po mój ukochany ciemny pełnoziarnisty wielozbożowy chleb z miodem lub też – zgodnie z tradycją polska – gotuje płatki owsiane, które moje dzieci uwielbiają. Do tego obowiązkowo kawa: cappuccino scuro, czyli z niewielką ilością mleka i podwójną porcją kawy w środku albo zwykle cafie macchiato, czyli kawa espresso z odrobina mleka.
Powiedz coś o lokalnej kuchni. Podaj jakiś fajny przepis, który możemy wykorzystać w domu
Kuchnia watykańska to mozaika przysmaków z różnych części świata ze wglądu na to, ze osoby żyjące w Watykanie to ludzie, którzy są za Spizową Bramą – dłużej lub krócej – przejazdem. Ta chwila może trwać i dwadzieścia lat, ale to w zdecydowanej większości mozaika rożnych narodowości, które ściągają do Italii również swoje przysmaki. Tak jest np. w koszarach gwardii szwajcarskiej gdzie siostry (od 18 lat Polki) podają specjały szwajcarskie, takie jak kotlety Gordon bleu albo słynne ziemniaki rosti, ale też nasze potrawy – pierogi ruskie czy bigos albo gulasz. Jednak i u Szwajcarów, i w domach kardynałów, i na stołówce dla pracowników dominuje kuchnia włoska – cudowna, zdrowa, lekka i bardzo smaczna. Przeróżne makarony na pierwsze danie i mięso lub ryby z warzywami na drugie.
Ja gotuję najczęściej podobnie, czyli po włosku. Pasta italiana to potrawy, które przygotowuje się błyskawicznie, są gotowe w kilka minut, pożywne i doprawione zwykle lekkimi sosami. Moja ulubiona pasta to penne al salmone, które bardzo lubią też moje dzieci. Wrzucamy najpierw na patelnie ząbek czosnku i delikatnie rumienimy na oleju, najlepiej słonecznikowym. W międzyczasie kroimy w paseczki wędzonego łososia, a w miseczce obok przygotowujemy pomidorki koktajlowe. Po umyciu, kroimy na pól każdy z nich. Kiedy czosnek nabierze lekko złotego koloru, wrzucamy pokrojonego łososia i podsmażamy, mocno mieszając na rozgrzanym oleju, dosłownie przez minutę. Po chwili, kiedy łosoś będzie lekko podsmażony, dolewamy odrobinę białego wina i odparowujemy na dość mocnym ogniu. Po dwóch minutach wrzucamy pomidorki, mieszamy wszystko razem, ja dodaję ciut wody i przykrywam. Dusimy na patelni pod przykrywką, aby łosoś z pomidorkami się nie wysuszył, przez około pięć minut i gasimy ogień. Zostawiamy pod przykrywką wszystko i gotujemy pastę – koniecznie al dente. Po ugotowaniu najlepiej odcedzić minutę / dwie przed podanym czasem gotowania. Wrzucamy penne na łososia, włączamy raz jeszcze ogień, delikatny i dusimy przez około dwie minuty. Na końcu siekamy troszkę pietruszki zielonej i wrzucamy do potrawy. Dodajemy soli (choć trzeba uważać bo pastę gotuje się w mocno osolonej wodzie, a łosoś teś jest słony), pieprzu i danie jest gotowe. Jeśli sos jest zbyt gęsty, wysuszony, to można dodam pół łyżki wazowej wody z gotowania makaronu, zamieszać wszystko i od razu podać. Zawsze na głębokich talerzach, wtedy też danie pozostanie dłużej cieple.
Organizujesz przyjęcie dla znajomych. Co najczęściej podajesz i jak ich gościsz?
