Oscarowi zwycięzcy to filmy, o których zawsze jest głośno. Wiele miesięcy przed rozdaniem nagród znawcy kina mogą obstawiać, jaki tytuł zgarnie statuetkę i zazwyczaj mają rację. Ponadto inne znane gale wręczenia nagród takie jak BAFTA, Złote Globy, Emmy czy Złote Palmy w Cannes często wyznaczają szlak tytułom, które mogą powalczyć o Oscary.

W tym roku było inaczej, co zaskoczyło niemal wszystkich. Przez długi czas na prowadzeniu stały “Psie Pazury” – film, który uzyskał najwięcej, bo aż dwanaście oscarowych nominacji. Na innych galach to właśnie ten tytuł był wskazywany jako zwycięzca w kategorii najlepszy film. Długo też uważano, że to główny kandydat do zgarnięcia najważniejszego Oscara. Dzień lub dwa przed wydarzeniem, na prowadzenie wysunęła się jednak “CODA”. Tytuł, o którym niewielu słyszało, a co dopiero widziało. Zwłaszcza w naszym kraju, gdzie film nie był wyświetlany w żadnych kinach ani nie był nigdzie promowany. Niespodziewanie stał się faworytem zakładów bukmacherskich, by za chwilę na scenie w DOLBY Theatre zwyciężyć w kategorii „Najlepszy film” Jak to się stało, że tytuł, o którym było tak cicho, wybił się tak wysoko? O czym jest i czy w ogóle warto go obejrzeć?
Rodzina Rossi jest głuchoniema, oprócz najmłodszej z całej rodziny Ruby. Bez niej nie przeżyliby nawet jednego dnia – tak uważają rodzice dziewczyny. Ruby jest niezbędna swoim rodzicom w życiu codziennym, ale również w pracy. Nastolatka jest “przepustką” swoich bliskich do całego świata. Ojciec i brat, którzy łowią ryby, potrzebują na swoim statku kogoś, kto słyszy – w razie awarii czy wezwania. Do tego, aby zabrać głos na zebraniu rybaków, również Ruby jest im niezbędna. Przez rolę, jaką odgrywa w swojej rodzinie, nastolatka rezygnuje z czasu dla siebie, spotkań z przyjaciółmi i swoich zainteresowań. Zdarza jej się zasypiać na lekcjach czy przyjeżdżać do szkoły na rowerze prosto z przystani, w ciuchach roboczych o nieprzyjemnej woni ryb, co sprawia, że staje się pośmiewiskiem wśród rówieśników. Mimo to dziewczyna robi wszystko, o co poproszą ją rodzice. W końcu to jej rodzina, którą bardzo kocha. Wszystko zmienia się, gdy Ruby dołącza do szkolnego chóru i odkrywa swoją pasję, jaką jest właśnie śpiew. Nauczyciel docenia talent dziewczyny i najpierw zachęca ją w kierunku solowego występu, a potem do złożenia papierów do szkoły muzycznej. Przed Ruby stoi trudna decyzja do podjęcia – z jednej strony szansa na spełnienie marzenia, a z drugiej ukochana rodzina i poczucie obowiązku wobec nich.

Rodzina Rossich czuje się wykluczona ze środowiska, w jakim żyje. Wie, że komunikacja z innymi będzie niezwykle utrudniona ze względu na ich ograniczenia związane z niepełnosprawnością. Gdy dowiadują się o planach Ruby, panikują i obawiają się przyszłości ich biznesu rybnego, jak i zwykłego życia w społeczeństwie. Jedyną osobą, która chce stawić temu czoła jest starszy brat dziewczyny, który próbuje nawiązywać relacje z innymi rybakami czy z koleżanką swojej siostry. Do tego jest pozytywnie nastawiony do planów Ruby i ma pewność, że jako rodzina dadzą sobie radę, pomimo trudności z komunikacją.
