Ponad 12 policjantów „chillowało” sobie w gabinecie kongresmena Bobby’ego Rusha, kiedy wokół ludzie rabowali sklepy podczas zamieszek.
Rush poinformował policję 1 czerwca, że jego biuro było zostało napadnięte. Podczas śledztwa wyciekło wideo, które pokazuje, że byli to policjanci z Chicago, którzy weszli do biura wyborczego kongresmana, by siedzieć na telefonie, leżeć, spać i wcinać przekąski.
– Mieli nawet osprzęt, żeby zrobić sobie kawę i popcorn, mój popcorn w mojej mikrofalówce, kiedy ludzie buszowali i niszczyli moje biura. Wszystko widzieli i wszystkiemu mogli zaradzić – mówił Rush.
– Policjanci porzucili ich obowiązki oraz przyrzeczenie by chronić i służyć – mówił burmistrz miasta Lightfoot – Powinniśmy wszyscy być zniesmaczeni.
Burmistrz potwierdził także, że w biurze było maksymalnie 13 policjantów, a także kilku, którzy przewinęli się podczas zamieszek, by wpaść właśnie na kawę czy zrobić sobie popcorn. Było tam trzech oficerów wyższych stopniem i 10 szeregowców.