Z jednej strony można mieć spokój na freelansie, złapać dwie lub trzy sroki za ogon i z nich korzystać (nigdy nie łapcie na freelansie jednej sroki za ogon, bo gdy ucieknie zostaniecie z niczym). Po pewnym czasie można się usadowić i pisać dla kilku firm (jednak co za dużo to niezdrowo, wszystko w zależności od mocy przerobowych z myślą, że balans jest ważny). Żyje się na spokojnie, ale można też inaczej, na fali od zlecenia do zlecenia i szaleć, nie mieć stałych zleceń, cieszyć się tym, co jest. Każda opcja jest dobra, byleby mieć z tego dużo radości i środków na życie. Jednak w życiu, jak to w życiu, zjawia się też on – STAN WYJĄTKOWY. Taki stan jest związany z kilkoma kwestiami i każdą z nich opiszę w osobnym punkcie. Będzie też ostatni punkt wyjątkowy zupełnie, zatytułowany wojna, bo ta wpływa na życie freelancerów bardziej niż bardzo i nie sposób o tym nie wspomnieć.
SYTUACJA NR 1
Zażarło. Freelencer ze swoim pomysłem idealnie wpisuje się w sytuację i klimat – storytellingiem czy czymkolwiek innym. Ogrom lajków, mnóstwo propozycji współprac, manna z nieba. Tego punktu zwrotnego w karierze freelancera życzę każdemu. Czasem można nie unieść oczekiwań, ale zazwyczaj warto na spokojnie zabrać się za tworzenie, stałe współprace i działać na tej fali wznoszącej ile się da, wyciskać z tych swoich pięciu minut ile się da, byle w rozważny sposób. Nie zostawaj od razu twarzą dezodorantu, sklepu z mięsem i producenta okien. Na spokojnie zastanów się, co z Tobą współgra. W takiej sytuacji możesz nie tylko przyjmować przykładowe współprace, ale też samodzielnie zgłaszać się do firm, które grają w tę samą grę, co ty.
SYTUACJA NR 2
Sroka uciekła i jedna, i druga, i nagle nie ma nic. Żadnego zlecenia, świat się zatrzymał, świat zniknął – jest tylko wieść, że nie ma zleceń, że nie będzie środków. Sytuacja trudna, sytuacja, na którą ciężko się przygotować. Choć trzeba przyznać, że osoby na freelansie powinny odkładać na taki właśnie czas. Oczywiście zawsze można przez kilka tygodni przekimać u znajomych na kanapie i szukać kolejnych zleceń, ale jeśli mamy mieszkanie na wynajem to nie każdy wynajmujący ma ochotę przełożyć jakiekolwiek opłaty, więc trzeba znaleźć rozwiązanie. W idealnym świecie masz poduszkę finansową, w nieidealnym nie masz i musisz coś wykombinować. Zostaje pożyczenie pieniędzy na czynsz od znajomych lub kogoś bliskiego. To sytuacja, która zazwyczaj uczy, by nie wydawać w nadmiarze i żeby odkładać na taką sytuację.
SYTUACJA NR 3
Nie wyrabiasz się z terminem, cóż może się zdarzyć. Powodów może być całe mnóstwo. Okazuje się, że coś ci wyskoczyło, choroba, zepsuł Ci się komputer, z jakiegoś powodu nic się nie zapisało (za pamięci klikaj częściej ikonkę dyskietki!!! i miej zapisane wszystko w chmurze!!!). Klops. Pomyłka. Tragedia. Blady strach pada na freelancera. Człowiek się zastanawia – zrobić prowizorkę na szybko, czy przyznać się i powiedzieć co się wydarzyło? Zazwyczaj zleceniodawca prosi o przesłanie materiałów w kilku częściach, jeśli jest to możliwe, więc coś gdzieś się zachowało, nie zawsze trzeba zaczynać od zera, ale nie zawsze praca dzielona jest na etapy. Zleceniodawcy wierzą, że wiesz co robisz i dbasz o wszystko. Jednak chęci swoje, a życie swoje, więc… warto szczerze wyłożyć kawę na ławę.
