„Małe zbrodnie małżeńskie” – incepcja wśród spektakli

Katarzyna Paczóska
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
fot.: Scena Relax

Nowy spektakl Karola Wróblewskiego oparty został na krótkim dramacie Erica Emmanuela-Schmidta. To podwójna premiera, ponieważ jest to pierwszy spektakl, który zagrany został na nowo otwartej (po 15 latach!) Scenie Relax.

Dramat opowiada historię dwójki ludzi, małżeństwa. Jednak jego historia pozostaje zamglona nie tylko dla bohaterów (a właściwie bohatera), lecz także dla widza. Kto nie czytał powieści, nie może spodziewać się w najmniejszym stopniu nadchodzących wydarzeń.

Wróblewski nadał widowisku charakter kryminału, można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że kryminału o romantycznym zabarwieniu. Jest to historia dwójki kochających się ludzi, ukazana jak misternie zaplanowana powieść detektywistyczna. W roli dowodzącego misją staje Mirosław Zbrojewicz, który budzi się w szpitalu jedynie z tabula rasą w głowie. Niektórzy pomyśleliby, że to idealne rozwiązanie. Brak trudów przyszłości, tylko nowe możliwości. Problem pojawia się jednak pod postacią człowieka, bowiem Gillesa odwiedza niezwykle atrakcyjna kobieta, która przedstawia się jako jego wieloletnia żona.

Widzowie jednak dopiero później dowiadują się o tej sytuacji. Po uniesieniu czerwonej kurtyny, ich oczom, w półmroku, pojawiają się dwie postaci. Gilles na wózku inwalidzkim oraz Lisa, stojąca po drugiej stronie. Z głośników rozbrzmiewa „Bang bang” Nancy Sinatry, co jest pierwszą poszlaką rzuconą w kierunku widowni. Kierunkowskazy są jednak możliwe do odbioru dopiero w konkretnym momencie, w którym jeden z dwójki bohaterów również wpada na dany trop.

W intrygę wplątane są wyłącznie dwie osoby, dlatego też na scenie poza Mirosławem Zbrojewiczem i Beatą Kawką, nie znajdziemy nikogo więcej. Jednak świetnie dobrany duet aktorski sprawia, że w żadnym momencie publice nie brakuje niczego (poza naturalnie elementami układanki). Gra aktorska jest tutaj na bardzo wysokim poziomie, twarze bohaterów przepełniają emocje, które czasem zmieniają się prawie tak szybko, jak światła w stroboskopie.

Spektakl jest bardzo poruszającym obrazem ludzkich relacji, które zmieniają się pod wpływem lat. Można by rzec, że jest to swojego rodzaju „Poradnik dla par – jak się zachowywać i nie zachowywać w związku”. Byłoby to jednak spore uproszczenie, ponieważ Lisa i Gilles to dwie, bardzo złożone postaci, których dramat rozgrywa się również poza związkiem. To obraz zagorzałych prób, nadziei, odwagi i jej braku, ale przede wszystkim, tragedii jednostki.

Dziękujemy Scenie Relax za możliwość uczestniczenia w spektaklu premierowym.

Reklama