Życie

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Dobrych kilka lat temu obiecałem sobie, że będę żył pełnią życia, że nie przegapię pojawiających się możliwości, że będę korzystał, pracował, odpoczywał, imprezował, zwiedzał, wylegiwał się na plaży, szalał i nie szalał – zawsze na 100%. Byłem świadkiem, jak w ostatnich tygodniach swojego życia najbardziej żałuje się tego, że nie zobaczyło się większego kawałka świata. Na nic wielkie domy, nowe samochody, markowe ciuchy. Zupełnie nieważny jest fakt, że nie obejrzało się wielu ciekawych filmów, nie przeczytało książek z listy tych, które przeczytać trzeba. Smutek i żal dotyczyły tylko i wyłącznie tego, czego nie udało się przeżyć. Dało do myślenia. Dało też kopa do działania.

Staram się wycisnąć z mojego życia jak najwięcej. Korzystam z pojawiających się możliwości zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nie odmawiam sobie przyjemności – tych dla ciała, i tych dla ducha. Kilka tygodni temu przeczytałem wywiad ze Szczepanem Twardochem, w którym powiedział coś arcyważnego, co idealnie wpisuje się w mój punkt widzenia: „Jeśli nie czyniąc innym krzywdy, można wypełnić życie przyjemnościami, to czemu nie?”. No właśnie! Zgadzam się w pełni i podpisuję się obiema rękami. To moje życie, moje przyjemności, moje szaleństwa i mój czysty jak łza hedonizm. To również moja intensywna praca, moje doświadczenia, zdobyte kompetencje, dziesięć lat wstawania rano na zajęcia i łącznie kilkaset weekendów spędzonych na kilku uczelniach. Nie chcę za lat dziesięć albo pięćdziesiąt żałować, że czegoś nie zrobiłem, bo nie wypada, bo za stary, za młody, że nie powinienem albo nie mogę, a przecież w tym wieku to już się nie godzi. Jeżeli mam autentyczną radość z tego, co robię i nie krzywdzę przy tym innych, droga wolna! Dopóki mam z kim, dopóki chce mi się chcieć, dopóki mogę, zamierzam to swoje soczyste życie do ostatniej kropli wycisnąć. Geny mam raczej kiepskie, więc nie jest pewne, że mam przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat życia. Dlatego korzystam już teraz, nie odkładam na później i niczego nie żałuję!

Ostatnio oddałem do wywołania zdjęcia z pięciu ostatnich lat. Ponad czterysta sztuk, czterysta momentów, widoków, dowodów ze spotkań z przyjaciółmi, z rodziną, ze znajomymi, sporo wspomnień z wyjazdów, z ważnych wydarzeń. Kilkaset wizualnych dowodów rzeczywistości, której byłem częścią. Nie zdążyły trafić do albumów, a już pojawiły się kolejne. Oby tak dalej.

Reklama