Zazwyczaj firmy się zabezpieczają i podając osobom z zewnątrz termin, który jest odległą datą od zakończenia prac nad ich inicjatywami. Wtedy spokojnie można napisać, że ma się opóźnienie. Jednak wielu zleceniodawców działa również na ostatnią chwilę, licząc na terminowość. W takiej sytuacji można zapłacić karę za opóźnienie. W umowach są podane kary za przekroczenie terminu. Warto mieć to na uwadze. Pamiętajmy jednak, że zawsze po drugiej stronie jest człowiek, który zrozumie wyjątkowe sytuacje.
SYTUACJA 4
Zleceniodawca nie ogarnia – zmienia terminy przysłania tekstu/ nic mu nie odpowiada/ sam nie odpowiada na maile/ zapomina wypłacić środków/ rezygnuje z naszych usług/wydzwania o bardzo dziwnych godzinach i pewnie jeszcze kilka przykładów można wymienić. Tu trzeba się uzbroić w cierpliwość i wyczucie. Traktujmy zleceniodawcę tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani przez osobę zlecającą nam pracę. Miejcie zaufanie, ale nie dajcie się wykorzystywać. Pamiętajcie o umowach. Jeśli ktoś nie zapłaci, jeśli ktoś wykorzysta wasz tekst bez waszej zgody, to dochodźcie swoich praw. Pamiętajcie też o tym, by jednak trzymać dwie sroki za ogon, bo gdy jeden zleceniodawca zawali, to drugi może okazać się wybawieniem.
WOJNA
Wojna to stan, który sprawia, że każdy człowiek musi zadać sobie wiele pytań, freelancerzy również. W pierwszej kolejności – co mogę zrobić? Początkowo strach, obawy, niemożność uwierzenia w zaistniałą sytuację sprawiają, że człowiekowi trudno pracować. W momencie, gdy wojna jest oddalona od nas o tysiące kilometrów, wszystko wydaje się odległe i rozmyte. W chwili, gdy puka do naszych drzwi, człowieka zaczyna zżerać strach. Niektórzy zaczynają pomagać, inni zamykają się w bańce obaw i marazmu, a terminy zleceń… gonią. Ale jak pracować skoro głowa zajęta obrazami wojny?
By móc skupić się na pracy, warto zaangażować się w zbiórki, które są w okolicy lub przelać środki do sprawdzonych fundacji. To da namiastkę spokoju. Pomoc zawsze wyzwala w człowieku dobro. Wspieranie pozwala na zrobienie przestrzeni na własne działania.
Kiedy pracujesz na etacie, chodzisz do pracy. Będąc freelancerem robisz swoje, jednak często mamy pracę związaną z pokazywaniem światu tego, co robimy. Do tego dochodzą głosy, że jak możesz w czasie wojny pisać, rysować, promować swoją współpracę… Nikt nie mógł przygotować się na to, że wybuchnie wojna, jednak każdy ma prawo działać według swoich odczuć. Jeśli freelancerzy przestaną pracować, nie będą mieli za co żyć. Dlatego pozwólmy ludziom robić to, co jest ich pracą. Nie wymagamy od ludzi na etacie, żeby rzucili pracę, nie wymagajmy od freelancerów, żeby przestali pracować. Jeśli chcemy pomagać, najpierw musimy zadbać o siebie.
Stan wyjątkowy, abstrahując od wojny, dla każdego będzie miał inny wymiar. Dla jednej osoby zepsuty laptop to koniec świata, dla drugiej taka sytuacja okażę się przymusowym czasem na urlop. Dla jednego freelancera końcem świata okaże się fakt, że ma zlecenia tylko od jednej firmy, a ktoś inny nie ogarnie tego, że nagle wiele firm chce z nim współpracować. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W życiu na freelansie wiele zależy od tego, jaki masz charakter i czy masz pod ręką różowe okulary, butelkę whisky czy cyjanek 😉