Kwintesencja optymizmu

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

„Lista, która odmieniła moje życie” to wymarzona książka na plażę. Lekka, zabawna, momentami wzruszająca. Uważajmy tylko na oparzenia słoneczne, bo, uwaga: wciąga.

Jeśli Georgia Miller ma do wyboru: siłownia czy kanapa i Netflix, nie zastanawia się długo. Wszelka ekspozycja na uwagę ogółu jest dla niej uwierająca, sama wizja wysiłku fizycznego jest jak męki Tantala, a lampka wina (no dobra, trzech) to zawsze najbezpieczniejsza opcja na wieczór. Zarabia grosze, realizując wizje królewskiego wesela swojej szefowej Bianki, realizuje najbardziej absurdalne pomysły na niezapomniany iwent, pokornie znosi mniejsze i większe upokorzenia. Za nic i nikomu nie zdradza jednak, że ma wielki talent graficzny. Nie rozstaje się ze swoim notesem, który dostała od ukochanej siostry Amy, a ten jest kopalnią jej wiecznie skrywanej, ujmującej osobowości. Introwertyczna, nieśmiała, przerażona samą sobą jest idealnym rewersem przebojowej i odważnej Amy.

Pewnego razu Georgia musi zmierzyć się z potworną wiadomością: jej siostra jest nieuleczalnie chora na stwardnienie rozsiane. Stan dotąd aktywnej, pełnej życia dziewczyny będzie się sukcesywnie pogarszał. Amy sporządziła listę rzeczy, które chce zrobić przed trzydziestką. Wie, że nie będzie miała już na to szans. Przekazuje więc listę swojej siostrze. Georgia ma wrażenie, że właśnie zawalił się jej świat. Bo upieczenie idealnego biszkoptu to najłatwiejsze z zadań. Nie mówiąc już o umówieniu się na randkę przez Tinder, czy, olaboga, przebiegnięciu 10 kilometrów.

Zaczyna od Tindera i… pomyłki. Odbębnia randkę z nieznajomym, który okazuje się nie mieć nic wspólnego z umówionym przez aplikację absztyfikantem. Na domiar złego na randce Georgia wypija za dużo wina i zapomina zabrać ze sobą nieodłącznego notesu. Po randce Jack dociera do zrozpaczonej Georgii, a ona robi mu awanturę. Podejrzewa, że przeczytał jej najskrytsze zapiski. Oraz poznał treść tajemnej listy, która niebawem wywróci życie Georgii do góry nogami. Dosłownie.
Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy okazuje się, że Jack wcale nie jest takim bucem, za jakiego go początkowo miała. Póki co ma tylko jedną wadę: jest rodzonym bratem upiornej szefowej. Georgia bije się z myślami i kierunkowskazami etycznymi, pilnując jednocześnie, żeby konsekwentnie odhaczać wszystkie zapisy z listy Amy. Żeby zmotywować się do regularnych biegów, postanawia zorganizować akcję charytatywną w Londynie i przy okazji zebrać pieniądze dla wszystkich chorujących. W przygotowaniach sekunduje jej Jack. Georgia nie byłaby jednak sobą, gdyby po drodze nie napotkała piramidy kłopotów. Z każdym rozdziałem sytuacja się zagęszcza. Georgia, odhaczając kolejne zadania z listy, bliska jest utraty zmysłów, szczególnie, że serce nie sługa i Jack okazał się jej bliski – wiadomo, że takich rzeczy się nie planuje. Szczytny cel, przeciwności losu, sercowe perypetie i skrzące się ciepłym humorem dialogi – to brytyjski przepis na lekką książkę. Mój ulubiony cytat jest tu: „Zerkam na moje wyblakłe legginsy i szarą workowatą bluzkę. Myślałam, że taki strój tu obowiązuje. Zawsze chodziłam w nim na zumbę, do której zmuszała mnie Amy. Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że powinnam się ubrać jak ekstrawagancki stojak na papier toaletowy?”.

Olivia Beirne stworzyła książkę, która jest gotowym scenariuszem brytyjskiej komedii romantycznej. To całkiem przyjemna literatura pop, sprawnie przetłumaczona, z inteligentnymi dialogami. Będzie się to na ekranie świetnie oglądać, najlepiej w towarzystwie siostry, a może i nawet ukochany się załapie. Tak też się czyta: leciutko, z uśmiechem. Książka otwiera nową serię Wydawnictwa Albatros – „Mała czarna”. Lekkie, nieszczególnie wymagające, zabawne i ciepłe, ale, co ważne: niegłupie.

 

Olivia Beirne, „Lista, która zmieniła moje życie”, tłum. Xenia Wiśniewska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2020.

Reklama