Na ekranie nie widujemy często głuchoniemych bohaterów, przez co większość z nas nie wie, z jakimi problemami się borykają. Coś, co dla nas jest codziennością, dla nich staje się przeszkodą. Dobrze było zobaczyć w świecie filmowym reprezentacje tej grupy społecznej, która społecznie jest wykluczona. Trójka niesłyszących i niemówiących bohaterów – mama, tata oraz brat – to faktycznie aktorzy głuchoniemi. Tym bardziej ucieszyła mnie statuetka dla Troya Kotsura w kategorii Najlepszy Aktor Drugoplanowy. Jest to pierwszy głuchoniemy aktor, który otrzymał Oscara. Jego gra była na wysokim poziomie. Trudno przekazać emocje bez użycia słów, jednak Kotsur zrobił to oddając wszystkie uczucia swoją mimiką, gestami. Z nich można było wyczytać wszystko, co jako postać ojca Ruby chciał przekazać swojej nastoletniej córce – jego wsparcie, zaufanie oraz miłość. To właśnie on błyszczał najjaśniej na drugim planie. Zaś na pierwszym świetnie radziła sobie Emilia Jones, która gra Ruby. Młoda aktorka uczyła się przez dziewięć miesięcy ASL (tłum. Americam Sign Language), czyli amerykańskiego języka migowego. Miała również lekcje śpiewu oraz uczyła się obsługi rybackiego trawlera. Miała niezwykle trudne zadanie przed sobą – przy przygotowywaniu się do filmu aktorzy uczą się roli oraz współpracy na planie z innymi. Emilia, oprócz nauczenia się roli, musiała przyswoić wiele nowych umiejętności, a także porozumieć się ze swoimi współpracownikami w języku migowym. Myślę, że to był ważny sprawdzian w karierze młodej aktorki i zdała go celująco.
Warto zwrócić uwagę na sceny ważne dla filmu jak np. występ Ruby, na który widzowie czekają jako kulminację jej lekcji śpiewu. Scena jednak zostaje całkowicie wyciszona i cała uwaga skupiona jest na rodzinie Rossich, którzy przyszli na występ córki. Nie wiedzą, jak spisuje się Ruby na scenie, nie wiedzą w jaki sposób reagować. Wyglądają na zagubionych, trochę jakby nie wiedzieli, dlaczego znajdują się na widowni. Dopiero po reakcji innych widzów orientują się, jak radzi sobie Ruby. Ten zabieg świetnie odzwierciedla to, jak osoby głuchonieme czują się w takich sytuacjach. Muszą stale obserwować swoje środowisko, by móc niejako naśladować ich reakcje. Ta scena pokazuje również wielką miłość i wsparcie dla Ruby. Mimo, że nie słyszą tego jak śpiewa, pojawiają się na widowni, bo wiedzą, jakie to ważne dla ich córki.
Film swoją konstrukcją przypomina bardziej film familijny, niż te, do których przyzwyczaiła nas Akademia – o ciężkiej tematyce, jak chociażby “Zniewolony. 12 Years a Slave” o handlowaniu czarnoskórymi niewolnikami czy “Spotlight” o bostońskich dziennikarzach, którzy trafiają na trop wielkiego skandalu pedofilskiego w kościele. “CODA” to poprawny film – świetny w odbiorze, ponieważ bardzo łatwo polubić bohaterów i zaciekawić się ich historią. To niezwykle ciepła, prosta opowieść, choć porusza ważny problem społeczny. Zwycięstwo tego tytułu można porównać do nagrody z 2019 roku, czyli “Green Book”. Jak powszechnie wiadomo, Akademia każdego roku stara się wybierać filmy, które nawiązują do problemów społecznych. Czy to sprawiedliwe? Czasem nie jest łatwo się zgodzić z decyzją osób zasiadających w jury – nie zawsze wybrany przez nich film jest tym najlepszym.
Tak właśnie było w tym roku. “CODA” nie był najlepszym filmem ze wszystkich kandydatów do statuetki. Pomimo to polecam Wam ten tytuł z czystego serca –uronicie łzy, zaśmiejecie się i będziecie trzymać kciuki za całą rodzinę Rossi. Z seansu wyjdziecie z sercem pełnym nadziei i ciepła, idealnie w sam raz na ostatnie ciężkie czasy.