Kopiuj, wklej

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Czy człowiek może się zmienić? Zdania są podzielone niczym fani kolendry. Z jednej strony, z każdym dniem czegoś się uczymy, stajemy w obliczu nowych wyzwań i nieznanych, podejmujemy decyzje, działamy. Więc skoro każdego dnia coś odkrywasz, uczysz się, zmienia to w tobie cały szereg rzeczy. Im bardziej ekstremalna sytuacja, tym większa zmiana. Wszyscy jednak działamy według znanych nam schematów, które wyrobiliśmy sobie od najmłodszych lat. Preferujemy szybko, łatwo i z jak największym zyskiem. Stawka z dnia na dzień rośnie. Trzeba wkładać coraz więcej wysiłku by móc sięgać wyżej i wyżej.

Ok. Tu bym zakończyła logiczne wywody, a zaczęła temat o ludziach „punktach”. Od razu powiem, że nie chcę nikogo krytykować. Ludzie-punkty to duża część, jak nie największa, każdej społeczności. Mają pracę, którą lubią lub znoszą, rodzinę, pieniądze na rachunki i ewentualny wyjazd do trzygwiazdkowego hotelu w Egipcie i tyle. O swoim życiu nie myślą lub po prostu nie pamiętają. Umarli w myśli, że są wyjątkowi. Wyjątkowy, czyli inny, a innych nie lubimy, więc lepiej być takim samym jak sąsiad. Przykładasz kalkę, odrysowujesz i zostawiasz, nie poprawiasz. To tak jakby zawiesić w toalecie „obraz” kwiatów kupiony w Pepco – sąsiad mówi, że to go uspokaja, rozluźnia i jakoś dalej idzie, a sąsiad wie, co mówi, więc tworzysz jego kopie zapasowe. Fajnie, fajnie, ale może dodasz coś od siebie? Nie? A więc zaczynają się budzić zgniłe instynkty. Zazdrość ściska gardło, oczy zasłania nienawiść, wciągasz nosem depresję i odbija ci się żółcią. Tracisz świadomość swojego własnego życia. I tylko patrzysz na tych Innych, którzy robią coś dla siebie, żyją własnym życiem. Każde ich potknięcie wzbudza dreszcz zachwytu, trzymasz kciuki, by im się nie udało i byś mógł utwierdzić się w przekonaniu, że nie warto, wszystko po nic, po co więc więcej?

Każda ich porażka to haust powietrza. Tylko wiesz co? Porażka jest porażką tylko wtedy, gdy nic z niej nie wynosisz, gdy porzucasz nadzieję, a ci naprawdę Inni mają tych porażek na swoim koncie najwięcej i nie zrażają się kolejnymi. Wiec powtarzam, czy ludzie mogą się zmienić? Czy da się zrozumieć, że możesz więcej?

Hola, hola! Te, paniusiu, czy to jest błąd, że coś mi wystarcza?!
Otóż, tym Innym też wystarcza. Wystarcza jedna ukochana osoba, z którą chcą się zestarzeć lub tost z jajkiem na miękko na śniadanie. Nie chodzi o łapczywość, ale o poszukiwanie. Ludzie najczęściej uciekają przed czymś lub w poszukiwaniu czegoś. Uciekają, właśnie tak. Uciekają od siebie, by ostatecznie do siebie wrócić. Trochę jak rachunek sumienia, tylko czy trzeba z nim czekać aż do śmierci? Żyjąc w stagnacji oszukujesz siebie, ale czy tylko siebie? A twoi przyjaciele, znajomi, ukochany, ukochana, dzieci? Drzecie koty z partnerem, miłość gdzieś się ulotniła, ale z przyzwyczajenia dalej w to brniecie. Uprzykrzacie sobie życie i więdniecie, aż wysuszą wam się końcówki palców. Jeśli nie ma już o co walczyć, czemu nie dać sobie wolności? Szansy na nowe życie.

Te, paniusiu, to nie są takie proste sprawy.
Dobra. Inny przykład. Siedzisz w pracy i skreślasz dni w kalendarzu do pierwszego zawału, załamania, zapaści. Przecież nie możesz jej rzucić, bo dzieci, rodzina. A wracając po godzinach do domu warczysz na nich i nawet nie masz sił powiedzieć im „dobranoc”. Hmm…zostawiam akapit do zastanowienia.

I nie mów, że już za późno, albo „poczekamy, zobaczymy”. Przypadki chodzą po ludziach, a moim zdaniem lepiej, by to ludzie chodzili po przypadkach.

Reklama