Nieporozumienia chodzą parami

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Idzie wiosna. Przebiśniegi dzwonią białymi płatkami niczym budzik, bazie łaszą się do twardych łodyg, a słońce coraz wcześniej otwiera mi oczy. Zapach powietrza jest coraz bardziej urozmaicony, a zachody słońca kuszą różowo-pomarańczową słodyczą chmur. Piątki i soboty nie są już tak poukrywane w murach, a ptaki śpiewające rano odprowadzają nas do domów. Kobiety coraz częściej noszą kwiaty i malują usta. Wiosna jak nic! Kupiłam sobie czerwone goździki. Jeden pączek się złamał, więc wplotłam go we włosy. Siedzę w kawiarni, piję herbatę jaśminową, a z głośników leci Goldfrapp. Wchodzi dziewczyna o pięknych kasztanowych włosach, trzymając za rękę zarośniętego bruneta. Siadają niedaleko mnie, piją kawę, czasem coś powiedzą gładząc się po dłoniach. Niby razem ale są gdzie indziej, ona częściej w komórce, on w mieszaniu kawy. Mężczyzna odwraca głowę do okna, gdzie siedzę, zauważa czerwonego goździka i uśmiecha się do mnie, ona podnosi wzrok znad ekranu i widząc serdeczność jego oczu otwiera szeroko źrenice i rzuca tylko „yhym”, on patrzy na nią, ona już wiąże usta w niezadowoleniu.
– Co? – pyta on.
– No nie, nic.
Więc on znów wraca do kawy.
– Może chcesz sam posiedzieć?
– Co? Dlaczego?
Wzrokiem chyba mnie wskazała.
– Daj spokój – mówi chłopak
– Proszę bardzo
Czas im już liczy upita kawa. Wstają razem, wychodzą, idą w jedną stronę, ale już osobno.

*

Godzina nocno-poranna. Czekam na ubera. Mijam jeszcze bawiących się ludzi. Na krawężniku siedzi dziewczyna umalowana łzami, pociągająca nosem tak, że zaraz wciągnie cały Plac Zbawiciela. Podchodzi do niej mężczyzna, w dłoni dzierży chusteczkę, kuca, podaje i pyta czy może jakoś pomóc. Ona lekko się uśmiecha, smarka, mówi tylko „coś, chłopak, coś, coś, dupek, coś” – nie słyszę, wybaczcie. Za nimi staje przystojny blondyn – przyczyna zaistniałej sytuacji – widzi swą lubą z ręką mężczyzny na jej plecach i rzuca tylko „Świetnie Ania, powodzenia!”, po czym odwraca się na pięcie i znika. Ona nie wie, co robić, panika w jednym oku, szok w drugim. Patrzy na dżentelmena wzrokiem przepraszającym, a jednocześnie karcącym za zaoferowaną pomoc. Chyba był to koniec miłości.

*

Gośka scrolluje facebooka z nudą na twarzy. Coś zalajkuje, uśmiechnie się, zmarszczy. Ja czytam obok artykuł o konkursie wielbłądów w Arabii Saudyjskiej i walce przeciw wstrzykiwaniu botoksu zwierzętom by zdobywały wyższe noty. Z szoku wyrywa mnie wybuch śmiechu Gośki. Pokazuje mi mema, na którym jest zakapturzony niczym rycerz Jedi, Kermit, mówiący do innego Muppeta „Chodź, pokaże ci hobby, na które przepierdolisz pół wypłaty. – Prowadź mistrzu!” – wstawił to jej były chłopak, który jest DJ-em.
– To tak jak ty! Wolisz głodować, ale nowa płytkę kupisz – wyszczerza się do mnie.
– Święta racja – odszczerzam się z powrotem.
Lajk poleciał. O, i kolejny śmieszny obrazek. Drugi lajk w pakiecie. Wstałyśmy z ławki, poszłyśmy na spacer i rozkminiałyśmy, co ludzie mają w głowach, by botoks wielbłądom wstrzykiwać.
Następnego wieczora miałyśmy iść do kina. Dzwonię, by potwierdzić.
– Słuchaj, nie mogę, stary mi się obraził, bo zobaczył, że zalajkowałam posty Leona.
– Jaja sobie robisz?
– Nie, no na serio, prawie się do mnie nie odzywa. Powiedział tylko, że on swoich byłych profili nie przegląda.
– Nawet nie chcę komentować.
– Jutro przedzwonię, sorry, pa!
– Pa.
Przedzwoniła, dwa dni później, rycząc mi w słuchawkę.

*

Zastanawiam się czy to przez sposób wychowania w Polsce mamy tak małe mniemanie o sobie, takie kompleksy, brak pewności siebie, że szukamy na siłę tych najgorszych interpretacji. Wpojono nam, że gdy coś się nie udaje, zmieniamy zdanie, odkrywamy, że pragniemy czegoś innego to jest to porażka. Porażką dla mnie jest brak zmian, udawanie, że rozwój nie istnieje. A może nie potrafimy się skonfrontować z samym sobą, gdy coś w nas się zmienia i, by nie mieć poczucia winy, czekamy na najmniejszy błąd, potknięcie, sytuację, którą można przekręcić i w ten sposób zwalić odpowiedzialność na tę drugą osobę. Dzięki temu jesteśmy mistrzami manipulacji, szantażu emocjonalnego, bo nie rozumiemy własnych uczuć, boimy się ich jak ognia. Odpowiedzialność natomiast i szczerość są w ciągłym recyclingu i coraz gorszej jakości.

Reklama