Oczywiście, zależy czy goście to osoby z Polski, czy z Italii. Jeśli to Włosi to zwykle próbuję ugościć ich potrawami z Polski, robię np. gulasz lub pieczeń, nasze warzywa takie jak buraczki, na przystawki czasem sałatkę jarzynowa czy jajka faszerowane boczkiem lub łososiem. Jeśli mam na kolacji Polaków to serwuje dania włoskie – na początek różne rodzaje bruschette, czyli podpieczonych kromek chleba z aromatycznymi włoskimi pomidorami wcześniej przygotowanymi (pomidorki, także koktajlowe, pokrojone, doprawione solą, pieprzem, świeżo pokrojonym czosnkiem, bazylią i oliwą. Trzeba dodać dużo oliwy z oliwek, żeby kromki chleba nasiąkły sosem z pomidorów i oliwy) albo kremem z oliwek czy z karczochów. Podaje tez crostini, czyli zapieczone kromki chleba z roztopioną w piekarniku mozzarellą i szynka parmeńską. Na pierwsze danie zwykle serwuję jakaś pastę np. wspaniałe spaghetti z sosem amatriciana, a na drugie często rzymskie typowe saltimbocca, rodzaj bitek z cielęciny z listkiem szali i plasterkiem szynki parmeńskiej na wierzchu, duszone na patelni z odrobiną białego wina. Deser to zwykle tort np. ze słonym karmelem z najlepszej obok mnie przy Watykanie cukierni.
Ulubiona restauracja i dlaczego lubisz tam jadać? Opisz proszę klimat i co można tam zjeść
Jeśli chodzi o restauracje to zależy od rodzaju potraw na jakie mamy ochotę. Mam dwa ulubione miejsca w Rzymie, jedno to typowa rzymska pizzeria, bardzo prosta, gdzie rachunek podawany jest w formie ceny napisanej przez kelnera na papierowej ceracie na koniec posiłku, czyli Pizzeria Montecarlo. Druga – zupełnie nieopodal Montecarlo, choć to czysty przypadek, zdecydowanie bardziej wyrafinowana i bardziej ekskluzywna, gdzie chodzi wielu znanych Włochów, Trattoria da Luigi gdzie uwielbiam linguine ala’astice czyli makaron z homarem, a na przystawki carpaccio z ośmiornicy i faszerowane, pieczone kwiaty cukinii. Boskie!
LAJFSTYLE
Jak spędzasz wolny czas?
Przy mojej pracy, dwójce dzieci, pisaniu książek w ostatnich latach, wydawaniem ich regularnie co roku, wolnego czasu jest jak na lekarstwo, ale jeśli takie chwile się znajdą, to uwielbiam spacerować po ukochanych ( i nieturystycznych ) zakątkach Rzymu, dość szybkim truchtem dla zdrowia, zatrzymując się w punktach, gdzie mogę wypić sok ze świeżych warzyw i owoców albo lampkę wina w zależności od pory dnia. Jeśli czasu jest więcej to bardzo lubię wyrwać się poza miasto, na spacer nad morze, gdzie pociągiem można dojechać w 20 min!
Gdzie robisz zakupy?
Zakupy codzienne robię w sklepach spożywczych wokół Watykanu, jest spory wybór świeżych ryb, dobre mięsa, a świeże owoce i warzywa najczęściej kupuje na targu pod dachem przy via cola di Rienzo, pięć minut piechotą od domu. Natomiast rzeczy typowo kobiece, buty, ubrania, kosmetyki kupuję w centrum wiecznego miasta, tam jest dużo ładnych, atrakcyjnych sklepów.
Czy czujesz się obywatelką Watykanu? Jaki masz kontakt z lokalnymi mieszkańcami?
Jeśli chodzi o mieszkańców Watykanu to łączy nas zażyłość, życzliwość, która sięga wielu lat wstecz. Wspólne wspomnienia jeszcze z czasów Jana Pawła II. To były wspaniale lata, żyłam za murami Watykanu przez 16 lat mojego życia i to miejsce mnie ukształtowało, wpoiło we mnie poczucie bezpieczeństwa do mierzenia się z wyzwaniami Losu.
Trzy słowa, którymi określisz to miejsce:
Niedostępność, bezpieczeństwo, tajemnica.